Mimo iż pani minister Katarzyna Hall już w pierwszym zdaniu swojego tekstu pt. „MEN i IPN razem dla historii” zarzuca mi “niewiedzę lub złą wolę”, przyjmuję tę polemikę jako dobry wstęp do rozmowy nie tylko o Instytucie Pamięci Narodowej, lecz także o programie nauczania historii w szkołach ponadpodstawowych. Może w wyniku normalnej dyskusji dojdziemy do kompromisu na poziomie minimum, czyli uznania przez panią minister, że oprócz „niewiedzy, złej woli i celowego mijania się z prawdą” jej oponentów zawsze istnieje trzecia (normalna w systemie demokratycznym) możliwość – zwyczajna różnica poglądów.
Nie byłby to może kompromis o znaczeniu historycznym, ale pamiętając niewielką otwartość ministerstwa na poglądy rodziców w sprawie edukacji sześciolatków, nawet takie minimum uważałabym za przełom.
Zdaniem pani minister w swoim artykule „insynuuję” ograniczenie przez MEN nauczania historii najnowszej w szkołach, podczas gdy „w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie”. Mylę się także, pisząc, że „IPN jest w sporze ideowym z MEN i jego ekspertami”. Nie odpowiadając na zarzut „niewiedzy, złej woli i celowego mijania się z prawdą”, pozwolę sobie uzupełnić podane przez panią minister przykłady edukacyjnej ofensywy o kilka faktów.
[srodtytul]Ministerstwo bez troski[/srodtytul]
Minister Katarzyna Hall pisze: „W 2009 roku, który ogłosiłam Rokiem Historii Najnowszej, powstała koalicja na rzecz historii najnowszej w edukacji, (...) złożona z 18 instytucji”, wśród nich jest także IPN. Pani minister dodaje, że na stronie ministerstwa umieszczono informacje o Biuletynie IPN oraz o różnych inicjatywach IPN.