Wydawać by się mogło, że wchodzący na ekrany kin film „Generał Nil” w reżyserii Ryszarda Bugajskiego (poświęcony życiu i tragicznej śmierci polskiego bohatera generała Augusta Emila Fieldorfa) będzie okazją do publicznej debaty o zbrodniach PRL, do chwili refleksji nad śmiercią tysięcy żołnierzy AK czy NSZ walczących z oddziałami KBW i UB, mordowanych po sfingowanych procesach sądowych bądź to zabijanych w lochach bezpieki.
[srodtytul]Setki ofiar komunistów[/srodtytul]
Tym bardziej musi dziwić, że tygodnik „Polityka”, piórem Andrzeja Romanowskiego przybliżając czytelnikom losy generała „Nila”, w kuriozalny sposób przekonuje, iż „morderstwo sądowe na Emilu Fieldorfie jest zbrodnią niespotykaną w historii Polski”. Skąd taka teza? „Nigdy jednak polskie państwo, nawet niesuwerenne, nie orzekało wobec bojowników o niepodległość kary głównej” – stwierdza Romanowski.
Niestety, autor nie pisze prawdy. W rzeczywistości mord sądowy na „Nilu” popełniony w majestacie marionetkowego państwa – jakim była Polska Ludowa – nie był niczym wyjątkowym. Do lutego 1953 r. (kiedy wykonano karę śmierci na generale „Nilu”) ofiarami wyroków śmierci wydanych przez komunistów było co najmniej 515 żołnierzy AK, NSZ i WiN, a kilka tysięcy z nich zakatowano w więzieniach UB.
[wyimek]Do lutego 1953 r. ofiarami wyroków śmierci wydanych przez komunistów było co najmniej 515 żołnierzy AK, NSZ i WiN, a kilka tysięcy zakatowano w więzieniach UB[/wyimek]