Dariusz Karłowicz: Mnie to przypomniało sławne słuchowisko Orsona Wellsa z 1938 roku udające reportaż radiowy, które rzekomo na żywo informowało o lądowaniu Marsjan na Ziemi. Wywołało ono gigantyczną panikę. Mieszkańcy New Jersey podobno uciekali z domów. Mam wrażenie, że historia z tekstem Pawła Lisickiego, żartu – żeby nie powiedzieć szyderstwa – jest polską odmianą tej historii. Można odnieść wrażenie, że w Polsce nie brakuje dziennikarzy, którzy za dobrą monetę wezmą każdą bzdurę, jeśli tylko w roli okrutnych Marsjan wystąpią Kaczyńscy, CBA albo coś równie potwornego.
Marek Cichocki: Ta historia jest śmieszna, ale z drugiej strony jest też straszna.D.K.: Dlaczego śmieszna?
M.C.: Można się zastanawiać, co dalej. Co jeszcze? Dokąd to nas prowadzi? Z jednej strony mamy do czynienia – być może – z naiwnością dziennikarzy.
D.K.: Ja bym powiedział, skwapliwą naiwnością.
M.C.: Skwapliwą naiwnością dziennikarzy, ale z drugiej strony trzeba pamiętać o tym, że media są potężną – coraz potężniejszą – władzą, która odpowiada za kształt polskiej przestrzeni publicznej i zaczynają odpowiadać także za indywidualne losy ludzi. Mieliśmy wiele przykładów na to, że media przez swoją skwapliwą naiwność mogą ludzi ciężko krzywdzić. Dziś też nie ma żadnej refleksji na temat tego, co się stało. Ta historia bardzo mnie bawi, ale z drugiej strony – przeraża. Zastanawiam się, co będzie dalej.