Od wielu lat w Polsce, a zwłaszcza od czasu wprowadzenia ubezpieczeń zdrowotnych w 1999 roku, w systemie ochrony zdrowia brakuje pieniędzy. Według moich obliczeń niedobór ten wynosi około 20 miliardów złotych rocznie. Podstawą tego oszacowania jest porównanie procentowego udziału w PKB wydatków publicznych na świadczenia zdrowotne w Polsce ze średnią PKB dla krajów Unii Europejskiej. Tezę o niedoborze w systemie finansowania świadczeń zdrowotnych ze środków publicznych w Polsce potwierdzają też dane publikowane w grudniowym raporcie OECD „Health at a Glance 2009”. Minister zdrowia Ewa Kopacz zdaje się tego jednak nie dostrzegać.
[srodtytul]Gwarancje konstytucyjne[/srodtytul]
Ponieważ konstytucja gwarantuje wszystkim obywatelom, niezależnie od sytuacji materialnej, równy dostęp do opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych, możliwości zwiększenia publicznych pieniędzy w systemie ochrony zdrowia są dość ograniczone. W zasadzie może to być wzrost stawki oprocentowania składki zdrowotnej, zmiana i wzrost stawki za ubezpieczonych w KRUS oraz zwiększające się, na określonych zasadach, dofinansowanie z budżetu państwa.
[wyimek]Najprostsza droga naprawy systemu ochrony zdrowia wiedzie przez nasycenie go publicznymi pieniędzmi[/wyimek]
Inne proponowane przez ekspertów ochrony zdrowia, korporacje lekarzy czy ostatnio Związek Powiatów Polskich rozwiązania polegające na odpłatności pacjentów za usługi funkcjonują poza leczeniem szpitalnym w publicznych ZOZ. Ale czy mogłyby mieć zastosowanie w publicznych szpitalach?