Fedyszak-Radziejowska o nauce historii

Najnowsza historia to nie tylko fakty, to przede wszystkim wielka lekcja o systemach totalitarnych, demokracji i społeczeństwie obywatelskim. Taką wiedzę zrozumie w pełni 18-, 19-latek, a nie uczeń pierwszej klasy liceum – twierdzi przewodnicząca Kolegium IPN

Publikacja: 31.01.2011 00:07

Fedyszak-Radziejowska o nauce historii

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Red

Mimo iż pani minister Katarzyna Hall już w pierwszym zdaniu swojego tekstu pt. „MEN i IPN razem dla historii” zarzuca mi “niewiedzę lub złą wolę”, przyjmuję tę polemikę jako dobry wstęp do rozmowy nie tylko o Instytucie Pamięci Narodowej, lecz także o programie nauczania historii w szkołach ponadpodstawowych. Może w wyniku normalnej dyskusji dojdziemy do kompromisu na poziomie minimum, czyli uznania przez panią minister, że oprócz „niewiedzy, złej woli i celowego mijania się z prawdą” jej oponentów zawsze istnieje trzecia (normalna w systemie demokratycznym) możliwość – zwyczajna różnica poglądów.

Nie byłby to może kompromis o znaczeniu historycznym, ale pamiętając niewielką otwartość ministerstwa na poglądy rodziców w sprawie edukacji sześciolatków, nawet takie minimum uważałabym za przełom.

Zdaniem pani minister w swoim artykule „insynuuję” ograniczenie przez MEN nauczania historii najnowszej w szkołach, podczas gdy „w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie”. Mylę się także, pisząc, że „IPN jest w sporze ideowym z MEN i jego ekspertami”. Nie odpowiadając na zarzut „niewiedzy, złej woli i celowego mijania się z prawdą”, pozwolę sobie uzupełnić podane przez panią minister przykłady edukacyjnej ofensywy o kilka faktów.

[srodtytul]Ministerstwo bez troski[/srodtytul]

Minister Katarzyna Hall pisze: „W 2009 roku, który ogłosiłam Rokiem Historii Najnowszej, powstała koalicja na rzecz historii najnowszej w edukacji, (...) złożona z 18 instytucji”, wśród nich jest także IPN. Pani minister dodaje, że na stronie ministerstwa umieszczono informacje o Biuletynie IPN oraz o różnych inicjatywach IPN.

Uzupełniam: zapewne podanie informacji o działalności IPN na specjalnej stronie ministerstwa poświęconej tej jednorazowej (!) inicjatywie www.rokhistorii.men.gov.pl jest dowodem, że ministerstwo nie tylko wie o istnieniu IPN, ale informuje o jego działalności nauczycieli. To oczywiście prawda, ale dodajmy, że IPN prowadzi własną stronę internetową i to na tyle profesjonalnie i interesująco, że od kilku lat korzystają z niej tysiące nauczycieli historii z całego kraju, zamawiając publikacje Instytutu czy zgłaszając swoje uczestnictwo w różnorodnych zajęciach prowadzonych przez centralne i oddziałowe Biura Edukacji Publicznej IPN.

Jednak w przeszłości, a dokładniej do 2008 roku, MEN decyzją podjętą przez poprzedników pani minister dofinansowywało wysyłkę Biuletynu IPN do 15 tysięcy szkół. W 2008 roku między styczniem i majem finansowe wsparcie zawieszono i zaproponowano kontynuację, ale tylko do kuratoriów. Oczywiście IPN z tej propozycji nie skorzystał i kontynuuje na własny koszt wysyłkę biuletynów do tych 4 – 5 tysięcy liceów, które zgłosiły wolę ich otrzymywania.

Czy decyzja ministerstwa jest dowodem dobrej współpracy z IPN i troski o nauczanie najnowszej historii? Mam wątpliwości.

Kolejna bardzo ważna inicjatywa IPN, czyli Teki Edukacyjne, nie jest nadmiernie wspierana przez ministerstwo. Nawet na liście informacji zamieszczonych na stronie ministerstwa, które przytacza Katarzyna Hall w swojej polemice, o Tekach nie ma ani słowa. Może to przypadek (a może nie), ale niezależnie od tego, czy pani minister jest „za” czy „przeciw”, nauczyciele ok. 6 tysięcy liceów i gimnazjów wiedzą o istnieniu materiałów dla nauczycieli i zamawiają je w IPN. Instytut bezpłatnie i na własny koszt, jak w przypadku Biuletynu, wysyła je do zainteresowanych szkół.

