Pokusa aksamitnej dyktatury

Platforma Obywatelska wciela w życie wszystko to, o co kiedyś ze zgrozą oskarżała Jarosława Kaczyńskiego – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 16.04.2009 00:48

Pokusa aksamitnej dyktatury

Foto: Rzeczpospolita

[b][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/04/16/pokusa-aksamitnej-dyktatury/]skomentuj na blogu[/link][/b]

George Orwell w słynnej książce „Rok 1984” przewidział, jak w polityce pod hasłem miłości można organizować seanse nienawiści. Od roku 1984 mija właśnie ćwierć wieku. Platforma Obywatelska zaś zdaje się wcielać w życie coś, co przypomina ponurą wizję angielskiego pisarza. Od półtora roku PO prowadzi – z różnym natężeniem oczywiście – narastającą kampanię konfliktu i agresji.

[wyimek]W partii żyjącej jak w oblężonej twierdzy zamiera potrzeba głębszej dyskusji. Kiedyś dotknęło to PiS. Dziś ta sama choroba zdaje się toczyć PO[/wyimek]

Kto dziś jeszcze pamięta, że pierwsze wyskoki Janusza Palikota stawały się przedmiotem obrad Sejmowej Komisji Etyki. Dziś Palikot szydzi w wulgarny sposób z Chrystusa, sugeruje, że stalinowski sędzia był krewnym braci Kaczyńskich, i nikogo to nie obchodzi. Stefan Niesiołowski obraża w telewizyjnym studiu Bronisława Wildsteina i nikt tego nawet nie komentuje.

Ponad 500 dni po objęciu władzy przez partię Donalda Tuska platformersi pozwalają sobie na wyjątkowo brutalny język wyzwisk i gróźb, ale większości wyborców oraz dużej części popierających PO elit, jakoś to nie wadzi.

[srodtytul]Uczyń drugiemu, co tobie niemiłe[/srodtytul]

Położenie kresu rządom Prawa i Sprawiedliwości uznawanych za epokę „agresji i łamania demokracji” to ważny element platformerskiej legendy. Demonizowanie tych rządów będzie więc zapewne trwać jeszcze długo. W rzeczywistości jednak to Platforma wciela w życie wszystko to, o co kiedyś ze zgrozą oskarżała Jarosława Kaczyńskiego.

Przykłady? Proszę bardzo: Jarosława Kaczyńskiego oskarżano o dzielenie społeczeństwa na swoich i „tych, co stali tam, gdzie ZOMO”. Dziś marszałek Sejmu Bronisław Komorowski głosi, że IPN służy wrogom Polski, a Janusz Palikot nazywa Instytut Pamięci Narodowej antypolskim.

Obsadzanie rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa „krewnymi i znajomymi królika”? Takiego brania jak dziś liberałowie nie mieli od czasów rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego i Hanny Suchockiej. Używanie komisji śledczych do zwalczania rywali politycznych? Oto na naszych oczach z kopyta rusza komisja ds. zbadania okoliczności śmierci Barbary Blidy. I chyba nie przypadkiem wielkimi krokami zbliżają się wybory do europarlamentu.

Nękanie przeciwników wezwaniami do prokuratury? Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro świetnie wie, jak smakuje taka taktyka. Wyciąganie jak królika z cylindra „skruszonych” byłych pisowców, którzy obciążają rywali? Oto Jaromir Netzel po dwóch latach w chwili, gdy Jacek Kurski rozpoczyna eurokampanię na Podlasiu, przypomina sobie podejrzaną rzekomo wizytę posła PiS w jego gabinecie i złożenie mu mętnej propozycji korupcyjnej.

Niepokoi państwa wspomnienie pisowskiego „skoku na media”? Czas na deja vu – nowa ustawa medialna za chwilę wprowadzi na Woronicza biernych, miernych, ale wiernych, z notesów polityków PO, PSL i SLD. Cyniczne flirty z ekstremistami z LPR i Samoobrony? Właśnie się dowiadujemy, że politycy PO są w stałym kontakcie z brunatnym prezesem TVP Piotrem Farfałem.

Narzucanie polityki historycznej służącej jednej opcji? Oto Donald Tusk ogłasza, co służy w tej dziedzinie Polsce, a co nie. Walka z inteligencją? A i owszem, ale nie – jak poprzednio – dworowanie z bliżej niezidentyfikowanych wykształciuchów, lecz z konkretnych ludzi, wymienionych z imienia i nazwiska.

Wytęż wzrok, drogi czytelniku, i wskaż dziesięć szczegółów różniących to, co niegdyś oburzało polskiego liberała od tego, co dziś bez hałasu robi Platforma. Tyle że teraz stacje informacyjne nie przerywają audycji z racji agresywnej wypowiedzi polityka PO wybijanej na pasku sunącym u dołu ekranu. A skoro media wspominają o wyskokach PO bez dramatycznej tonacji, to i zwykli widzowie są przekonani, że nic specjalnie groźnego się nie dzieje. Czy aby na pewno?

[srodtytul]Pozory ładu[/srodtytul]

Jeden z blogerów portalu Salon24 trafnie to kiedyś zdefiniował: „Demokracja kontrolowana polega na tym, że stwarza się pozory ładu przypominającego wolne państwo, jednakże w momentach krytycznych przechodzi się na ręczne sterowanie poszczególnymi instytucjami. Siłą, ale i słabością demokracji kontrolowanej jest to, że ręczne sterowanie stosuje się od czasu do czasu, a nie stale”.

Do tendencji wymienionych powyżej dorzućmy jeszcze nowe przepisy o finansowaniu partii politycznych, które głównie PiS obcinają dużą część dofinansowania z budżetu państwa, a dają przywileje ugrupowaniom mającym mocne poparcie biznesu. Czyż wrażenie budowania fundamentów pod wieloletnią dominację Platformy nie jest dojmujące?

Taka długotrwała dominacja jednej partii przy istniejącej w państwie formalnej demokracji zdarza się w Europie. W ten sposób węgierscy socjaliści po cichu naruszali wiele standardów demokracji. W ten sam sposób Silvio Berlusconi – strasząc lewicą – zyskuje poparcie większości Włochów. W obu przypadkach opozycja czuje się, jak gdyby żyła w kraju aksamitnej dyktatury, która – ku ich rozpaczy – nie przeszkadza większości wyborców.

Każda władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie – mówi stare przysłowie. A co z władzą, która od roku ma solidne notowania oscylujące wokół 50 procent poparcia?

[srodtytul]Seanse nienawiści[/srodtytul]

Optymistów takie rozważania irytują. Wskazują oni, że premier Tusk otarł się wprawdzie o niebezpieczne tendencje, ale przecież się z nich wycofywał. To prawda, minister Barbara Kudrycka odwołała kontrolę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ale już wezwanie Stefana Niesiołowskiego, by usunąć prof. Andrzeja Nowaka z UJ, nie doczekało się stosownej reakcji. A był to pierwszy taki wypadek od marca 1968 roku. Egzekucja IPN też jest całkiem realna.

To prawda, Platforma nie wcieliła w życie pomysłu postawienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu za rzekomą zbrodnię złamania instrukcji rządowych w czasie ostatniego szczytu NATO. Ale już sama taka groźba stanowi niebezpieczny precedens.

Ciągłe igrzyska zmieniają partie. Prof. Jadwiga Staniszkis pisze: „To skandowanie „Wałęsa! Wałęsa!” na konwencji PO zmroziło mnie”. Podzielam intuicję pani profesor. Atmosfera niedawnej konwencji Platformy, na której bez protestów słuchano, jak Stefan Niesiołowski wyzywa pracowników IPN od „pierwotniaków” i wyrażano bezrefleksyjne uwielbienie dla Lecha Wałęsy, przypominała wiecowy seans nienawiści, a nie rzeczową dyskusję po półtora roku rządów. To dlatego przecież – czując takie bezgraniczne poparcie – Wałęsa pozwala sobie na wygadywanie coraz bardziej nonsensownych andronów takich jak grożenie prezydentowi Kaczyńskiemu Trybunałem Stanu za odznaczenie pracowników IPN.

Nie przypadkiem też chyba na stronie internetowej PO wśród szeroko cytowanej krytyki pod adresem IPN, nie zamieszczono choćby krótkiego streszczenia obrony Instytutu, jakiej podjął się Jarosław Gowin.

W partii żyjącej jak w oblężonej twierdzy zamiera potrzeba głębszej dyskusji. Kiedyś dotknęło to PiS , które odepchnęło od siebie Ludwika Dorna, Pawła Zalewskiego czy Kazimierza Ujazdowskiego. Dziś zdaje się, że taka sama choroba zaczyna toczyć PO.

[srodtytul]Instynkt premiera [/srodtytul]

Platformę wyraźnie kuszą mechanizmy demokracji kontrolowanej. Pokusom takim uległa niegdyś Unia Wolności, za której rządów miała miejsce inwigilacja prawicy i walczono z telewizją Walendziaka. Tyle że w wyborach do Sejmu UW nigdy nie zdobyła więcej niż 14 procent głosów. Także za czasów rządów SLD wykonano wiele działań popychających państwo ku demokracji kontrolowanej, ale ponieważ postkomunistów uwierała pamięć o patologiach PRL, zatrzymywali się przed najgorszym, bo uznawali, że mniej im wolno.

Dziś Donald Tusk ma solidne poparcie, a życzliwy mu medialny chór bagatelizuje niedozwolone chwyty PO. Pokusa, by korzystać z parasola ochronnego i trwale spychać opozycję do narożnika, może więc być wyjątkowo silna.

W atmosferze cichego przyzwolenia na brudne zagrania, jedynym hamulcem jest rozsądek premiera. Ale co się stanie, gdy Platforma będzie miała zarówno swojego prezydenta, jak i rząd? Czy lider PO nie wykona wtedy ruchu łamiącego drastycznie zasady demokracji. Kiedy zawiedzie go polityczny instynkt?

[i]Piotr Semka jest publicystą "Rzeczpospolitej"[/i]

[b][link=http://blog.rp.pl/semka/2009/04/16/pokusa-aksamitnej-dyktatury/]skomentuj na blogu[/link][/b]

George Orwell w słynnej książce „Rok 1984” przewidział, jak w polityce pod hasłem miłości można organizować seanse nienawiści. Od roku 1984 mija właśnie ćwierć wieku. Platforma Obywatelska zaś zdaje się wcielać w życie coś, co przypomina ponurą wizję angielskiego pisarza. Od półtora roku PO prowadzi – z różnym natężeniem oczywiście – narastającą kampanię konfliktu i agresji.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?