Stylista zajął się moim ubiorem. „Tak, tego się właśnie spodziewałem w pani garderobie” – powiedział, spoglądając na moją skromną kolekcję strojów z ledwie skrywaną pogardą. Wybrał niebieski żakiet i wziął go ostrożnie w palce, jakby się bał, że materiał zaraz puści farbę i ubrudzi mu ręce. „To bardzo... trudny kolor” – skrzywił się i odłożył go na osobne krzesło.
[srodtytul]Przedsmak piekła[/srodtytul]
Tak właśnie wyglądało moje pierwsze i ostatnie spotkanie z osobą, która całe dnie poświęca na ubieranie celebrytów. Chwilę później było już praktycznie wiadomo, że mój mąż nie będzie kandydatem swojej partii na prezydenta Polski (nazywa się Radosław Sikorski, jest polskim ministrem spraw zagranicznych i w sobotę uznał swoją przegraną w prawyborach).
A to z kolei oznaczało, że ja nie będę kandydatką na pierwszą damę. I bardzo dobrze się składa, bo zupełnie nie przypadł mi do gustu różowy żakiet, który wybrał dla mnie stylista. Nigdy go nie włożyłam.
Na całe szczęście były to bardzo krótkie prawybory, zaledwie pięć tygodni. Ale i to wystarczyło, aby dać mi przedsmak prawdziwego piekła, przez które przechodzą żony prezydentów w krajach, gdzie wybory ciągną się latami. Była to także bardzo pouczająca lekcja tego, jak niewiele wiemy o prawdziwych odczuciach małżonek kandydatów.