Granice dialogu katolików z Żydami

Rezygnacja z modlitwy za Żydów oznaczałaby przyznanie, że i tak znajdą się oni poza społecznością zbawionych – pisze publicysta.

Aktualizacja: 09.04.2008 08:21 Publikacja: 09.04.2008 01:50

Stolica Apostolska w ostatni piątek wydała oświadczenie, które zamyka spór o modlitwę w intencji nawrócenia Żydów. Kontrowersja pojawiła się latem ubiegłego roku, gdy Benedykt XVI zniósł ograniczenia dotyczące odprawiania mszy łacińskiej, w której w liturgii wielkopiątkowej znajdowała się modlitwa za „zaślepiony lud, aby został wybawiony z ciemności”. Treść tych modłów, zatwierdzonych jeszcze przez Jana XXIII w 1959 r., wywołała sprzeciw wielu środowisk żydowskich, które domagały się od papieża zmian w ich formule.

Stolica Apostolska dokonała modyfikacji w brzmieniu modlitwy, ale nie usunęła jej z liturgii. Watykan przyznał, że sformułowania takie, jak „zaślepiony lud” czy przebywanie w „ciemności”, mogą razić Żydów i ogłosił nową formułę: „Módlmy się za Żydów, aby Bóg oświecił ich serca, aby poznali Jezusa Chrystusa, Zbawiciela nas wszystkich”.

Głównym zarzutem wobec katolików ze strony Żydów nie jest sam fakt modlitwy za nich, ale zawarte w niej przekonanie, że ich religia nie jest w pełni prawdziwa

To jednak było zbyt mało dla wielu środowisk żydowskich, zarówno świeckich, takich jak Liga Przeciwko Zniesławieniu czy Centrum im. Szymona Wiesenthala, jak też religijnych, w imieniu których wypowiadali się m.in. naczelny rabin Rzymu Riccardo Di Segni czy rabin Berlina Walter Homolka. Według nich zmiany dokonane przez Benedykta XVI mają charakter kosmetyczny, a problemem jest nie tyle forma modlitwy, ile sama jej treść.

Miesiąc temu przebywała w Watykanie delegacja z Jerozolimy, która przedstawiła swoje zarzuty. W zeszłym tygodniu Stolica Apostolska podtrzymała jednak swoje stanowisko i pozostawiła prośbę o nawrócenie Żydów w liturgii.

Czy modlitwa ta, jak utrzymują niektórzy, jest rzeczywiście niestosowna i obraźliwa wobec przedstawicieli narodu żydowskiego?

Otóż w chrześcijaństwie modlitwa w czyjejś intencji jest wyrazem troski o niego. Mistrzowie życia duchowego podkreślali, że nie powinno się modlić za kogoś, kto nie ma szans na zbawienie, gdyż wiadomo, że zostanie potępiony. Do kategorii tej zaliczali jednak tylko szatana i złe duchy.

Rezygnacja z modlitwy w intencji Żydów oznaczałaby więc wykluczenie ich poza nawias chrześcijańskiej troski i niejako przyznanie, że i tak znajdą się oni poza społecznością zbawionych. Byłby to akt swoistej dyskryminacji duchowej.

Podobne niezrozumienie chrześcijańskiej wrażliwości legło swego czasu u podstaw innego żądania strony żydowskiej. Chodziło o okrzyk Izraelitów podczas procesu Jezusa: „Krew Jego na nas i na dzieci nasze”, zapisany w Ewangelii św. Mateusza. Część Żydów odbierała te słowa jako przekleństwo pod swoim adresem i domagała się usunięcia owego zdania z Nowego Testamentu.

W perspektywie chrześcijańskiej krew Chrystusa posiada jednak moc zbawczą, dlatego okrzyk taki może być odczytany wręcz jako nieświadome błogosławieństwo. W modlitwach wielu mistyków chrześcijańskich odnajdujemy przecież prośbę, by Jezus obmył ich grzechy swoją krwią.

Wydaje się jednak, że głównym zarzutem ze strony Żydów nie jest sam fakt modlitwy za nich, ale zawarte w niej przekonanie, że ich religia nie posiada mocy zbawczej, innymi słowy: że nie jest w pełni prawdziwa.

W tym punkcie trudno jednak wymagać od katolików jakichkolwiek ustępstw. Inaczej nie byłoby żadnej różnicy między judaizmem a chrześcijaństwem.

Tymczasem blisko dwa tysiące lat temu doszło do rozejścia się dróg Synagogi i Kościoła. Z jednego pnia judaizmu biblijnego wyrosły: chrześcijaństwo i judaizm rabiniczny. Głównym powodem rozszczepienia była kontrowersja związana z osobą i misją Jezusa z Nazaretu. Pierwsi chrześcijanie, na początku zresztą niemal wszyscy żydowskiego pochodzenia, uznali Chrystusa za Mesjasza przepowiadanego przez Stary Testament. Większość Żydów odrzuciła jednak wyjątkowe posłannictwo Jezusa.

