Prawo do zakupów

Jeśli ktoś nie chce pracować w niedziele, to powinien szukać zatrudnienia w zawodach, które tego nie wymagają – twierdzi ekonomista

Publikacja: 09.01.2013 18:41

Robert Ciborowski

Robert Ciborowski

Foto: archiwum prywatne

Red

Ponieważ ponownie pojawiają się pomysły wprowadzenia zakazu handlu w niedziele, warto przypomnieć, jakie spowoduje to konsekwencje i dlaczego nie powinno się w ogóle brać pod uwagę tak niepotrzebnych regulacji. Każda taka ingerencja państwa w gospodarkę przynosi bowiem więcej szkód niż korzyści.

Kwestia sumienia

Sam jestem chrześcijaninem i w pełni rozumiem troskę o pracowników handlu pracujących w niedziele. Jednak zamiast regulacji należałoby się raczej odwołać do sumień ludzkich. Jeśli w naszym kraju zdecydowana większość to katolicy, to wystarczyłoby, byśmy wszyscy – zgodnie z przykazaniem – zaczęli spędzać niedziele w kościele i w domu z rodziną. To spowodowałoby znaczący spadek popytu na działalność sklepów i właściciele sami doszliby do wniosku, że w takie dni nie ma sensu ich otwierać. O działalności przedsiębiorstwa powinien decydować właściciel, a my jako konsumenci możemy jedynie wpływać na jego decyzje poprzez tworzenie lub ograniczanie zapotrzebowania na dane dobra czy usługi. Tak działa ekonomia.

Ludzie kupują w niedziele nie dlatego, że sklepy są otwarte, lecz sklepy są otwarte dlatego, że ludzie chcą tego dnia z nich korzystać. Podobnie mawiał znakomity ekonomista Ludwig von Mises: Ludzie piją nie dlatego, że są gorzelnie, tylko gorzelnie istnieją dlatego, że ludzie piją.

Kwestia postępowania chrześcijańskiego jest więc rzeczą niezależną od uregulowań rynku. Fakt, że sklepy zostaną zamknięte w dzień święty nie pomoże nam wcale być lepszymi chrześcijanami. Nasze postępowanie zależy wyłącznie od nas. Argumentacja, że przez zgodę na pracę w niedziele inni ludzie, czyli pracownicy handlu, nie mogą jej spędzić z rodziną, jest logicznym nadużyciem.

Po pierwsze istnieje wybór stanowiska pracy. Po drugie właściciel powinien być odpowiedzialny za działalność swojego przedsiębiorstwa (decyduje, kiedy ma funkcjonować). Już przy podejmowaniu zatrudnienia wiemy, czy będzie ono skutkowało pracą w niedzielę czy nie. A każdy ma wolną rękę przy wyborze zawodu czy miejsca pracy. Jednym odpowiada praca w weekendy i to jest ich wolny wybór. Stawki godzinowe są wtedy wyższe (lub dodatkowo płatne), co dla niektórych stanowi najważniejszy argument. Natomiast inni wolą niedziele spędzać z rodziną (swego rodzaju koszt alternatywny).

Przeregulowany rynek

Oczywiście nie jest łatwo znaleźć wymarzone zajęcie na przeregulowanym rynku pracy. Jednakże problemem nie jest tu przymuszanie pracowników do pracy w niedziele, tylko właśnie zbyt wielka liczba regulacji zmuszających do konkretnych zachowań (mało elastyczny rynek pracy, ograniczona przedsiębiorczość). Gdyby uwolnić rynek od zbędnych regulacji, każdy miałby większą szansę znalezienia takiej pracy, jaka mu odpowiada, i mógłby postępować zgodnie ze swoim sumieniem.

Gdybyśmy jednak wprowadzili kolejne regulacje, nie pozostałoby to bez wpływu na rynek pracy. Około połowy obrotów dużych sieci handlowych generowanych jest w weekend. Ich pracownicy, którzy dziś często popierają pomysł regulacji pracy w niedziele, przez taką interwencję narażeni zostaną na utratę miejsca pracy.

Można rzecz jasna powołać się na przykłady Niemiec czy Francji, gdzie w weekendy się nie pracuje. W tych krajach jednak ludzie zgodzili się na niższą efektywność gospodarki. Trzeba też pamiętać, że kraje te są na zdecydowanie wyższym poziomie rozwoju i wcześniej wypracowane dochody teraz mogą spokojnie konsumować. Gdybyśmy jednak tego typu regulacje wprowadzili w Polsce, to po jakimś czasie sytuacja na rynku pracy by się pogorszyła z powodu spadku obrotów oraz braku alternatywnych miejsc pracy.

Konkluzja jest więc taka: jeśli ktoś nie chce pracować w niedziele, to powinien szukać zatrudnienia w zawodach, które tego nie wymagają, bo zakaz handlu w niedziele i tak mógłby pozbawić go obecnego miejsca pracy.

—not. puo

Prof. dr hab. Robert Ciborowski – ekonomista, profesor Uniwersytetu w Białymstoku, prorektor ds. ekonomicznych i były dziekan Wydziału Ekonomii i Zarządzania.

Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę