Do dziś nie znaleziono żadnego dowodu, by tragicznie zmarły prezydent w sposób pośredni lub bezpośredni naciskał na wojskowych pilotujących tupolewa. Jednak tuż po katastrofie gigantycznym tekstem "Gazeta Wyborcza" przypomniała tzw. incydent gruziński, by przekonać czytelników, że z pewnością i w tym przypadku prezydent uparł się, by wylądować, i doprowadził do tragedii.
Kilka tygodni temu gazeta dotarła nawet do notatki służbowej z tamtego wydarzenia. I cóż z tego, że reporterzy "Naszego Dziennika" chwilę potem ujawnili, iż owa notatka nie powstała wcale w 2008 roku, po locie do Gruzji, lecz w tym roku w odpowiedzi na pytania mediów?
Wizję nacisków Kaczyńskiego od razu podchwycili politycy. Janusz Palikot – wówczas wiceszef klubu PO – oskarżył zmarłego prezydenta o odpowiedzialność za tragedię 10 kwietnia, insynuując również, że rzekomo głowa państwa była pod wpływem alkoholu. Platforma Obywatelska nie odcięła się od Palikota, przeciwnie, jej politycy tłumaczyli: – Janusz w brutalny sposób mówi to, co myślimy wszyscy.
Druga teoria dotyczy Andrzeja Błasika. To prawda, przebywał on w kokpicie, co mogło obniżać "komfort psychiczny" pilotów, lecz żaden dotąd odczytany fragment nagrań z kabiny nie zanotował jego bezpośredniego polecenia, by lądować na Siewiernym mimo złych warunków pogodowych.
Stąd wzięła się kolejna teoria, że do nacisków miało dojść wcześniej. Kilka razy na pierwszej stronie "Gazeta Wyborcza" donosiła o rzekomej awanturze, jaką miał gen. Błasik zrobić na Okęciu pierwszemu pilotowi kpt. Arkadiuszowi Protasiukowi. Plotki o nagraniu, na którym widać ten spór, okazały się jedną z największych dziennikarskich kompromitacji ostatnich miesięcy, wcale nie mniejszych niż telefon od zabitego oficera BOR.
Ale tu nie liczy się ani prawda, ani wiarygodność. Liczy się wiara w naciski. A jeśli w grę wchodzi wiara, każda metoda jest dobra, by utwierdzić w niej swych zwolenników. W efekcie, choć nie ma dziś na to żadnych dowodów, część Polaków święcie wierzy w zamach, a inni (w tym sporo polityków PO) równie święcie wierzą w naciski na pilotów i odpowiedzialność za katastrofę, która spoczywa na Kaczyńskim i Błasiku.