Oto trzy obrazy, które wryły się Polakom głęboko w pamięć. Obraz pierwszy: media dzień po dniu monitorują światowy kryzys finansowy, który niczym huragan przekracza granice kontynentów, pogrążając kolejne kraje w recesji, rujnując zaufanie obywateli do instytucji finansowych i banków, w których lokowali oszczędności. Europejscy przywódcy, widząc, jak w pył obraca się kapitał społecznego zaufania, zachodzą w głowę, jak zminimalizować skutki kryzysu uderzającego w europejskie rynki, a co za tym idzie, jak ochronić budżety zwykłych ludzi.
Obraz drugi: w tym samym czasie polski premier Donald Tusk z polskim prezydentem Lechem Kaczyńskim toczą zaciekłą wojnę. Wcale nie o to, jak uchronić Polskę i Polaków przed finansowym kryzysem, ale o to, kto ma pojechać na szczyt Unii Europejskiej. Obaj, nie zważając na zawirowania ekonomiczne i gospodarcze, które biją po kieszeni każdego z nas, spierają się o samolot, którym mają podróżować, krzesła, na których mają usiąść, i przepustki, dzięki którym można się dostać do gmachu obrad. Kryzys gospodarczy ani jednemu, ani drugiemu nie spędza snu z powiek.
Obraz trzeci: polskie media z niespotykaną skrupulatnością opisują, a przede wszystkim pokazują, jak Tusk kłóci się z Kaczyńskim. Dziennikarze w pocie czoła relacjonują, kto komu co przykrego powiedział, i ekscytują się, kto w tej prawicowej wojnie domowej będzie górą. Jeśli Polacy chcieli się dowiedzieć, jakie ważne tematy europejscy przywódcy poruszali na szczycie, musieli przełączać swoje telewizory na kanał BBC lub czytać zachodnie gazety.
Czy tak niewinne, zdawałoby się, spory polsko-polskie, do których trochę już przywykliśmy, to początek procesu pogrążania – silnej jak nigdy dotąd – rodzimej prawicy? Czy może raczej prezydent i premier triumfują, bo to wokół nich koncentruje się polityczny spór, a Polacy z konieczności muszą się opowiedzieć albo za Tuskiem, albo za Kaczyńskim?
[srodtytul]Absolutna deprawacja [/srodtytul]