Telewizja publiczna musi być dla elit

Na wszelki wypadek, gdyby Polska poważna rotmistrza Witolda Pileckiego i Jerzego Giedroycia miała jeszcze się przydać, niech telewizja publiczna szerzy anachroniczne dziś wzory obywatelskie

Aktualizacja: 23.09.2009 13:17 Publikacja: 22.09.2009 19:29

Telewizja publiczna musi być dla elit

Foto: Fotorzepa

Red

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/22/krzysztof-klopotowski-telewizja-publiczna-musi-byc-dla-elit/" "target=_blank]blog.rp.pl[/link]

Jakie będą telewizje prywatne i publiczna po przejściu na cyfrowy przekaz w roku 2013 i rozszerzeniu dostępu dla nadawców? Czy przyniosą postęp?

Nastąpi dalsza komercjalizacja treści w walce o widza przy jeszcze większej konkurencji. Jednak telewizje prywatne nie tylko zarabiają pieniądze. Są ważne dla kultury, odnawiając język przekazu zgodnie z duchem czasu, aby zdobyć widzów.

Gdyby powstał telewizyjny fundusz misyjny, stacje prywatne powinny mieć w nim udział dlatego, że odświeżają język telewizji. Może nie aż 20 procent, jak w projekcie obywatelskim ustawy medialnej; wystarczy mniej. Tyle, żeby stwarzać wzory odnowy języka, jak znakomity film "Trzech kumpli" w TVN, który ma formę zgodną ze współczesnym kalejdoskopowym sposobem odbioru mediów.

[srodtytul]Do stałej prostej roboty [/srodtytul]

Główna odpowiedzialność za kulturę wysoką spada na telewizję publiczną. Jedną antenę telewizji publicznej trzeba uwolnić od reklam w prime time, aby odciąć biuro reklamy od wpływu na decyzje programowe. W paśmie misyjnym liczy się nie liczba widzów, ale jakość. Trzeba więc ustalić publiczność docelową tego pasma według wykształcenia, wieku, zawodu i wpływu społecznego.

Nieważne, ilu widzów będzie oglądać pasmo misyjne, lecz co uczynią z uzyskaną wiedzą i energią umysłową. Nauczyciel, lekarz, średni przedsiębiorca mają wpływ na setki ludzi, ksiądz na kilka tysięcy, pisarz na dziesiątki tysięcy, reżyser filmowy na setki tysięcy widzów. Oni stanowią elitę narodu. Do nich powinien być adresowany taki program misyjny. Reszta widzów niech też ogląda i podciąga się do tego poziomu.

Ale czy nas stać na utrzymanie ambitnej telewizji publicznej, a choćby pasma misyjnego w prime time? Przeczytałem niedawno przejmujące słowa: "Zasadniczo Polacy są – kiedy się ich grzecznie i delikatnie traktuje – najbardziej godną zaufania siłą roboczą w Europie. I to szczególnie do stałej, prostej roboty". Powiedział to dr Hans Frank, były gubernator generalny okupowanych ziem polskich.

Przykład prostej roboty medialnej to kupowanie i adaptacja gotowych formatów. Natomiast telenowele po 1500 odcinków każda to robota stała. Gubernator Frank byłby z nas zadowolony. Jednak czy my możemy być zadowoleni z siebie? Warto wiedzieć, że w epoce nowożytnej Niemcy miały około 550 wybitnych twórców, a Polska 25, jak wyliczył Charles Murray; szerzej o tym za chwilę. To nie tylko wstyd. To także niebezpieczne.

Znowu pod kierunkiem Niemiec następuje podział pracy między krajami Unii Europejskiej. Powinniśmy zabiegać, aby nadawać się nie tylko do stałej, prostej roboty, ale też ryzykownej, nadawać się do pracy dla ludzi twórczych. Pobudzanie kreatywności, wyobraźni, pożądania doskonałości, podziwu dla wiedzy i inteligencji jako władzy umysłu, a także obrona polskiej racji stanu – to jest rola dla telewizji publicznej – teraz i w przyszłości.

W tym zakresie najbardziej kulturotwórcza stacja prywatna TVN również ma osiągnięcia dzięki talentowi telewizyjnemu Mariusza Waltera. Wylansowała Jakuba Wojewódzkiego i Szymona Majewskiego na wychowawców młodzieży polskiej, w przedziale wieku od 13 do 24 lat. Zajmują oni drugie i trzecie miejsce w rankingu (pierwsze ma Jerzy Owsiak wylansowany przez TVP).

[srodtytul]Pod prąd panującym nastrojom [/srodtytul]

W roku 2030, na horyzoncie rządowej prognozy rozwoju kraju, wychowankowie Wojewódzkiego i Majewskiego zaczną wchodzić do elity władzy. I dopiero nas urządzą! Nie można obu komediantom z TVN odmówić inteligencji czy dobrego warsztatu. Natomiast mają problematyczne wyczucie polskiej racji stanu. Może to dobrze. Skoro Polska przestaje być ważna dla młodych Polaków, ktoś powinien to wyrazić. Jednak na wszelki wypadek, gdyby Polska poważna Jana Pospieszalskiego, rotmistrza Witolda Pileckiego i Jerzego Giedroycia miała jeszcze się przydać – niech telewizja publiczna szerzy anachroniczne dzisiaj wzory obywatelskie. Nawet idąc pod prąd panującym nastrojom.