Ta różnica trwa do dnia dzisiejszego i od dwóch tysiącleci nic się w tym względzie nie zmieniło. Przyznanie racji judaizmowi rabinicznemu i uznanie jego mocy zbawczej byłoby więc ze strony katolickiej równoznaczne z podważeniem roli Chrystusa, a tym samym rezygnacją z podstawowego fundamentu chrześcijańskiej wiary.

Skoro tak się sprawy mają, to na czym strona żydowska opierała swoje nadzieje, że Benedykt XVI może usunąć z liturgii wielkopiątkowej modlitwę o nawrócenie Żydów? Niektórzy komentatorzy przekonywali, że wycofanie tej intencji nie musi spowodować zmian w doktrynie wiary: Kościół nadal może wierzyć w to, co do tej pory, ale nie musi się o to głośno modlić. Jest to jednak złudne oczekiwanie. Stara chrześcijańska zasada mówi: lex orandi est lex crescendi – tak długo, jak wyznajemy wiarę, tak długo wierzymy. Wiara, która nie jest wyznawana, zanika. Dlatego Watykan takiego argumentu nie mógł przyjąć.

Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak inne wytłumaczenie. Otóż w ostatnich latach, zwłaszcza w kręgach tzw. postępowych teologów zachodnich, karierę zrobiła teoria o judaizmie jako równoległej do chrześcijaństwa drodze do zbawienia, rozpropagowana swego czasu przez żydowskiego myśliciela Franza Rosenzweiga. Mówi ona, że o ile nie-Żydzi potrzebują dla zbawienia pośrednictwa Jezusa, o tyle Żydzi takiego pośrednika nie potrzebują, ponieważ mają bezpośredni dostęp do Boga Ojca. Ta właśnie argumentacja pojawiała się w niektórych komentarzach żydowskich krytykujących decyzję Benedykta XVI.

Tymczasem obecny papież, pełniąc jeszcze jako kardynał funkcję prefekta Kongregacji Nauki Wiary, wydał w 2000 r. deklarację „Dominus Iesus” poświęconą „jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła”.

Dokument ten, potwierdzający jedynie dwa tysiące lat nauczania Kościoła, w sposób jednoznaczny ucinał wszelkie spekulacje teologiczne związane z równoległymi drogami do zbawienia.

Na deklarację tę powołał się w ubiegłym tygodniu, odpowiadając stronie żydowskiej, kardynał Walter Kasper. Zarazem wyraził on zdziwienie, że „Żydzi nie mogą zaakceptować tego, iż korzystamy z naszej wolności w formułowaniu naszych modlitw”.

Niektóre środowiska żydowskie wezwały do zawieszenia dialogu z Kościołem katolickim. Pojawiły się przy tym zarzuty, że katolicyzm nie dopuszcza w ogóle możliwości zbawienia Żydów praktykujących judaizm, a jeśli chcą oni uzyskać życie wieczne, to muszą się wyrzec swojej żydowskiej tożsamości. Oba te twierdzenia są jednak chybione. Chociaż Kościół zaprzecza mocy zbawczej judaizmu, to nie odrzuca jednak możliwości zbawienia dla jego wyznawców – jeżeli to jednak nastąpi, stanie się to mocą zmartwychwstałego Chrystusa.

Z kolei ci Żydzi, którzy rozpoznali w Jezusie zapowiadanego przez proroków Mesjasza, wcale nie muszą wyrzekać się swojej tożsamości. Przekonuje o tym przykład około 100 tys. żyjących dziś Żydów mesjanicznych, którzy twierdzą, że wiara w Jezusa jeszcze bardziej wzmocniła ich poczucie żydowskości.

Nie wszyscy wyznawcy religii mojżeszowej odebrali decyzję Watykanu równie krytycznie. Rabin David Rosen, przewodniczący Międzynarodowego Żydowskiego Komitetu Konsultacji Międzyreligijnych w Jerozolimie, powiedział, że chociaż nie podziela wiary Benedykta XVI, to przyznaje, że jego modlitwa jest z tą wiarą zgodna. Dodał też, że modyfikując tekst liturgii wielkopiątkowej, papież „już bardziej do stanowiska żydowskiego zbliżyć się nie mógł”. Idąc dalej na ustępstwa, zanegowałby istotę własnej religii.

Jerozolimskiego rabina z biskupem Rzymu dzieli wyznawana religia. Łączy to, że traktują swoją wiarę serio i poważnie podchodzą do pojęcia prawdy.

Autor jest współzałożycielem i redaktorem naczelnym kwartalnika „Fronda”

Stolica Apostolska w ostatni piątek wydała oświadczenie, które zamyka spór o modlitwę w intencji nawrócenia Żydów. Kontrowersja pojawiła się latem ubiegłego roku, gdy Benedykt XVI zniósł ograniczenia dotyczące odprawiania mszy łacińskiej, w której w liturgii wielkopiątkowej znajdowała się modlitwa za „zaślepiony lud, aby został wybawiony z ciemności”. Treść tych modłów, zatwierdzonych jeszcze przez Jana XXIII w 1959 r., wywołała sprzeciw wielu środowisk żydowskich, które domagały się od papieża zmian w ich formule.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?