Platforma idzie tropem Giertycha

Jeśli minister Ewie Kopacz naprawdę zależy na zmniejszeniu liczby aborcji, a nie na spektakularnych pokazówkach, to niech postawi na antykoncepcję – pisze działaczka feministyczna Wanda Nowicka.

Publikacja: 17.09.2008 01:28

Red

Minister Ewa Kopacz postanowiła wprowadzić rejestr ciąż w Polsce, który miał ułatwić walkę z nielegalną aborcją. Gdy usłyszała narastające protesty przeciw temu pomysłowi, natychmiast się z niego wycofała. Niepokój jednak pozostał. Po pierwsze dlatego, że nie można wykluczyć, iż przy kolejnej nadarzającej się okazji projekt rejestrowania kobiet w ciąży może wrócić. Po drugie dlatego, że przerażający jest sam fakt, że taki pomysł mógł się narodzić w głowach ministerialnych urzędników.

Najbardziej zaniepokojenie budzić musi intencja ministerstwa: pod pozorem troski o kobietę i jej stan zdrowia pani minister chciała uszczelnić system kontroli nad kobietami, nad ich funkcjami i decyzjami reprodukcyjnymi. Za sprawą rejestru żadna ciąża nie umknęłaby uwagi stróżów prawa i musiałaby być donoszona. W przeciwnym przypadku do drzwi zapukałaby położna albo policjant, którym kobieta musiałaby się tłumaczyć, co się stało z ciążą. Wprowadzenie rejestru doprowadziłoby do pogłębienia i tak już poważnej dyskryminacji kobiet w Polsce, na którą od lat zwracają uwagę instytucje międzynarodowe.

Z ministerstwa dochodzą sprzeczne sygnały. Urzędnicy twierdzą, że chodzi głównie o lepszą opiekę nad ciężarnymi. Oznaczałoby to, że lepsza opieka nie byłaby standardem dostępnym dla wszystkich ciężarnych, mogłyby skorzystać z niej tylko te, które się „dobrowolnie” zarejestrują. Lepsza opieka byłaby de facto nagrodą za posłuszeństwo i dobre zachowanie.W inicjatywę tę gotowe były się włączyć Ministerstwo Sprawiedliwości i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, co ostatecznie przeczy zapewnieniom niektórych, że tu nie chodzi o aborcję, tylko o lepszą opiekę. Notabene można by zapytać, dlaczego nie zaangażowało się również Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Przecież mogłoby odegrać zasadniczą rolę w uniemożliwieniu kobietom przerywania ciąży za granicą.Może nie powinnam niczego sugerować, ale wystarczyłoby wprowadzić przepis, zgodnie z którym każda Polka udająca się za granicę powinna przedstawić zaświadczenie, czy nie/jest w ciąży (niepotrzebne skreślić). Pomysł minister Kopacz nieodparcie kojarzy się z Rumunią z czasów Ceaucescu, gdzie kobiety w ramach walki z tamtejszym podziemiem aborcyjnym co miesiąc przechodziły obowiązkowe badania ginekologiczne w miejscu pracy.

Kontrolowanie płodności kobiet przez aparat państwowy doprowadzi do tego, że kobiety w ciąży, albo nawet te, które tylko podejrzewają, że mogą być w ciąży, będą omijać ginekologów, by się nie dać zarejestrować, co oczywiście wpłynie negatywnie na ich stan zdrowia. Tym samym skutek będzie odwrotny do deklarowanego. A przecież ciężarne chciałyby, by ministerstwo otoczyło je opieką, a nie kontrolą, by zadbało o ich zdrowie, o to, by nie musiały rodzić na korytarzu albo w odległej miejscowości, by porody odbywały się w godnych warunkach. Kobiety nie życzą sobie jednak, by ktoś je nachodził po domach i pytał, co się stało z ciążą.

Pomysł rejestru ciąż był kubłem zimnej wody na głowy tych, którzy uważają, że PO jest bardziej postępowa i liberalna niż PiS. Nic bardziej błędnego

Wprowadzenie podobnego rejestru niewątpliwie naruszy kilka artykułów Konstytucji RP – art. 31 o prawie do godności, bowiem ujawnienie danych poufnych i wrażliwych narusza godność, art. 32 – o wolności jednostki, art. 47 – o ochronie życia prywatnego i decydowania o życiu osobistym, art. 68 – o równym dostępie do ochrony zdrowia, bowiem zróżnicowanie opieki nad kobietą w ciąży w zależności od zarejestrowania byłoby naruszeniem zasady równości.

