Nie ma mowy o zemście

O niesprawiedliwości moglibyśmy mówić wtedy, gdybyśmy pozbawili pracowników SB podstawowych uprawnień emerytalnych. Nic takiego się nie dzieje – twierdzi architekt i publicysta

Publikacja: 28.02.2010 21:04

Nie ma mowy o zemście

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Decyzja Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy dezubekizacyjnej sprowadza tych pracowników państwowych, którzy odegrali znacząco negatywną rolę w utrwalaniu komunizmu, do standardów emerytalnych obowiązujących wszystkich pracowników w Polsce. Można jedynie ubolewać, że dzieje się to dopiero dzisiaj, a nie 17 albo 20 lat temu.

W żaden sposób nie można tego postrzegać jako degradacji ani mówić o łamaniu zasady niestosowania odpowiedzialności zbiorowej. Niestety, w debacie publicznej toczącej się wokół tego tematu często dochodzi do mylenia podstawowych pojęć.

Otóż mamy problem zbiorowej odpowiedzialności i zbiorowej nieodpowiedzialności. Zbiorowa odpowiedzialność oznacza przyjęcie założenia, że ktoś jest zbrodniarzem, ponieważ pracował w Służbie Bezpieczeństwa. Jest to teza nieuprawniona. Przestępstwo trzeba najpierw komuś udowodnić. Nie znaczy to jednak, że człowiek pracujący w danej zbiorowości podlega zasadzie zbiorowej nieodpowiedzialności, czyli nie odpowiada za to, że pracował w represyjnej instytucji, która popełniała też zbrodnie.

Nie widzę jakiegokolwiek rewanżu czy zemsty w fakcie, że funkcjonariuszy bezpieki ściągnięto z pozycji uprzywilejowanych do poziomu przeciętnych pracowników. To oddaje najbardziej elementarną sprawiedliwość tym obywatelom, którzy nie chcąc się przyczyniać do niewolenia rodaków, wybrali drogę życia i pracy pozbawioną różnego rodzaju przywilejów. Należy pamiętać, że każdy, kto podjął decyzję o nieuczestniczeniu w systemie, odmawiał współpracy z organami represji, decydował się jednocześnie na życie pełne ograniczeń, jakie towarzyszyły niepokornym. Brak pokory oznaczał w PRL na przykład czekanie latami, a nawet dekadami, na mieszkanie, blokowanie awansu zawodowego, ograniczenie swobody podróżowania i ostatecznie – życie w szarości, a czasem w biedzie.

Nie można także mówić, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego jest złamaniem zasady ochrony praw nabytych. Przypomnijmy politykę grubej kreski wprowadzoną przez Tadeusza Mazowieckiego, która oznaczać miała, acz tak się nie stało, że odkreślamy obecny system od poprzedniego. Jeżeli wprowadzamy taką zasadę, to prawa, normy społeczne i standardy zachowań, które obowiązywały w starym reżimie, nie mogą automatycznie obowiązywać w nowym. Jeżeli byśmy uznali, że prawa nabyte nie mogą być kwestionowane, to musielibyśmy równocześnie przyjąć, że istnieje pełna ciągłość pomiędzy krajem niesuwerennym, rządzonym przez gubernatorów z moskiewskiego nadania, a niepodległą Rzecząpospolitą, która lepiej lub gorzej, ale samodzielnie, wybiera swoje władze.

Jako wolny, samostanowiący o kształcie swojego państwa naród mamy prawo w ramach konstytucji określać normy życia społecznego. Do nas należy decyzja, które ze starych rozwiązań i w jakiej formie mogą być przeniesione do nowych czasów.

O niesprawiedliwości moglibyśmy mówić dopiero wtedy, gdybyśmy pozbawili pracowników służby bezpieczeństwa PRL podstawowych uprawnień emerytalno-rentowych, a przecież nic takiego się nie dzieje. Uznaliśmy ważność dyplomów, świadectw czy też stopni wojskowych zdobywanych przed 1989 rokiem i tak samo postępujemy ze świadczeniami podstawowymi. Jeśli ktoś był archiwistą w SB, to niech dostanie emeryturę, jaka przysługuje zwykłemu archiwiście, i nic ponadto.

Ale trzeba być konsekwentnym – i tu zgadzam się z Ewą Milewicz, publicystką "Gazety Wyborczej": jeśli ktoś został zweryfikowany w III RP, to powinien mieć te same prawa, które przysługują dzisiejszym funkcjonariuszom służb.

[i]not. Marf[/i]

[ramka]Autor jest architektem, publicystą, działaczem społecznym. W PRL działał w opozycji demokratycznej, publikował w prasie podziemnej jako Maciej Poleski. Był doradcą w rządzie Jana Olszewskiego. Współzakładał Ruch Stu. Zainicjował powołanie Muzeum Komunizmu w Warszawie[/ramka]

Decyzja Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy dezubekizacyjnej sprowadza tych pracowników państwowych, którzy odegrali znacząco negatywną rolę w utrwalaniu komunizmu, do standardów emerytalnych obowiązujących wszystkich pracowników w Polsce. Można jedynie ubolewać, że dzieje się to dopiero dzisiaj, a nie 17 albo 20 lat temu.

W żaden sposób nie można tego postrzegać jako degradacji ani mówić o łamaniu zasady niestosowania odpowiedzialności zbiorowej. Niestety, w debacie publicznej toczącej się wokół tego tematu często dochodzi do mylenia podstawowych pojęć.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?