Jeśli komisja hazardowa będzie nadal działać bez posłów PiS, straci wiarygodność – stwierdził marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Trudno się z marszałkiem nie zgodzić, jednak to właśnie powinien być główny argument dla opozycji, aby się z komisji wycofać. Po prostu partie opozycyjne nie mają żadnego powodu, aby komisji – działającej tak jak dotychczas, w takim składzie i z takim przewodniczącym – wiarygodności dodawać.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/01/06/dwuglos-czy-dzialalnosc-komisji-hazardowej-ma-jeszcze-sens/]Wejdź do dyskusji. Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Politycy Platformy Obywatelskiej od początku udowadniali, że bez zażenowania uczynią wszystko, żeby sprawa Rysia, Mira, Zbycha i Grzesia nie została wyjaśniona. Najpierw przegłosowali, aby – zamiast się zajmować tylko udokumentowaną przez CBA sprawą uwikłania w aferę działaczy PO – komisja zanalizowała wszystkie plotki i pogłoski, jakie na temat zmian przepisów hazardowych pojawiały się przez ostatnich kilkanaście lat. Chodziło o to, by utopić w morzu nic nieznaczących szczegółów informacje ważne obciążające ludzi PO. W dodatku – chyba ze strachu przed zbliżającą się kampanią prezydencką – ograniczono do końca lutego czas działania komisji, co z góry skazywało ją na niepowodzenie.
Następnie politycy PO wybrali swojego posła Mirosława Sekułę na przewodniczącego i nie dopuścili do wyboru Zbigniewa Wassermanna z PiS na wiceszefa komisji. Ale i to Platformie nie wystarczyło, więc dwójkę przedstawicieli PiS z komisji po prostu wykluczono, nie szukając nawet wiarygodnych pretekstów.
W normalnym życiu taką sytuację nazwalibyśmy bezczelnością, hucpą. To było tak oburzające, że nawet popierający Platformę publicyści uznali decyzję rządzącej partii za błąd. Wtedy i Donald Tusk w końcu zauważył, że granica przyzwoitości została przekroczona. Stwierdził, że nie należało usuwać Beaty Kempy i Zbigniewa Wassermanna.