„Klemens” zaczął nawet bywać w Górsku. Obserwował narodziny lokalnego kultu ks. Jerzego i monitorował zachowanie księży w pobliskim kościele parafialnym. Bezpieka nakazała „Klemensowi” wejść w skład komitetu budowy pomnika w Górsku, którym kierował sam bp Przykucki. Powołując się na swoje kompetencje z zakresu sztuki sakralnej, miał odpowiednio wpłynąć na zmianę projektu, a przede wszystkim rozmiaru pomnika. „Wyhamować inicjatywy dążące do budowy pomnika o przesadnej wielkości” – zalecał „Klemensowi” kpt. Goliński.
Po raz pierwszy swoją wiedzą popisał się już w listopadzie 1984 r. Podczas posiedzenia komitetu „oświadczył, że nie wyobraża sobie w lesie pomnika o wysokości 20-metrowej. Dodał, że właściwa ekspozycja takiego dużego obiektu wymaga odpowiedniej przestrzeni, co w konkretnej sytuacji będzie wymagało wycięcia znacznego obszaru lasu i jest sprawą wątpliwą, czy na taką koncepcję wyrażą zgodę władze”.
Kiedy w ciągu kilku tygodni zmienił się nieco projekt pomnika, który miał przedstawiać ks. Popiełuszkę przypominającego Chrystusa Frasobliwego, „Klemens” znów przypomniał o sobie: „Pewne obiekcje odnośnie powyższego zgłosił ks. Więckowiak, stwierdzając, że ta postać [Chrystusa Frasobliwego] na Pomorzu jest mało znana, nie ma tradycji i dlatego jego zdaniem bardziej właściwa byłaby inna koncepcja, np. Matki Boskiej opłakującej śmierć syna”.
Ostatecznie zwyciężyła mało kontrowersyjna wersja pomnika – upadającego krzyża oddalonego od drogi i schowanego nieco w lesie. Zanim projekt został zgłoszony do akceptacji władz, w styczniu 1985 r. „Klemens” odrysował i przekazał bezpiece jego szkic. Ale droga do upamiętnienia miejsca porwania ks. Jerzego była jeszcze długa. Władze nie chciały w tym miejscu jakiegokolwiek symbolu, który przypominał o tej zbrodni. Dlatego „nieznani sprawcy” niszczyli okalające szosę krzyże i kwiaty. Beznamiętnie informował o tym wszystkim „Klemens”.
W tym czasie „Klemens” zbliżył się do bp. Przykuckiego. Za jego pośrednictwem starał się zdobywać informacje dotyczące konsekwencji śmierci ks. Jerzego w relacjach państwo – Kościół. Z zadowoleniem obserwował jego ewolucję i „rozważną” postawę, o czym na bieżąco informował SB. Chwalił biskupa za stonowane kazania, a nawet za odmowę udziału w obchodach pierwszej rocznicy uprowadzenia i zabójstwa ks. Jerzego.
Poglądy bp. Przykuckiego były zbieżne z tym, co głosił w tym czasie prymas Józef Glemp, abp Bronisław Dąbrowski i wielu biskupów. W ten sposób „Klemens” charakteryzował jedno ze spotkań z ordynariuszem: „[Przykucki] Podkreślił, że śmierć ks. Popiełuszki miała istotny wpływ na bieg wydarzeń w kraju. Obserwuje się zmianę sposobu myślenia u większości społeczeństwa, od chłopa poczynając, a na premierze kończąc. Na podstawie aktualnych poczynań gen. Jaruzelskiego i min. spraw wew. Kiszczaka można sądzić, że ich działania są uczciwe, choć obaj mają wielu wrogów. W chwili obecnej istnieją ostre tarcia między rządem a Służbą Bezpieczeństwa”.
Współpracownik SB zrelacjonował również inne interesujące zdarzenie: „Ponadto biskup poinformował, że gen. Kiszczak zaprosił biskupów Bronisława i Jerzego Dąbrowskich na 16-godzinną projekcję filmu z czynności procesowych wykonanych w sprawie ks. Popiełuszki. Jest to film makabryczny i biskup Dąbrowski Bronisław nie mógł znieść zanotowanych scen, wyszedł w czasie projekcji. Mówiąc o powyższym, biskup Przykucki dodał, że w tej sytuacji Kościół woli milczeć, nie chcąc podsycać napiętej sytuacji w kraju. Z tego m.in. względu prymas zawiesił w czynnościach kapłańskich ks. Małkowskiego, którego wystąpienia nie licują z godnością kapłana”.
[srodtytul]Czy można tak się zaprzedać?[/srodtytul]
„Nawet nie czuję do nich złości. Czuję tylko jakiś żal. Jak tak można, w tej samej Ojczyźnie. Czy to są jeszcze Polacy? Czy można tak się zaprzedać?” – pisał w swoim dzienniku ks. Jerzy Popiełuszko w styczniu 1984 r. Miał na myśli przede wszystkim przestępców z SB, którzy każdego dnia uprzykrzali mu życie. Czy kapelan „Solidarności” zdawał sobie również sprawę ze zdrady niektórych braci kapłanów?
Być może, ale wówczas pytanie: „Czy można tak się zaprzedać”, brzmi jeszcze bardziej dramatycznie. Z perspektywy męczeńskiej śmierci ks. Jerzego, inscenizowanego procesu oprawców oraz działań bezpieki widzimy, jak wiele spraw potoczyło się zgodnie z komunistycznym scenariuszem. Trochę tak jak z pomnikiem księdza, zminiaturyzowanym i wepchniętym do lasu...
25 lat, które upłynęły od tej „kainowej zbrodni” i zdrady, powinny być okazją, by zacząć o tym na serio dyskutować. Tym bardziej że ani fiolety, ani czerwone sutanny prałatów, biskupów i kardynałów nie powinny zwalniać z tego obowiązku.
[i]Autor jest historykiem, byłym pracownikiem IPN. Wydał (wspólnie z Piotrem Gontarczykiem) książkę pt. „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”.[/i]