[srodtytul]Prawo do nieufności[/srodtytul]

Może warto w tym miejscu zauważyć, że wydana w 2010 roku Teka Edukacyjna Zbrodnia Katyńska (Kraków–Warszawa 2010) zawierająca scenariusze lekcji, projekt edukacyjny wyprawy katyńskiej, przykładowe tematy esejów i bibliografię cieszyła się bardzo pozytywnymi recenzjami.

Dziwi, że pani minister nie zauważyła książki pt. „Od Niepodległości do Niepodległości. Historia Polski”, autorstwa czterech młodych historyków: Adama Dziuroka, Marka Gałęzowskiego, Łukasza Kamińskiego i Filipa Musiała, wydanej w IPN w 2010 roku, która zebrała bardzo pozytywne recenzje. Zamówiło ją dla siebie i swoich uczniów tysiące nauczycieli historii (IPN wysłał bezpłatnie i na własny koszt ok. 10 tysięcy sztuk). Eksperci MEN sprawiają wrażenie, jakby ta książka, która formalnie nie jest podręcznikiem, bo tylko ministerstwo ma prawo nadać jej taki status, nie istniała. Dodam, że wedle mojej wiedzy w gronie ekspertów MEN nie ma przedstawiciela IPN.

Obawiam się, czy podając informacje o skali zainteresowania nauczycieli edukacyjną rolą IPN, nie czynię niechcący krzywdy szkołom i Instytutowi. Bowiem pani minister pisze: „Szkoły mogły korzystać z tych propozycji (IPN) i nadal chętnie to robią”. Sformułowanie; „szkoły mogły (!) korzystać z tych propozycji” brzmi tak, jakby Katarzyna Hall rozważała możliwość wprowadzenia jakiejś formy kontroli. Mam nadzieję, że się mylę.

Minister Hall reklamuje koalicję na rzecz historii najnowszej w edukacji powstałą z 18 instytucji i organizacji jako dowód dobrej współpracy z IPN. Nie chcę nikogo urazić, więc zachęcam czytelników do samodzielnego sprawdzenia, kto współtworzy tę koalicję i do porównania aktywności edukacyjnej i publikacji wielu z nich z Instytutem Pamięci Narodowej. Jest w tej koalicji Muzeum II Wojny Światowej – w budowie – więc porównanie dorobku nie będzie trudne.

Może najlepszą puentą podsumowująca różnice między deklaracjami a rzeczywistością jest oficjalna informacja zamieszczona na stronie internetowej MEN o uroczystym podsumowaniu Roku Historii Najnowszej w edukacji 31 sierpnia 2010 roku w Gdańsku. W spotkaniu z panią minister udział wzięli między innymi: Bogdan Borusewicz, Maciej Zięba, Paweł Machcewicz, Marek Michalak, Danuta Wałęsowa, Tadeusz Mazowiecki oraz parlamentarzyści, przedstawiciele koalicji i władze samorządowe.

Jak widać, nikogo z przedstawicieli IPN nie wymieniono. Czy został ktoś zaproszony? Mam prawo do nieufności, bo pamiętam subtelne, ale skuteczne eliminowanie przez rząd obecności przedstawicieli IPN w gronie organizatorów uroczystości – w 2009 roku z okazji 70-lecia wybuchu II wojny światowej, w 2010 roku – XXX-lecia podpisania Porozumień Sierpniowych czy 70-lecia zbrodni katyńskiej.

[srodtytul]Nigdy nie jest za późno[/srodtytul]

Pani minister Katarzyna Hall pisze: „Jeśli zaś chodzi o tezę dotyczącą ograniczenia nauki historii w szkołach i wycofywania się z nauczania historii najnowszej, to informuję, że jest akurat odwrotnie – właśnie w nowej podstawie programowej historii przygotowanej przez ekspertów MEN po raz pierwszy dziejom najnowszym poświęcono aż tyle miejsca”.

