Zmiana wizerunku Prawa i Sprawiedliwości, mająca polegać na zwiększeniu nacisku na kwestie gospodarcze, nie jest złym pomysłem. Jednak aby przyniósł on partii korzyści, muszą zostać spełnione pewne warunki. Nie można całkowicie odrzucić poprzedniej tożsamości wizerunkowej. Radykalne przekształcenie programu z ideologicznego w gospodarczy spowoduje utratę wiarygodności.
Takie sytuacje miały już miejsce w przeszłości i kończyły się źle. Przykładem może być Kongres Liberalno-Demokratyczny, który w pewnym momencie próbował się zaprezentować jako partia walcząca z bezrobociem i odciąć się od swoich probiznesowych korzeni. Strategia okazała się nieskuteczna. Z wypowiedzi polityków PiS wynika, że elementy polityki historycznej, walki z układem i korupcją zostaną co prawda ograniczone, ale jednak podtrzymane. Takie zagrożenie zostało więc dostrzeżone.
[srodtytul]Punkty za kryzys[/srodtytul]
Zwiększenie nacisku na sprawy ekonomiczne jest dobrym ruchem, ponieważ – jak sądzę – będą one odgrywać coraz większą rolę przy podejmowaniu decyzji wyborczych. Nie zgadzam się z komentatorami, którzy twierdzą, że Polacy głosują sercem, a nie portfelem. W mojej ocenie wynik ostatnich wyborów parlamentarnych był podyktowany nie tylko zniechęceniem do stylu uprawiania polityki przez ówczesną koalicję oraz emocjami z tym związanymi, ale także modernizacyjnymi zapowiedziami wyborczymi Platformy.
Dodatkowym elementem rzeczywistości politycznej jest kryzys gospodarczy. Nie ma obecnie znaczenia, w jakim stopniu realnie dotknie on społeczeństwo. Istotne jest bowiem to, czy ludzie zaczynają zachowywać się tak, jakby kryzys był – bo to właśnie może do tego kryzysu doprowadzić. Szczególnie dotyczy to tysięcy właścicieli małych przedsiębiorstw oraz ich najbliższego otoczenia. Jeśli poczują, że zostali pozostawieni sami sobie, to z chęcią zwrócą się tam, gdzie będą mieli nadzieję na uzyskanie pomocy.