Łódzka awantura czyli kto zawinił

Od ładnych kilku lat pojawiają się koncepcje ożywienia Łodzi i uczynienia z niej ośrodka kultury. W centrum miasta znajduje się wiele niewykorzystanych terenów. Liczne XIX-wieczne fabryki, wspaniałe budynki, katedry ówczesnego przemysłu stoją bezczynnie i łatwo przerobić je na kulturalne obiekty.

Aktualizacja: 10.01.2010 10:46 Publikacja: 10.01.2010 08:57

Bronisław Wildstein

Bronisław Wildstein

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Łódź ma tradycję centrum filmowego, jednego z niewielu znanych na świecie ośrodków polskiej kultury. Dodatkowo znajduje się na tyle blisko Warszawy, że można połączyć je szybką koleją, tworząc z obu miast megalopolis, co otwierałoby przed nimi dodatkowe możliwości.

Od jakiegoś czasu działania w tym kierunku wydają się przyśpieszać. Jednym z nich jest projekt budowy centrum festiwalu Camerimage, wg projektu Franka Gehry'ego, jednego z bardziej uznanych współczesnych architektów amerykańskich, rodzinnie wywodzącego się z Łodzi. Imponujący budynek miałby wpływ na prestiż festiwalu operatorów, który i tak stopniowo zyskuje sobie światową renomę. Gmach taki stałby się istotnym elementem centrum kulturalnego, które zaczyna być budowane. Równolegle do tego projektu, powstaje w Łodzi studio głośnego reżysera amerykańskiego, Davida Lyncha.

Znaczące osiągnięcia architektoniczne zawsze przekładają się na prestiż miejsca i przyciągają inne inwestycje. PKP podjęło się wreszcie przebudowy obskurnego dworca Łódź Fabryczna. Przy wykorzystaniu funduszy unijnych ma powstać podziemna stacja, której budowa ma być połączona z uruchomieniem szybkiego pociągu pokonującego trasę Łódź-Warszawa w pół godziny.

I nagle, na przeszkodzie realizacji projektu Gehry'ego stanęła koalicja radnych PO i SLD, którzy domagają się wcześniejszego zagwarantowania funduszy z ministerstwa kultury. Minister twierdzi, że nie może tego zrobić zanim nie zostaną podjęte kolejne działania. Organizatorzy projektu i prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki wskazują, że jeśli przedsięwzięcie nie zostanie rozpoczęte, to miastu może przejść koło nosa dofinansowanie z UE, a żądanie radnych definitywnie blokuje cały projekt. Komisja finansów miasta kolejny raz pozytywnie go opiniuje, a radni PO i SLD ani myślą się wycofać.

Biorąc pod uwagę, że zablokowanie tego projektu będzie dla miasta, delikatnie mówiąc, porażką w każdym, również finansowym, wymiarze pozostaje jedno proste wytłumaczenie ich działania. Otóż radni ci stanowiący opozycję rozpisali referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta. Ponieważ zaangażował się on w projekt centrum Camerimage, postanowili nie dopuścić do realizacji przedsięwzięcia. Przecież mogłoby ono zostać uznane za jego zasługę. Teraz zaś cała awantura może dodatkowo grać na niekorzyść prezydenta. I to jeden jej, dość ponury wymiar.

Inny, nie weselszy, to relacjonowanie sprawy przez media. Wzorcowy przykład tego dał przed paru dniami główny program informacyjny TVN "Fakty". Otóż w jednym z głównych materiałów tego serwisu pokazane zostały łódzkie wydarzenia. Zdaniem dziennikarki oś podziału przebiegała miedzy bliżej niesprecyzowanymi "politykami", a szlachetnymi działaczami kultury.

Pisałem już wielokrotnie o cudownej koncepcji "polityków" czy też "klasy politycznej", która w całości odpowiada za błędy któregokolwiek z nich. W ten sposób za aferę rządową odpowiadają politycy opozycji. Niedawno dowcipnie opisał to mój kolega z łamów Robert Mazurek proponując, aby na tej samej zasadzie w wypadku kradzieży jednakowo traktować kradnących i okradanych. Jednak rzecznicy owej koncepcji nie są konsekwentni. Realnymi lub domniemanymi winami PiS nie była obciążana abstrakcyjna klasa polityczna. Nie, w takich wypadkach piętnowaniu konkretnego odpowiedzialnego czyli partii Kaczorów nie było końca. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki sytuacja zmieniła się gdy PiS przeszło do opozycji. Jako "klasa polityczna" jest co najmniej współodpowiedzialne za błędy koalicji rządzącej.

W przypadku łódzkiej awantury sprawa jest wyjątkowo wymowna. Działaczom kulturalnym nie za bardzo na rękę jest wskazywać odpowiedzialnych za nią polityków. Będą musieli z nimi pertraktować. Inną sytuację mają, wydawałoby się, dziennikarze. To od nich obywatele chcą się dowiedzieć co naprawdę dzieje się w ich mieście. Trudno, aby samodzielnie orientowali się, co wydarzyło się w magistracie. Jeśli odpowiedzialni są politycy, to szczególnie winny jest prezydent miasta. I może o to chodzi.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2010/01/10/lodzka-awantura-czyli-kto-zawinil/]Skomentuj[/link][/ramka]

Łódź ma tradycję centrum filmowego, jednego z niewielu znanych na świecie ośrodków polskiej kultury. Dodatkowo znajduje się na tyle blisko Warszawy, że można połączyć je szybką koleją, tworząc z obu miast megalopolis, co otwierałoby przed nimi dodatkowe możliwości.

Od jakiegoś czasu działania w tym kierunku wydają się przyśpieszać. Jednym z nich jest projekt budowy centrum festiwalu Camerimage, wg projektu Franka Gehry'ego, jednego z bardziej uznanych współczesnych architektów amerykańskich, rodzinnie wywodzącego się z Łodzi. Imponujący budynek miałby wpływ na prestiż festiwalu operatorów, który i tak stopniowo zyskuje sobie światową renomę. Gmach taki stałby się istotnym elementem centrum kulturalnego, które zaczyna być budowane. Równolegle do tego projektu, powstaje w Łodzi studio głośnego reżysera amerykańskiego, Davida Lyncha.

Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne