Zbadajmy nasze narodowe DNA

Zamiast uczyć dzieci aspołecznego egoizmu i robienia w przyszłości wielkich pieniędzy, powinniśmy je przygotowywać do wyboru wartości – pisze prezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową

Aktualizacja: 14.05.2008 10:06 Publikacja: 14.05.2008 02:18

Zbadajmy nasze narodowe DNA

Foto: Rzeczpospolita

Red

Polacy, wychodząc z komunizmu, mieli jasne, choć dość ogólne wyobrażenie o tym, czego potrzeba do trwałego rozwoju Polski. Chcieliśmy demokracji i rynku oraz wejścia do NATO i UE. Te cele jednoczyły zdecydowaną większość narodu.

Dziś wszystkie je zrealizowaliśmy i żyje się nam nieporównywalnie lepiej niż w 1989 r., czujemy się zdecydowanie bardziej szczęśliwi. A mimo to mamy rosnące poczucie, że czegoś istotnego nam brakuje, że milionom naszych szczęść indywidualnych i sukcesów towarzyszy też wielka słabość i niezadowolenie w sferze działań zbiorowych, których symbolem są autostrady czy służba zdrowia.

Potrzebujemy odzyskania, jako naród, samosterowności oraz zdolności określania wspólnych celów. Brakuje nam bowiem zbiorowej myśli przewodniej wybiegającej w przyszłość. Rozwiązywanie problemów sprowadza się do chaotycznego pośredniczenia rządzących w grze krótkofalowych interesów partykularnych i reagowania na sytuacje kryzysowe.

Czy Polska ma tworzyć dumną wspólnotę polityczną, czy być wydmuszką wtapiającą się w otoczenie?

Czujemy np., że zestaw lektur szkolnych trzeba zmienić, ale nie wiemy jak, bo nie wiemy, w jakim celu chcemy wychowywać nasze dzieci i jaka ma być misja szkoły. W jakim stopniu chcemy edukacji ukierunkowanej na osobisty sukces materialny, w jakim na osiągnięcie osobistego szczęścia, a w jakim na sukces zbiorowy. Widzimy, że realizowany układ autostrad zaplanowany jeszcze w czasach Układu Warszawskiego i RWPG nie odpowiada obecnym potrzebom, ale boimy się podejść do tego tematu i siłą rozpędu realizujemy nie naszą strategię.

Jako społeczeństwo jesteśmy zdezintegrowani, zamykamy się w strzeżonych osiedlach, nie umiemy współpracować, nie darzymy się zaufaniem, nie potrafimy definiować zbiorowych interesów ani realizować długofalowych programów. Nasze poczucie wspólnotowości i politycznej podmiotowości jest słabe, mimo że to właśnie my, Polacy, najbardziej dążyliśmy do wolności. Stan naszej zbiorowej duszy najlepiej odzwierciedla chaos, niepohamowana komercjalizacja i kurczenie się przestrzeni publicznej w miastach.

Powstaje więc pytanie, gdzie jest to brakujące ogniwo, ten brakujący wymiar myślenia, którego nie umieściliśmy w menu naszych patentów na trwały rozwój Polski na początku transformacji. Co powinno być naszym narodowym kompasem na przyszłość? Na czym oprzeć dalszą modernizację i rozwój naszego kraju?

Wydaje się, że tym kompasem może być tylko odpowiedź na pytanie, kim jako Polacy jesteśmy i kim chcielibyśmy być. Jaka jest nasza pierwotna tożsamość (nasza narodowa dusza, nasze narodowe DNA), jak chcielibyśmy ją definiować w obecnych czasach? Jakie są nasze narodowe talenty, co możemy zaoferować światu, a co powinniśmy od świata brać?

Tu leży klucz do odpowiedzi na pytanie, jak stworzyć naszą podmiotowość polityczną, jak uszlachetnić naszą demokrację i rynek, z czym wyjść na arenę międzynarodową w sferach idei, produktów i wizerunku.

Jak stworzyć taki narodowy kompas? Powinniśmy się choć na chwilę oderwać od optyki indywidualnego urządzania się i spojrzeć w lustro, jacy naprawdę jesteśmy. Potrzebujemy autorefleksji, samoobserwacji, chwili zastanowienia nad sobą, wiwisekcji naszej duszy, rozwinięcia świadomości siebie. To spojrzenie na siebie powinno być możliwie wyzwolone z lęków, kompleksów i resentymentów – uważne i otwarte. Tylko wtedy zdobędziemy prawdziwą wiedzę o sobie. Czy jesteśmy na to gotowi? Czy zdobyliśmy już wystarczająco dużo poczucia własnej wartości, by sobie na to pozwolić? Czy widzimy w tym nasz interes?

Odpowiedzi na te pytania powinien przynieść już najbliższy, 20. rok od czasu naszej zmiany ustrojowej z 1989 r. w naturalny sposób skłaniający nas do bilansu całego okresu transformacji i spojrzenia w przód. Wielu z nas może sobie jednak zadawać jeszcze bardziej pierwotne pytanie: czy warto podejmować ten wysiłek? Po co nam Polska?

Czy rzeczywiście chcemy wspólnie jako naród budować swą podmiotowość kompletną (co nie znaczy, że nieotwartą)? Czy chcemy Polski (wspólnoty politycznej), która miałaby swoje: duszę (tożsamość), rozum (system wiedzy i inteligencji), ciało (infrastrukturę i prężne instytucje) oraz sobie właściwy zestaw emocji? Czy zależy nam na stworzeniu przestrzeni społeczno-politycznej, w której moglibyśmy najlepiej wyrażać siebie, to co dla nas jest najważniejsze, swój oryginalny styl życia, swą tożsamość, swoje specyficzne talenty, swą energię i witalność, a także swoją dumę, czy też chcemy zredukować nasze aspiracje do wzrostu konsumpcji i poprawy materialnych warunków życia, a z Polski uczynić podmiot – wydmuszkę wtapiającą się w otoczenie.

Drogą do odpowiedzi na te dwa fundamentalne pytania – czy chcemy budować swą podmiotowość kompletną oraz jaka powinna być jej idea główna i podstawowe zasady – jest owa autorefleksja. Dzięki niej będziemy mogli lepiej zrozumieć siebie. A samorozumienie będzie prowadziło do samoakceptacji. Do przywrócenia poczucia własnej wartości, a na tej podstawie uszlachetnienia naszego indywidualizmu i budowy sobie właściwego kształtu wspólnotowości. To zaś będzie oznaczało możliwość rozwinięcia skrzydeł nie tylko w wymiarze indywidualnym, ale i zbiorowym.

Musimy przejść pełny cykl drogi dojrzewania: od poczucia pełnej zależności (w PRL) przez erupcję niefrasobliwej niezależności (pierwsze dwie dekady transformacji) do mądrej współzależności (miejmy nadzieję w nieodległej przyszłości).

– jako całej zbiorowości Polaków – więcej czasu. To my sami musimy się stać centrum samooceny. Bruksela może nas do tego jedynie inspirować lub nam to ułatwiać. Musimy stać się autorytetem dla samych siebie – uwierzyć w swój rozum, instynkt, swoją kreatywność i możliwości zaoferowania czegoś cennego światu.

Potrzebujemy jednak w debacie publicznej więcej odwagi i nowego języka – nie po to, by atakować czy niszczyć, ale by zrozumieć naszą rzeczywistość i otworzyć szanse pozytywnym zmianom. Nawet tę ogromną utratę talentów i energii, którą jest emigracja, możemy przekuć na naszą przewagę konkurencyjną. Musimy się jednak atrakcyjnie i prawdziwie uwspólnotowić, tak abyśmy mieli siłę przyciągania i wchodzenia w relacje z naszą diasporą. Będąc atrakcyjni dla siebie, będziemy też atrakcyjni dla innych.

Dziś cały świat jest w okresie wielkiej transformacji. Wszystko się zmienia, a w tym układ centrum – peryferia. Wzorce instytucjonalno-behawioralne, przynoszące jeszcze wczoraj sukcesy w świecie zachodnim, stają się w globalnym świecie nieefektywne. Przykładowo, cały dotychczasowy system naukowo-innowacyjny Stanów Zjednoczonych, który tak nam imponuje, przestał być dla nich efektywnym rozwiązaniem. Stany Zjednoczone stoją przed wyzwaniem zmiany kursu ze społeczeństwa naukowego na społeczeństwo postnaukowe.

