Alicja Tysiąc, obawiając się utraty wzroku, chciała usunąć ciążę. Jednak ginekolog uznał, że w jej przypadku nie ma medycznych podstaw do dokonania aborcji. Po urodzeniu dziecka wzrok pani Tysiąc bardzo się pogorszył. Kobieta złożyła w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu skargę na Polskę. Trybunał przyznał jej zadośćuczynienie za to, że nie miała możliwości odwołania się od decyzji ginekologa.
Sprawa była szeroko omawiana w mediach. Szczególnie krytycznie Alicję Tysiąc oceniał „Gość Niedzielny”. Jej starania o przerwanie ciąży pismo określiło jako próbę zabicia własnego dziecka, a zjawisko aborcji porównało z Holokaustem. Pani Tysiąc poczuła się wypowiedziami tego typu zniesławiona, pozwała katolicki tygodnik do sądu i sprawę wygrała.
Nie podzielam opinii prezentowanych na łamach „Gościa Niedzielnego”. Ich język był mało subtelny, oceny nazbyt surowe. Rozumiem, że pani Tysiąc mogła poczuć się nimi dotknięta. Mimo to uważam, że wyrok wydany w tej sprawie przez sąd w Katowicach jest bardzo niepokojący. Dotyczy on reguł rządzących debatą publiczną. Sędzia Ewa Solecka, przyjmując wyraźnie aktywistyczną postawę, postanowiła reguły te zmodyfikować.
Szczególnie niebezpieczne wydają się dwa stwierdzenia, które pojawiły się w ustnym uzasadnieniu wyroku. Sędzia Solecka uznała, że niedopuszczalne jest moralne potępianie działań konkretnych jednostek oraz posługiwanie się w debacie publicznej „językiem nienawiści”.
[srodtytul]Kogo można oceniać?[/srodtytul]