Arcybiskup Michalik w epoce eutanazji

Czy wobec coraz bardziej niepokojących wyzwań w sferze polityki episkopat pod wodzą abp. Michalika będzie w stanie działać szybko, sprawnie i w sposób zdyscyplinowany?

Aktualizacja: 11.03.2009 21:06 Publikacja: 11.03.2009 20:59

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/semka/2009/03/11/arcybiskup-michalik-w-epoce-eutanazji/" "target=_blank]blog.rp.pl/semka

[/link]Najważniejszym newsem w mediach po wyborze przewodniczącego episkopatu była wygrana abp. Józefa Michalika. Ale może za mało uwagi zwrócono na porażkę kardynała Stanisława Dziwisza? Według licznych sygnałów w ostatniej turze wyborów abp Michalik zdobył dwie trzecie głosów biskupów. Ile głosów zdobył kardynał Dziwisz?

Wydawało się, że najbardziej zaufana osoba Jana Pawła II powinna dominować w episkopacie, który wciąż żyje w cieniu papieża Polaka. Tak się jednak nie dzieje. Co zatem zaszkodziło kandydatowi z Krakowa? Być może wrażenie, że jego kandydaturę lansuje "Gazeta Wyborcza", która uznała, iż tylko kardynał Dziwisz może zatrzymać w drodze do władzy abp. Sławoja Głódzia. Może zapamiętano sobie, kto wpuścił Aleksandra Kwaśniewskiego do papamobile? Ale być może biskupi nie zapomnieli metropolicie krakowskiemu wyraźnych ukłonów wobec Platformy, które pozwoliły tej partii ukuć hasło "Kościoła łagiewnickiego". Kościelni cynicy wskazują wreszcie, że biskupi na tyle zasmakowali w demokratycznym charakterze Konferencji Episkopatu, że w Dziwiszu mogli dostrzec kogoś, kto obejmując fotel przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, może chcieć upodobnić tę funkcję do dawnej pozycji prymasa. Postpapieski splendor – jak się okazuje – ma granice oddziaływania.

[srodtytul]Niechęć do zmian[/srodtytul]

Na tle przegranej kardynała Dziwisza znacznie mniej dziwią porażki abp. Sławoja Głódzia i abp. Kazimierza Nycza. Metropolity gdańskiego obawiano się z powodu jego skłonności do zamordyzmu i nieznośnego rezonerstwa. Z kolei abp Nycz jest dla biskupiej braci zbyt intelektualny i zbyt mało "swojski". Na dodatek postrzegano go raczej jako potencjalnego zastępcę abp. Dziwisza niż samodzielnego kandydata. Szkoda, bo abp Nycz ma w sobie najwięcej ducha Karola Wojtyły z czasów jego krakowskiej posługi – otwartego na świat, ale bez naiwnego zachłyśnięcia się modernizmem. Dopiero na tle próby analizy, dlaczego polegli rywale abp. Michalika, można zrozumieć, dlaczego wygrał dotychczasowy przewodniczący episkopatu. Bez wątpienia zwyciężyła niechęć do jakiejkolwiek zmiany ideowej w liberalnym kierunku reprezentowanym przez abp. Józefa Życińskiego, a niegdyś także bp. Tadeusza Pieronka.

Swoistym potwierdzeniem tego jest gniewna reakcja "Gazety Wyborczej", która nie wyzbywa się ambicji ukształtowania Kościoła według swoich życzeń. Jan Turnau oskarżył Michalika, że "reprezentuje postawę głębokiej niechęci wobec świata pozakościelnego, co gorsze niechęci wobec środowisk kościelnych bardziej na ów świat otwartych". Dokładnie tak samo było pięć lat temu, gdy abp Michalik po raz pierwszy został przewodniczącym KEP. Wtedy na sukces metropolity przemyskiego "Wyborcza" też zareagowała wybuchem złości.

[srodtytul]Udzielni włodarze diecezji[/srodtytul]

Faktem pozostaje jedno: biskupi wybrali kandydata, który nie ukrywał znużenia i wypalenia sprawowaną funkcją. Powyborcze deklaracje typu: "jestem zaskoczony i rozczarowany" czy "byłem już spakowany" – budzą obawy, czy kolejna kadencja będzie miała wystarczający dynamizm. Pytanie jest tym bardziej palące, że w polskim Kościele mamy oto do czynienia z czymś w rodzaju próżni. Stolica Apostolska nie pełni już tej roli, do jakiej przyzwyczaił polskich biskupów Jan Paweł II. Rolę lidera przestał pełnić prymas, którego przywództwo wśród biskupów jest już przeszłością. Mająca ją zastąpić funkcja demokratycznie wybieranego przewodniczącego episkopatu przypomina niekiedy funkcję marszałka Sejmu.

