Przedstawienie na scenie politycznej, jakiego jesteśmy od kilku tygodni świadkami, to czysta amatorszczyzna. Autor anonimowy, reżyser w bufecie. Kasa pusta. I ani jednej głębszej recenzji. Ani jednego recenzenta, którego warto posłuchać.
[srodtytul]Z nominacji[/srodtytul]
W III Rzeczypospolitej elita ducha, zbiorowość intelektualistów posiadających wpływ na społeczeństwo, przestała istnieć publicznie. Jest ignorowana przez elitę polityczną, co najwyżej najwybitniejsze jednostki służą przy odświętnych okazjach do garnirowania szukających popularności polityków. Zastąpiła ją pseudoelita z nominacji, którą można stracić, wykazując zbyt zuchwałą niezależność. Elity władzy stały się samowystarczalne, elitom intelektualnym nie odpowiadają obowiązki dworskie.
[wyimek]Milczenie ludzi fachowych i wrażliwych pozwala elicie politycznej, wspieranej przez intelektualne lokajstwo, licytować się na płaską i głupią demagogię[/wyimek]
Istnienie elity, w tym wypadku politycznej, zakłada niejako automatycznie obecność nie-elity, masy, która nawet w ustroju demokratycznym pełni negatywną funkcję: mianowicie zawęża możliwości działania elity. Ale nieelita polityczna nie jest amorficzną masą, jest społecznością konstytuującą się z wielu innych elit i subelit.