Tomasz Terlikowski o eutanazji

O ile zamożni i dobrze wykształceni mogą liczyć na to, że nikt ich do eutanazji skłaniać nie będzie, o tyle ubożsi czy gorzej wykształceni na taką „uprzejmość” nie mogą już liczyć – pisze publicysta

Publikacja: 13.01.2013 18:43

Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Debata nad zabijaniem chorych (nawet jeśli na ich własne życzenie) jest skrajną nieodpowiedzialnością. Dopuszczenie eutanazji całkowicie zmienia relacje pacjent – lekarz, zatrzymuje rozwój medycyny, buduje u osób starszych lęk przed służbą zdrowia, a także wystawia na pokusę polityków, którzy zamiast zastanawiać się, jak naprawić system opieki zdrowotnej, mogą zacząć się zastanawiać, jak poszerzać „dostępność dobrej śmierci”. Każdy, kto zna historię eutanazji w Europie, wie, że nie są to obawy bezpodstawne. Ekonomia jest bowiem istotnym argumentem dla obrońców rzekomo dobrej śmierci. Niestety, zwolennicy beztroskiej i pozbawionej odpowiedzialności dyskusji, która ma być wartością samą w sobie, zdają się tego nie dostrzegać. Dla nich liczy się tylko, by podważać kolejne zasady moralne, ze szczególnym uwzględnieniem tych, które podziela Kościół katolicki.

Wolność dla silniejszych

Za każdym razem, gdy zaczyna się taką dyskusję, powraca argument „prawa do wolności wyboru”. „Moje życie należy do mnie, nie do polityków, nie do instytucji religijnych, nie do psychopatów” – argumentuje za eutanazją Janusz Palikot na swoim blogu. I pomijając już nawet specyficzny język tego polityka, trudno nie zauważyć, że argument ten może być z powodzeniem wykorzystany do uzasadnienia zachowania zakazu eutanazji. Doświadczenie Belgii i Holandii jest bowiem całkowicie jednoznaczne: eutanazja, choć uregulowana prawnie, bardzo często wcale nie jest dobrowolna.

Badania przeprowadzone w Belgii między czerwcem a listopadem 2007 roku całkowicie udowodniły, że choć kryptanazja (czyli zabójstwo bez życzenia pacjenta) jest w tym kraju zakazana, to na 208 przypadków eutanazji – w aż 66 przypadkach nie było mowy o zgodzie pacjenta (to oznacza, że zgodziły się na nią 142 osoby). Nie inaczej jest w Holandii, gdzie od 9 do 18 proc. eutanazji (choć nie brak takich ekspertów, którzy przekonują, że liczba ta może być o wiele wyższa) dokonywanych jest bez zgody pacjenta, a ponad 41 procent lekarzy przyznaje się do tego, że zabiło kiedyś pacjenta, choć on wcale o to nie prosił.

Kolejne grupy do odstrzału

Statystyki te nie obejmują jednak – i o tym także trzeba pamiętać – tych, którzy wyrazili zgodę czy nawet poprosili o eutanazję, ale nie zrobili tego dobrowolnie, ale pod presją rodziny czy lekarzy. A takich też wciąż przybywa. Z badań przeprowadzonych przez Jeremy'ego Pricharda, kryminologa z Uniwersytetu Tasmańskiego, wynika zupełnie, że o ile zamożni i dobrze wykształceni mogą rzeczywiście liczyć na to, że nikt ich do eutanazji skłaniać nie będzie, o tyle ubożsi czy gorzej wykształceni na taką „uprzejmość” nie mogą już liczyć. Na wielu z nich wywierana jest presja, by przestali ograniczać wolność swoich dzieci czy narażać system medyczny na zbyt wysokie koszty. Tak zachwalana eutanazyjna wolność ograniczona jest do nielicznej grupy dobrze sytuowanych. Reszta będzie zależna od – by posłużyć się terminologią Palikota – od psychopatów, którzy uznają, że uśmiercenie pacjenta (czy członka rodziny) jest o wiele tańsze i wygodniejsze niż jego leczenie czy choćby pielęgnowanie.

Fikcją, a może trzeba powiedzieć wprost kłamstwem, są także zapewnienia, że eutanazja obejmować będzie tylko osoby nieuleczalnie chore, cierpiące na niezwykle ciężkie schorzenia. Otwarcie furtki pozwalającej na zabijanie chorych to wejście na polityczno-prawną równię pochyłą, na której zakres „dostępności” eutanazji i kryptanazji nieustannie się poszerza, a ona sama staje się „przywilejem”, który trzeba zagwarantować coraz większej liczbie osób. I tak w Holandii już trwa dyskusja, czy „prawem do dobrej śmierci” nie objąć każdej osoby powyżej siedemdziesiątki, która uznaje, że „poczuła się znużona życiem”. Belgijscy zwolennicy eutanazji idą jeszcze dalej. Belgijska polityk, a obecnie przewodnicząca Belgijskiego Liberalnego Stowarzyszenia Humanistycznego Jacinta De Roeck, przekonuje, że prawo eutanazyjne powinno objąć ludzi z upośledzeniem intelektualnym, dzieci oraz osoby z demencją. A prof. Jacob Appel z Brown University w Providence uznał, że racjonalne będzie przyznanie prawa do eutanazji osobom w depresji.

Koniec medycyny

Akceptacja eutanazji oznacza również koniec medycyny w formie, jaką znamy. I chodzi nie tylko o etos lekarski (opierający się przez wieki na przysiędze Hipokratesa, w której zawarty był zakaz podawania choremu trucizny) czy lęk, jaki wprowadzany jest w relacje lekarza z pacjentem (już teraz pewna część holenderskich emerytów ucieka do niemieckiej służby zdrowia, by uniknąć eutanazji), ale także o rozwój nowych technik medycznych. W Holandii nie leczy się pewnych rodzajów raka, które z powodzeniem (40-procentowym) leczone są w innych krajach europejskich. Powód jest zaś niezmiernie prosty. Uśmiercenie pacjenta jest o wiele tańsze niż jego leczenie, szczególnie nowymi metodami. Te ostatnie więc nie powstają, co dla urzędników wcale nie jest problemem, bowiem oszczędzają oni pieniądze, z którymi nie tylko w Polsce jest coraz bardziej krucho. A trzeba pamiętać, że leczenie pacjenta w ciągu ostatnich sześciu miesięcy kosztuje tyle samo, ile opieka nad nim przez całą resztę jego życia. Czy nie będzie to rodzić pokusy oszczędności, którą wzmacniać będą jeszcze opowieści o tym, jak wielkim problemem, także dla rodziny, są ludzie starsi?

Doświadczenie Holandii i Belgii pokazuje całkowicie jednoznacznie, że eutanazja nie tylko nie zwiększa przestrzeni wyboru czy wolności obywatelskich, ale wyraźnie je ogranicza. I buduje nowe, niezwykle niebezpieczne przestrzenie wykluczenia. Już nie społecznego czy ekonomicznego, ale wykluczenia z życia.

Autor jest filozofem, publicystą, redaktorem naczelnym kwartalnika „Fronda”

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?