Globalizacja zmienia geografię i proporcje konkurowania w oparciu o lewą (proceduralizacja) lub prawą (kreatywność) półkulę mózgu. Kreatywność zdobywa przewagę nad proceduralizacją, która znajduje swoje miejsce w innych krajach niż dotychczas. I przed nami stoi to wielkie pytanie, czym chcemy konkurować w przyszłości, jaka ma być sekwencja naszego rozwoju. Czy musimy iść tą samą drogą, by dogonić kraje wysoko rozwinięte, czy też – korzystając z globalizacji na swój sposób i idąc własną drogą – możemy je przegonić, nie doganiając. Na to pytanie nie odpowie nam żaden importowany wzór.

W szczególności nie możemy się już dłużej uchylać od odpowiedzi na pytanie, jak chcemy wyedukować pokolenie 2010 – 2030. Jeśli tego nie uczynimy, dotychczasowa energia z nas wycieknie. Konsumpcjonizm i niepełny indywidualizm nas zjedzą.

Tak więc zamiast uczyć dzieci ekstensywnej wiedzy, aspołecznego egoizmu i kwalifikacji jednostronnie dobieranych pod robienie w przyszłości jak największych pieniędzy, co w zgodnym sojuszu czyni obecnie większość rodziców i szkół, powinniśmy je przygotowywać do wyboru wartości, prawdziwego zainteresowania światem, poczucia własnej wartości i integralności, myślenia dedukcyjnego, komunikacji i współpracy z innymi, rozumienia swej tożsamości mimo otwarcia na świat, proaktywności, samoodpowiedzialności i odpowiedzialności za innych. Takie pełne wiary w siebie, odważne, aktywne i kreatywne, a jednocześnie umiejące ze sobą dobrze współpracować i świadome swej tożsamości pokolenie może dokonać prawdziwej modernizacji Polski i na trwale wyrwać nasz kraj z syndromu peryferyjności, budując jednocześnie lepszą Europę i lepszy świat.

Zbliżający się III Kongres Obywatelski organizujemy właśnie dla pobudzenia owej samorefleksji, która jest nam dziś tak potrzebna. Chcielibyśmy, aby odgrywał on rolę jednego z luster, w którym mogliśmy się przejrzeć.

Autor jest ekonomistą, założycielem i prezesem Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, inicjatorem Kongresu Obywatelskiego i Polskiego Forum Obywatelskiego. W latach 80. doradzał „Solidarności”, wspólnie z Januszem Lewandowskim opracował pierwszy w Europie Wschodniej program powszechnej prywatyzacji oparty na kuponach prywatyzacyjnych.

Polacy, wychodząc z komunizmu, mieli jasne, choć dość ogólne wyobrażenie o tym, czego potrzeba do trwałego rozwoju Polski. Chcieliśmy demokracji i rynku oraz wejścia do NATO i UE. Te cele jednoczyły zdecydowaną większość narodu.

Dziś wszystkie je zrealizowaliśmy i żyje się nam nieporównywalnie lepiej niż w 1989 r., czujemy się zdecydowanie bardziej szczęśliwi. A mimo to mamy rosnące poczucie, że czegoś istotnego nam brakuje, że milionom naszych szczęść indywidualnych i sukcesów towarzyszy też wielka słabość i niezadowolenie w sferze działań zbiorowych, których symbolem są autostrady czy służba zdrowia.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Franciszek Rzońca: Polska polityka wymaga poważnych zmian. Jak uratować demokrację nad Wisłą?
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Czy Elon Musk stanie się amerykańskim Antonim Macierewiczem?
Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?
Opinie polityczno - społeczne
Psychoterapeuci: Nowy zawód zaufania publicznego
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
analizy
Powódź i co dalej? Tak robią to Brytyjczycy: potrzebujemy wdrożyć nasz raport Pitta
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką