Przez 19 lat pracy zawodowej taka historia mi się nie przydarzyła. Zwykle o dziennikarskiej kuchni nie powinno się opowiadać publiczności, ale tym razem chcę zrobić wyjątek. Bo sprawa, o której piszę, wydaje mi się ważna i niepokojąca. Pokazuje ona inną twarz szefa rządu.
Donald Tusk od początku premierowania konsekwentnie bojkotuje „Rzeczpospolitą”. Oczywiście jako osoba prywatna, czy polityk bez funkcji państwowej, Tusk może robić, co mu się podoba. Ale pamiętam, jaki ryk się podnosił, kiedy premier Jarosław Kaczyński nierówno traktował media. Politycy Platformy krzyczeli o łamaniu demokracji. Teraz Donald Tusk jest szefem rządu.
A „Rzepa”, czy ktoś ją lubi, czy nie, jest jednym z trzech najpoważniejszych dzienników w kraju. I do tego gazetą, w której Skarb Państwa ma ciągle 49 procent udziałów. Ale premier i jego doradcy nie lubią „Rzepy”, więc podobnie jak kiedyś Kaczyński z „Wyborczą”, tak teraz Tusk z „Rzeczpospolitą” rozmawiać nie będzie.
Kiedy po wyborach kierownictwo „Rz” zwróciło się do szefa rządu o wywiad, zostało poproszone o oficjalny faks w tej sprawie.