Kilka miesięcy temu ma miejsce spotkanie dwóch indywidualności: wrocławskiego biznesmena Przemysława Koelnera – współtwórcy znanej rodzinnej spółki giełdowej Koelner i Polonusa, i doktora Bohdana Żakiewicza – biznesmena i wynalazcy. Pierwszy ma spore środki, wiedzę biznesową i wiarę w kolejny sukces, drugi patenty i technologie – niektóre sprawdzone, niektóre jeszcze nie.
Obaj chcą się dobrać do polskiego złota, którego niewyobrażalnie wiele na Dolnym i Górnym Śląsku. Tyle że nie klasycznymi technologiami górniczymi, ale przez połączenie technologii bliższych nafciarzom i zakładom petrochemicznym. Żadnego kopania, klasycznych szybów i odkrywek. Zamiast węgla ma być metan i wodór. Czy z tego może być Polska Nokia? Być może, ale by tak się stało, nie wystarczy entuzjazmu, pieniędzy i wizji Koelnera i Żakiewicza wspieranych przez samorządowców dolnośląskich oraz wrocławskie środowisko akademickie. Bardzo dużo w tej grze zależy od państwa – pośrednio i bezpośrednio.
[srodtytul]Spory i swary[/srodtytul]
Polska wchodzi w 20. rok odzyskania suwerenności. To już prawie 20 lat, które – przyznajmy otwarcie – w niebezpiecznie dużym stopniu zmarnowaliśmy na debaty oderwane od spraw i problemów, których rozwiązanie będzie decydowało o dalszych losach naszego kraju. Spory i swary polityczne permanentnie spychają w cień strategiczne zagadnienia rozwojowe Polski.
W zbyt dużym stopniu rozwiązujemy jako kraj problemy o charakterze doraźnym pod dyktat uwarunkowań zewnętrznych. Drastycznym przykładem jest tu sprawa unijnej polityki klimatycznej dążącej do redukcji emisji CO2. Gdyby nie gwałtowny światowy kryzys finansowy, nie udałoby się na ostatnim szczycie unijnym powstrzymanie uprzednio zaakceptowanych zapisów, niezwykle niekorzystnych dla naszego kraju.
Zdecydowana postawa rządu ma szansę uratować nas przed skokowym wzrostem cen energii elektrycznej i utratą wielu miejsc pracy w nastawionych na eksport energochłonnych gałęziach przemysłu. Pamiętajmy jednak, że ten niekwestionowany sukces negocjacyjny rządu ma charakter wyłącznie interwencyjny, jedynie odsuwający w czasie to, co i tak jest nieuniknione.