Telewizja publiczna powinna być miejscem odrobinę wycofanym, gdzie nie ulega się łatwo trendom, jakim jest władza kapitału. Władza nie tylko przez własność mediów i środków produkcji. Chodzi też o lansowanie, za pomocą reklamy, wzoru życia szczęśliwego jako konsumpcji. Kto jest bardziej w tym skuteczny, ten osiąga większe zyski na inwestycje, powiększa udział w rynku, a w rezultacie zdobywa wpływ na kierunek rozwoju cywilizacji.

Tymczasem jest potrzebne miejsce do namysłu, czy w ogóle cywilizacja zachodnia idzie w dobrym kierunku. Potrzeba zachęty dla ludzi, którzy podają ten kierunek w wątpliwość. Telewizje prywatne tego nie zrobią, gdyż stanowią ważną część liberalnego kapitalizmu. To telewizja publiczna musi być rozsadnikiem krytycznej refleksji w formach publicystycznych, fabularnych czy rozrywkowych.

Kilka lat temu wybitny badacz amerykański Charles Murray przeanalizował wpływ 4000 najwybitniejszych twórców w ciągu ostatnich 3000 lat. Szukał warunków, w jakich najlepiej rozwija się kultura. Wyniki wydał w dziele "Ludzkie osiągnięcie. Podążanie za doskonałością w sztukach i naukach" (Human Accomplishment. The Pursuit of Excellence in the Arts and Science. r. 2004). Oto trzy tajemnice wielkości kultury:

1) Poczucie celu – ludzie najbardziej utalentowani wierzą, że życie ma cel i funkcją życia jest osiągnięcie tego celu. A więc precz z przypadkiem. Należy prowadzić życie zdyscyplinowane, a kultura ma szerzyć takie wzory.

2) Poczucie autonomii – kultura ma zachęcać do wiary, że jednostki mogą działać skutecznie jako jednostki i stwarzać ku temu warunki. Niech żyje wolność indywidualna.

3) Poczucie transcendencji: przekonanie, że świat jest niedoskonałym odbiciem prawdy, piękna i dobra – i pragnąć ich doskonałości. Precz z płaskim materializmem i nihilizmem.

[srodtytul]TVP uwolniona od rynku [/srodtytul]

Minister Michał Boni prezentował niedawno sympatyczny raport "Polska 2030. Wyzwania rozwojowe". Otóż jako młody człowiek brałem skromny udział w połowie lat 70. w przygotowaniu prognozy rozwoju kultury polskiej do roku 1990. Założeniem wstępnym było "dalsze doskonalenie socjalizmu". Nikt nie przewidział upadku ustroju.

Także minister Boni bierze pod uwagę tylko proste przedłużenie trendu liberalnego. Jednak przy pewnej odwadze umysłu można sobie wyobrazić do roku 2030 rozkład Unii Europejskiej z braku sił duchowych, aby stawić czoła islamowi wewnątrz. Rosja reaguje na to odrodzeniem prawosławia i zatrzymaniem wymierania narodu, po czym, jak przewiduje Oswald Spengler w "Zmierzchu Zachodu" – zbawia świat.

Ciarki chodzą po plecach. Polska odpowiada na to zagrożenie utworzeniem fundamentalistycznego państwa katolickiego. Następuje katastrofa: załamanie trendu liberalnego, o czym nawet nie chce myśleć obecny rząd.

Zresztą równie dobrze Polska może się stać mocarstwem za trzydzieści parę lat, jak przewiduje George Friedman w książce "Następne sto lat", która wyjdzie po polsku w październiku. Autor wykazuje, że od początku XX wieku stan świata co 20 lat był całkowicie inny, niż przewidywany 20 lat wcześniej.

Nie wiemy, jak będzie. Jaką więc przyjąć strategię wobec wartości, aby była korzystna w każdej sytuacji? Sprawdzoną przez stulecia. Płaszczyzną odniesienia powinien być dorobek ludzkości, a nie bieżące trendy. Z wymienionych wyżej trzech warunków wielkości kultur – liberalna kultura konsumpcyjna ceni tylko wolność indywidualną. Uwolniona więc od nacisku rynku telewizja publiczna powinna oprócz wolności głosić, że życie ludzkie ma cel, a świat jest niedoskonałym odbiciem ideałów, których należy pragnąć.

[i]Autor jest krytykiem filmowym i publicystą. Tekst powstał na podstawie jego wystąpienia wygłoszonego 18 września 2009 podczas sopockiej konferencji "Media 2013"[/i]

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/09/22/krzysztof-klopotowski-telewizja-publiczna-musi-byc-dla-elit/" "target=_blank]blog.rp.pl[/link]

Jakie będą telewizje prywatne i publiczna po przejściu na cyfrowy przekaz w roku 2013 i rozszerzeniu dostępu dla nadawców? Czy przyniosą postęp?

Pozostało 97% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?