Uważam się za patriotę, ale z zasady nie kupuję pohukiwania władzy, że kto przeciw nim, patriotą nie jest. Nie kupowałem, gdy pohukiwał Jaruzelski i jego jaczejka, nie kupuję także teraz.
Jako demokrata uważam np., że kto wygrywa wybory, ma mandat do rządzenia. Nie jest on jednak wolą narodu, a wolą aktywnych wyborców. Władza nie ma żadnych mesjanistycznych zadań, jest po prostu dostępną w danej chwili najlepszą zdaniem większości głosujących grupą specjalistów wynajętą do rozwiązywania problemów.
Władza oczywiście myśli inaczej. W chwili wyboru doznaje mistycznego namaszczenia, który pozwala powiedzieć i zrobić każdą głupotę w imieniu suwerena, a opozycję pozwala zrugać od oszołomów, moherów, zdrajców, patoliberałów itp.
Tym samym nowo wybrana władza natychmiast zapomina, że sama kiedyś też będzie opozycją i że zgodnie z prawem wahadła zostanie zwyzywana mocniej niż sama wyzywa.
Jako demokrata uważam, że partia, która wygrywa wolne wybory, ma prawo być uważana za partię demokratyczną i dostać przynajmniej 100 dni kredytu zaufania.