Obok szeroko dziś dyskutowanych dwóch poważnych zagrożeń dla szkolnictwa wyższego – niżu demograficznego, który może w perspektywie 12 lat zmniejszyć liczbę studiujących nawet o 30 proc., oraz kryzysu finansowego, który motywuje do bardzo uważnego przyglądania się każdej wydanej złotówce – dostrzegam jeszcze jedną trudność w rozwoju polskich uczelni: mianowicie ich programową uniformizację.
Myślę tu przede wszystkim o zatraceniu różnorodności misji rozmaitych typów szkół, o mechanicznie tworzonych programach studiów, które na naukową pomysłowość i kreatywność wkładają sztywny gorset biurokratycznych wymogów. Uniformizacja w tym wymiarze zabija ducha uczelni, niszcząc jedyną szansę na odrodzenie słynnych niegdyś w świecie polskich tradycji naukowych, których symbolem może być lwowska szkoła matematyczna prof. Stefana Banacha.
Zastanawiam się czasami, czy wówczas mieliśmy bardziej pracowitych doktorantów, lepszych mistrzów?
Niekoniecznie. Potencjał naukowy wciąż mamy ogromny, wybitni studenci brylują w międzynarodowych konkursach, młodzi naukowcy prowadzą odkrywcze badania, realizując swoje pasje i zainteresowania naukowe. Niestety, polskie talenty zbyt często najpełniej rozkwitają dopiero za granicą. Dzieje się to również dlatego, że za granicą znajdują dużo lepiej wyposażone laboratoria. Dzisiaj, gdy dzięki znaczącym funduszom strukturalnym nastąpił skokowy wzrost inwestowania w najnowocześniejszą infrastrukturę badawczą, potrzebne są zmiany, które zatrzymają w kraju najbardziej utalentowanych studentów i doktorantów.
[srodtytul]Autorskie programy[/srodtytul]