Teraz wydawać by się mogło, że podobnie zły czas przyszedł dla Platformy. Afera hazardowa okazała się trzęsieniem ziemi. Chwilę potem historia ze stocznią, która nawet jeśli nie jest skandalem, to jest popisem braku profesjonalizmu. Nie minęło kilka dni i wyskoczyła kolejna naprawdę skandaliczna sprawa z podsłuchiwaniem dziennikarzy. Można by podejrzewać, że PO wpadnie w podobny korkociąg jak niegdyś AWS, a potem SLD i jej poparcie poleci w dół.
Tymczasem tak się wcale nie dzieje. Platforma utrzymuje wysokie notowania, choć tym razem media nie wspierają już jej tak mocno jak niegdyś (oczywiście można sobie wyobrazić, jak gwałtowna byłaby krytyka mediów, gdyby na podobnej aferze złapano PiS). Kiedy AWS upadała, SLD rósł w siłę. Kiedy upadał SLD, do góry szybowały PiS i PO. A dziś Platforma, jeśli traci, to bardzo niewiele, a konkurencja nie zyskuje.
Kiedy wybuchła afera hazardowa, z szeregów PiS można było usłyszeć głębokie „uff, nareszcie”, „jest światełko nadziei”. Głęboką frustrację części polityków PiS wyrażaną zwykle w nieformalnych rozmowach, a czasem nawet w publicznych wystąpieniach, zastąpiły delikatne uśmiechy i komentarze: „wreszcie jest ta skórka od banana, na której Tusk się poślizgnie. Teraz ich wreszcie mamy.”
Satysfakcja była nieskrywana. Głęboki oddech i ruszyli do ataku. I co? Jaki efekt? Żadnego.
[srodtytul]PiS nie wytrzymał[/srodtytul]
Jak to możliwe, że Platforma utrzymuje się na powierzchni? Z jednej strony to efekt umiejętnej gry Donalda Tuska, który z dramatycznej sytuacji wyszedł zręcznymi zagraniami i skutecznie odwrócił uwagę opinii publicznej. Próbuje przekonać wszystkich, że co prawda jakaś afera może i jest, ale przede wszystkim to efekt tego, że PiS z CBA poszły na wojnę przeciw Platformie. Premier skutecznie wywołał dyskusję na temat CBA i Mariusza Kamińskiego, a życzliwe Platformie media – nawet te, które nie negowały, że sprawa z hazardem jest wielkim skandalem – natychmiast to podchwyciły.