Pozwolę sobie zauważyć, że zarówno Koalicja, jak i ogłoszenie roku 2009 – 2010 Rokiem Najnowszej Historii to akcje jednorazowe i raczej wizerunkowe niż programowe. W kwestii zaś podstawy programowej nauczania historii najnowszej, (przypominam, że mój artykuł dotyczył IPN, a nie MEN) ufam licznemu gronu kompetentnych historyków, którzy w tej sprawie mają odmienne od pani minister zdanie.

W styczniu 2009 roku opublikowano apel „Ratujmy historię, ratujmy polski kanon” podpisany przez kilkudziesięciu znanych historyków, zwracający uwagę na redukcję obowiązkowego i systematycznego nauczania historii w liceach do jednej, tylko pierwszej klasy. Wybitni historycy zwracają uwagę, że o powstaniu warszawskim i „Solidarności” większość uczniów usłyszy obowiązkowo po raz ostatni w wieku lat 16.

Moim zdaniem najnowsza historia to nie tylko fakty, to przede wszystkim wielka lekcja o systemach totalitarnych, demokracji i społeczeństwie obywatelskim. Taką wiedzę zrozumie w pełni 18, 19-latek, a nie uczeń pierwszej klasy liceum. List podpisało wielu profesorów, m.in.; Andrzej Paczkowski, Andrzej Nowak, Wojciech Roszkowski, Ewa Thomson, Włodzimierz Bolecki, Maria Dzielska, Andrzej Chojnowski, Antoni Dudek, Wojciech Kriegseisen, Włodzimierz Suleja, Andrzej Waśko i inni.

„Rzeczpospolita” publikowała głosy zarówno zwolenników, jak i przeciwników nowej podstawy programowej. Przekonali mnie jej przeciwnicy. Najnowszy apel, z września 2010 roku skierował do prezydenta RP dziennikarz i historyk Piotr Zaremba. Pisze: „Postrzegam (nową podstawę programową z historii BFR) jako groźną abdykację, jako radykalne ograniczenie funkcji edukacyjnej, a w gruncie rzeczy i wychowawczej szkoły”... i dalej... dyskusja odbywała się do tej pory jedynie w gronie specjalistów od szkolnictwa... Nawet wielu nauczycieli skarżyło się, że konsultacje zarządzone przez resort edukacji były pospieszne i pozorne”.

Swój list Piotr Zaremba kończy: „Jeszcze nie jest za późno”. Dodam, nigdy nie jest za późno na zmianę. Warto zacząć od rezygnacji rządzących z metody stygmatyzowania oponentów określeniami, z których skorzystała pani minister. Jeśli jestem tylko osobą „celowo mijającą się z prawdą, by wprowadzić czytelników w błąd” lub formułującą tezy „z niewiedzy”, to szanse na rozmowę są żadne. Ale i takie złe obyczaje można przecież zmienić.

[i]Barbara Fedyszak-Radziejowska jest socjologiem i etnografem. Pracuje w PAN. Jest przewodniczącą Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej[/i]

[ramka][srodtytul]W opiniach[/srodtytul]

[b]Barbara Fedyszak-Radziejowska[/b]

[link=http://www.rp.pl/artykul/594903.html]Przywrócona pamięć Polaków[/link], 16 stycznia 2011

[b]Katarzyna Hall[/b]

[link=http://www.rp.pl/artykul/598886.html]MEN i IPN razem dla historii[/link], 24 stycznia 2011[/ramka]

Mimo iż pani minister Katarzyna Hall już w pierwszym zdaniu swojego tekstu pt. „MEN i IPN razem dla historii” zarzuca mi “niewiedzę lub złą wolę”, przyjmuję tę polemikę jako dobry wstęp do rozmowy nie tylko o Instytucie Pamięci Narodowej, lecz także o programie nauczania historii w szkołach ponadpodstawowych. Może w wyniku normalnej dyskusji dojdziemy do kompromisu na poziomie minimum, czyli uznania przez panią minister, że oprócz „niewiedzy, złej woli i celowego mijania się z prawdą” jej oponentów zawsze istnieje trzecia (normalna w systemie demokratycznym) możliwość – zwyczajna różnica poglądów.

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?