Słychać czasem opinie co bardziej przenikliwych biskupów, że posiedzenia episkopatu stają się raczej spotkaniami udzielnych włodarzy diecezji, z których każdy bardziej wyczulony jest na to, by w najmniejszym choćby stopniu nie została uszczknięta suwerenność jego diecezji, niż po to, aby rozwiązywać dylematy, przed jakimi staje cały Kościół.

Czy w takiej sytuacji przewodniczący jest postrzegany jako potencjalny tyran, któremu należy patrzeć na ręce? To oczywiście przesada, ale faktem jest też i to, że abp Michalik nie wypracował sobie wśród biskupów choćby w części takiej pozycji, jaką do niedawna miał prymas Józef Glemp.

Krytyczni obserwatorzy wskazują, że rzadko zdarzają się dłuższe posiedzenia episkopatu, na których solidnie dyskutowano by o danym problemie. Owszem, bywają listy pasterskie, które są efektem intelektualnej pracy biskupów. Ale znacznie częściej dopiero wyraziste wydarzenia – takie jak sprawa Agaty (nastolatki, którą nakłoniono do aborcji) czy kompromitacja abp. Wielgusa – zmuszają episkopat do zabierania głosu.

Biskupom odpowiada sytuacja, gdy przewodniczący KEP nie przesadza zbytnio z akcentowaniem swojego kierownictwa wśród braci w biskupstwie. Abp. Michalika biskupi słuchają, ale nie zawsze naśladują. Gdy np. metropolita przemyski ujawnił swoją teczkę tajnego współpracownika SB, nie wpłynęło to na sposób postępowania całego episkopatu. A teraz można zadać pytanie, dlaczego abp Michalik zaakceptował zasadę, że i tak niejawny proces kościelnej lustracji ma zostać zakończony raz na zawsze

[srodtytul]Jałowość trwania[/srodtytul]

Problem w tym, że takie nieco rozmazane przywództwo w polskim Kościele przypada na okres zmiany politycznego otoczenia. Deklaracje liderów Platformy Obywatelskiej o potrzebie dyskusji na temat eutanazji każą zadać pytanie, kiedy PO zechce rozpocząć debatę na przykład o aborcji na życzenie. Na czele rządzącej PO, tak jak i PSL, nie ma dziś polityków liczących się z nauczaniem Kościoła. Prawo i Sprawiedliwość też nie jest już partią "słuchającą się biskupów". A Marek Jurek, ulubieniec abp. Michalika, znajduje się poza głównym nurtem polityki. Czy wobec coraz bardziej niepokojących wyzwań w sferze polityki episkopat pod wodzą abp. Michalika będzie w stanie działać szybko, sprawnie i w sposób zdyscyplinowany? A może coraz częściej będzie instytucją zdolną tylko do bezsilnych protestów? I do bezsilnego obserwowania, jak spada liczba powołań oraz poziom praktyk religijnych?

Zwolenników Kościoła otwartego wybór abp. Michalika martwi, bo uważają, że stanowi on blokadę dla modernizmu. Świadomi słabości Kościoła konserwatyści cenią sobie z kolei przywiązanie metropolity przemyskiego do doktryny katolickiej.

Obie strony niepokoi jednak wizja jałowego trwania biskupów. To dlatego wybór nowostarego przewodniczącego episkopatu budzi tak mieszane uczucia.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/semka/2009/03/11/arcybiskup-michalik-w-epoce-eutanazji/" "target=_blank]blog.rp.pl/semka

[/link]Najważniejszym newsem w mediach po wyborze przewodniczącego episkopatu była wygrana abp. Józefa Michalika. Ale może za mało uwagi zwrócono na porażkę kardynała Stanisława Dziwisza? Według licznych sygnałów w ostatniej turze wyborów abp Michalik zdobył dwie trzecie głosów biskupów. Ile głosów zdobył kardynał Dziwisz?

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę