Partyjne rachuby ponad racją stanu

Ekipa Tuska przyjęła, zgodnie z prawdą, że diabolizacja PiS i sprowadzenie swojego przekazu do antykaczyńskości będzie taktyką skuteczną i bezpieczną – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 14.09.2009 08:55 Publikacja: 14.09.2009 00:11

Bronisław Wildstein

Bronisław Wildstein

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/09/13/partyjne-rachuby-ponad-racja-stanu/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]Brak terminu „ludobójstwo” (ewentualnie: zbrodnia przeciw ludzkości) w uchwale sejmowej w odniesieniu do katyńskiego mordu oznaczałby zasadniczy zwrot w polityce polskiej dotyczącej tej kwestii.

Wprawdzie rząd Millera nie był szczególnie aktywny w walce o odsłonięcie pełnej prawdy na temat tej tragedii, ale nawet on nie kwestionował jej kwalifikacji, którą oficjalnie uzasadnił IPN za prezesury Leona Kieresa. Zmiana postawy rządu Tuska i PO na ten temat jest kolejnym aktem podporządkowania polskiej racji stanu doraźnej polityce partyjnej, która staje się pochodną propagandy zwanej piarem.

Skoro przy współpracy ośrodków opiniotwórczych wykreowany został czarny obraz polityki PiS, w tym odpowiedzialności tej partii za złe relacje z Rosją, to trzeba pokazać, że prowadząc politykę odmienną, rząd Tuska zbiera jej owoce. Tymi owocami okazują się niewiele znaczące gesty ze strony rosyjskiej. Przy współpracy mediów można je jednak sprzedać jako zwrot w relacjach polsko-rosyjskich. Wygląda na to, że wszystko to dzieje się pod dyktando propagandy partyjnej.

Dotyczyć zaczyna to całości polityki historycznej ekipy Tuska. Bałwochwalcze obchody rocznicy powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego mają kreować legendę, zgodnie z którą cały naród połączony jest adoracją pierwszego niekomunistycznego premiera, a jego krytyka może być wyłącznie efektem złych skłonności, czytaj: partyjnego interesu PiS. Polska polityka historyczna, polskie stosunki międzynarodowe, a więc sprawy, które powinny zostać wyjęte z obszaru doraźnej walki partyjnej, stają się (za pomocą mediów) coraz bardziej upartyjnione i podporządkowane propagandzie rządu i doraźnym interesom establishmentu III RP.

[srodtytul]Sprawa Katynia[/srodtytul]

Według konwencji ONZ z 1948 roku za ludobójstwo uznawane są czyny „dokonane w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych jako takich”. Nie chodzi więc o skuteczność tych działań. W historii niezwykle rzadko udawała się eksterminacja całych grup. Chociaż w czasie Holokaustu wymordowana została większość europejskich Żydów, to przecież nie wszyscy. To samo dotyczy wcześniejszego ludobójstwa Turków na Ormianach czy współczesnych nam prób wymordowania Tutsi przez Hutu.

W 1940 roku na mocy decyzji podjętej przez władze sowieckie mieli zostać (i zostali) wymordowani wszyscy polscy oficerowie, którzy dostali się w ręce Armii Czerwonej. Akt ten był częścią działań eksterminacyjnych wymierzonych w polską ludność na terenach przyłączonych do ZSRR na mocy traktatu Ribbentrop-Mołotow. Akcja ta w szczególnej mierze skierowana była przeciwko polskiej inteligencji. To w ramach tego planu należy rozpatrywać zbrodnię katyńską. Jego konsekwentna realizacja trwała stosunkowo krótko, gdyż w czerwcu 1941 roku III Rzesza zaatakowała ZSRR i polityka sowiecka uległa zmianie.

Uznanie mordu w Katyniu za ludobójstwo lub mniej precyzyjnie definiowaną zbrodnię przeciw ludzkości uniemożliwia jej przedawnienie, ku czemu zmierzają władze rosyjskie. Naczelna Prokuratura Wojskowa Federacji Rosyjskiej uznała ostatnio zabicie oficerów polskich za „nadużycie władzy przez osoby należące do wyższego dowództwa Armii Czerwonej”. I jest to wykładnia obowiązująca w rosyjskim wymiarze sprawiedliwości.

Duża część akt dotyczących tej zbrodni jest nadal utajniona. Utrudnione są działania ekshumacyjne. To niezależne organizacje, głównie Rodziny Katyńskie, prowadzą walkę o odsłonięcie całej prawdy na ten temat i borykają się z oporem władz rosyjskich. Walczą również o symboliczne, bo o innych nie ma mowy, zadośćuczynienie za zbrodnie. Jeśli zrezygnujemy z kategorii ludobójstwa lub zbrodni przeciw ludzkości, to nie mamy podstaw, aby żądać interwencji międzynarodowych czynników w tej sprawie.

[srodtytul]Nowa polityka wobec Rosji[/srodtytul]

Rząd Tuska dużo zrobił, aby winą za złe stosunki z Rosją obciążyć braci Kaczyńskich. Jeśli odpowiedzialność spoczywa na nich, to światła polityka nowych władz polskich powinna zasadniczo zmienić polsko-rosyjskie relacje. Propaganda rządowa i okołorządowa dużo robi, aby odnaleźć coś, co dowodziłoby owej metamorfozy.

Największym osiągnięciem dotąd była wizyta Władimira Putina na Westerplatte. Czy jest to bardziej sukces premiera Rosji czy naszego kraju, to kwestia dyskusyjna. Wszystkie inne „osiągnięcia” rządu Tuska w relacjach z Rosją mają charakter mało znaczących gestów. I trudno się dziwić. Stosunki Polski z Rosją naprawić może ona sama, gdyż to ona odpowiedzialna jest za ich stan.

Podmiotowa polityka polska przeszkadza imperialnym ambicjom Moskwy, a to one wyznaczają politykę Putina. Tylko rezygnacja z nich może zbudować partnerskie relacje między naszymi krajami. W tej perspektywie zabieganie o „gesty” ze strony Rosji może się okazać sprzeczne z polską racją stanu. Tak niestety zinterpretować można osłabienie naszych więzi z naturalnymi sojusznikami z Europy Środkowo-Wschodniej, co stało się konsekwencją polityki rządu PO.

A Moskwa kontynuuje swoją imperialną politykę. Duma przygotowuje nową ustawę, która faktycznie pozwala Rosji na interwencję w dowolnym punkcie globu w „obronie swoich obywateli” i w celu „zapobieżenia agresji”. Zwraca na to uwagę list intelektualistów ukraińskich, którzy traktują dokument Dumy jako zagrożenie swojego kraju. Zmiana postawy władz polskich następuje więc w bardzo szczególnym momencie.

W Rosji ostatnio upowszechnia się nurt rewizjonistyczny, który w ogóle neguje popełnienie zbrodni katyńskiej przez Sowietów. Putin przy okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej stwierdził, że rozumie ból Polaków spowodowany katyńską tragedią, ale nigdzie jednoznacznie nie oświadczył, kto ją spowodował. Kłopoty z dystrybucją filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy w Europie Zachodniej demonstrują z kolei, jak niewygodna jest to prawda również dla lewicowo zorientowanej europejskiej opinii publicznej i jakie ma znaczenie dla rozliczenia komunizmu. Tym większa rola pozostaje do odegrania w tej sprawie przez władze polskie.

[srodtytul]Obelgi Niesiołowskiego[/srodtytul]

I oto w tym kontekście wicemarszałek polskiego Sejmu, polityk PO Stefan Niesiołowski, oświadcza, że mord katyński nie był ludobójstwem.

Niesiołowski już jakiś czas temu zszedł do poziomu, który powoduje, że trudno z nim poważnie polemizować. Jest on jednak wicemarszałkiem Sejmu, a więc politykiem, którego na odpowiedzialne stanowisko wysunęła rządząca partia. A w mediach polskich jego nienawistne ataki traktowane są jako polityczne wypowiedzi.

Niesiołowski i Palikot to karykatury. A karykatura to deformacja polegająca na przerysowaniu. W obu tych przypadkach odbija się jak w krzywym zwierciadle polityka rządzącej partii. Palikot do absurdu doprowadza chwyty propagandowe swojej partii, które polegają na przyprawianiu świńskiego ryja swoim przeciwnikom.

Niesiołowski redukuje rzeczywistość do PiS i anty-PiS, a więc doprowadza do skrajności propagandową strategię PO. W ustach Niesiołowskiego nie istnieją nawet śladowe elementy merytorycznych uzasadnień. Jakikolwiek element niezgody z jego partią oznacza dla niego wrogą propagandę PiS, na którą odpowiada obelgami i wyzwiskami. Całą groteskowość tej taktyki odsłania się w odniesieniu do spraw międzynarodowych czy historii. Skutkuje ona jednak, w dużej mierze z powodu niechęci ośrodków opiniotwórczych do PiS, co przekłada się na popieranie anty-PiS.

W mediach debata na temat stosunku do Rosji i problemu zbrodni katyńskiej sprowadzona została wyłącznie do partyjnego starcia, a winą obciążeni zostali abstrakcyjni „politycy”. Fakt, że w tej sprawie PO wycofała się z fundamentu polityki polskiej, nie został właściwie zauważony.

[srodtytul]Instrumentalizacja historii[/srodtytul]

Obchody rocznicy wybuchu II wojny światowej pokazują, jak bardzo polityka międzynarodowa jest również polityką historyczną i jak doskonale rozumieją to nasi sąsiedzi. Ale polityka historyczna ma wiele wymiarów. Bardzo istotnym jest budowa tożsamości państwa polskiego poprzez wyznaczenie tworzących je wydarzeń i postaci.

Nowa polska niepodległość i demokracja mają z grubsza dwadzieścia lat. Nie jest ani przebadana, ani przemyślana. Działania rządu PO pokazują jednak, że i w tej dziedzinie zamiast debaty mamy do czynienia z niezwykle agresywną propagandą, która historię najnowszą przetwarza pod kątem partyjno-środowiskowych interesów. Historią rządzić ma logika partyjna.

[wyimek]Podmiotowa polityka polska przeszkadza imperialnym ambicjom Moskwy. Tylko rezygnacja z naszej podmiotowości mogłaby więc zbudować partnerskie relacje miedzy Polską a Rosją[/wyimek]

Kto dostrzega ciemną stronę Wałęsy, ten sekunduje Kaczorom, kto nie wielbi Mazowieckiego, ten jest z PiS. Ten zabieg dokonany zostaje z całą świadomością. Ponieważ w świecie politycznym to Kaczyńscy byli największymi krytykami rządu Mazowieckiego i prezydentury Wałęsy, należy postacie te wynieść do grona idoli. W ten sposób diabolizuje się ich krytyków, a siebie czyni rycerzem światła.

Zabieg ten dodatkowo umacnia sojusz między PO a establishmentem III RP dysponującym ogromną przewagą w polskich środowiskach opiniotwórczych. Gdzieś ulotniła się krytyka III RP, a nawet (o zgrozo!) rządu Mazowieckiego, której swojego czasu dokonywał Donald Tusk. W nowych okolicznościach nieudolny rząd Mazowieckiego stał się wcieleniem doskonałości, a w III RP złe były wyłącznie Kaczory.

[srodtytul]Cyniczny konformizm[/srodtytul]

Afera Rywina stała się detonatorem wybuchu, który odsłonił kulisy III RP. Do wyborów 2005 roku PiS i PO w podobny sposób krytykowały ówczesny stan rzeczy. Przerażony establishment rozglądał się za polityczną siłą, która zapewni obronę status quo. PO jako anty-PiS stała się taktycznym sojusznikiem. Ekipa Tuska przyjęła, zgodnie z prawdą, że diabolizacja PiS i sprowadzenie swojego przekazu do antykaczyńskości będzie taktyką skuteczną i bezpieczną.

Można zresztą uznać, że obie strony uznały, iż sprowadzenie polityki do wojny PO – PiS jest dla nich rozwiązaniem najlepszym z możliwych i zapewni im na długie lata dominację na scenie politycznej. W efekcie sprawy dzielą się pod kątem nie racji, ale partyjnej własności. Projekt IV RP, który powstał jako publicystyczna idea fundamentalnej reformy oligarchicznej i skorumpowanej III RP i na rzecz czego występowały zarówno PO, jak i PiS, od wyborów 2007 przypisany został partii Kaczyńskich. PO stała się więc obrońcą III RP.

Konsekwencje radykalnego upartyjnienia rzeczywistości są opłakane dla polityki. Przy mocnym wsparciu mediów elektronicznych zamiera debata zastępowana przez partyjne połajanki. Główna odpowiedzialność za to spoczywa jednak na rządzie, który swoją strategię oparł na partyjnej propagandzie i hoduje takie jej egzemplarze jak Niesiołowski i Palikot.

Premier Tusk, który jeszcze w swoim exposé mówił o niebezpieczeństwie cynicznego konformizmu, dziś pogrąża się w nim bez specjalnych oporów. Najgorzej, kiedy ofiarą tego pada polska historia i polityka międzynarodowa, a więc polska racja stanu.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/09/13/partyjne-rachuby-ponad-racja-stanu/]Skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]Brak terminu „ludobójstwo” (ewentualnie: zbrodnia przeciw ludzkości) w uchwale sejmowej w odniesieniu do katyńskiego mordu oznaczałby zasadniczy zwrot w polityce polskiej dotyczącej tej kwestii.

Wprawdzie rząd Millera nie był szczególnie aktywny w walce o odsłonięcie pełnej prawdy na temat tej tragedii, ale nawet on nie kwestionował jej kwalifikacji, którą oficjalnie uzasadnił IPN za prezesury Leona Kieresa. Zmiana postawy rządu Tuska i PO na ten temat jest kolejnym aktem podporządkowania polskiej racji stanu doraźnej polityce partyjnej, która staje się pochodną propagandy zwanej piarem.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?