Rejestr naruszy też tajemnicę lekarską i prawa pacjenta, w tym prawa do poufności i prywatności. Lekarz będzie musiał informację poufną na temat swojej pacjentki przekazać osobom trzecim, które będą przeprowadzały kontrole. Po domach będą chodzić położne i policjanci i wypytywać o losy ciąży. A co będzie, jeśli właściwe służby stwierdzą, że ciąża zniknęła? Tego pani minister jeszcze nie przemyślała, ale nietrudno sobie wyobrazić, że kobieta jako podejrzana o współudział w przestępstwie będzie przesłuchiwana przez policję, a może nawet zatrzymana w areszcie, by nie mataczyła.

Dziwi, że minister Kopacz wpadła na pomysł zbliżony do repertuaru Giertycha. Rejestr ciąż kojarzy się z niesławnym liczeniem ciężarnych uczennic w szkole giertychowskiej. Można się tylko domyślać, że w ten sposób pani minister chce się przypodobać tym wszystkim, którzy zaatakowali ją za interwencję w sprawie „Agaty”.

Na marginesie nasuwa się uwaga natury politycznej skierowana do tych, którzy uważają, że PO jest bardziej postępowa i liberalna niż PiS. Nic bardziej błędnego, jest równie zachowawcza, tylko umie ładniej wyglądać, jak niedawno napisała Joanna Lichocka w „Rzeczpospolitej”.

Przykładów jest wiele, a szczególnie w polityce dotyczącej kobiet. Zbigniew Religa jako minister zdrowia nigdy nie próbował ograniczać aborcji, mimo iż też naraził się ekstremistom za to, iż przyznał, że państwo złamało prawo wobec Alicji Tysiąc. Z kolei Joanna Kluzik-Rostkowska jako minister ds. równego statusu podjęła parę cennych inicjatyw na rzecz kobiet. Tymczasem minister Elżbieta Radziszewska, choć została powołana pół roku temu, jakby zapadła się pod ziemię.Wracając do projektu minister Kopacz, warto się zapytać, skąd minister Kopacz wzięłaby pieniądze na rejestr i monitoring ciąż. Kiedy w czerwcu tego roku Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zwróciła się do Ministerstwa Zdrowia o poprawę dostępności antykoncepcji w celu pomocy kobietom w unikaniu niechcianej ciąży, pani minister odpowiedziała, że ministerstwo na ten cel nie ma pieniędzy. Innymi słowy, na profilaktykę pieniędzy nie ma, a na budowę systemu kontroli ciąż pieniądze by się znalazły.

Na szczęście – na razie – minister Kopacz z projektu się wycofała. Choć pewnie i tak w końcu podzieliłby on los akcji liczenia uczennic w ciąży. W Ministerstwie Edukacji jeszcze się nie doliczyli i do dziś nie można się dowiedzieć, co się stało z danymi zebranymi w ramach tej inicjatywy. Szkoda tylko, że zamiast wymyślać kolejne poronione rzeczy, minister Kopacz w realny sposób nie zatroszczy się o to, by kobiety w Polsce nie zachodziły w niepożądane ciąże.

Jeśli rządowi naprawdę zależy na zmniejszeniu liczby aborcji, a nie na spektakularnych pokazówkach, to niech postawi na antykoncepcję. Tylko powszechnie dostępna edukacja seksualna i antykoncepcja mogą zmniejszyć liczbę aborcji.

Poza tym można by rozważyć podjęcie inicjatywy liberalizującej aborcję. Przecież w krajach Europy Zachodniej nie ma podziemia aborcyjnego nie dlatego, że ciąże są rejestrowane, ale dlatego, że prawo jest liberalne. Nie można zapominać, że podziemie jest efektem ubocznym restrykcyjnego prawa i nie zniknie wraz z dalszymi represjami, tylko stanie się bardziej niebezpieczne i droższe.

Autorka, z wykształcenia filolog klasyczny, jest działaczką feministyczną, przewodniczącą Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny

Minister Ewa Kopacz postanowiła wprowadzić rejestr ciąż w Polsce, który miał ułatwić walkę z nielegalną aborcją. Gdy usłyszała narastające protesty przeciw temu pomysłowi, natychmiast się z niego wycofała. Niepokój jednak pozostał. Po pierwsze dlatego, że nie można wykluczyć, iż przy kolejnej nadarzającej się okazji projekt rejestrowania kobiet w ciąży może wrócić. Po drugie dlatego, że przerażający jest sam fakt, że taki pomysł mógł się narodzić w głowach ministerialnych urzędników.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?