Gdy byłem studentem, wraz z kolegą Maciejem Podbielkowskim, moim mentorem w sprawach konstytucyjnych, pisałem konstytucję dla przyszłej wolnej Polski. Świetnie się bawiąc.
Ziewałem, bo nie wierzę w zasadnicze znaczenie takiej czy innej konstytucji dla polskich przemian. Państwo psuje nam się na ogół nie od złego kształtu władz, ale od złych ustaw i obyczajów. Od reliktów przeszłości i błędnych nowych rozwiązań (ostatnio wyodrębnienia prokuratury jako korporacji). PiS kiedyś zapowiadał zainaugurowanie IV RP nową ustawą zasadniczą, ale był to raczej symbol. Z kolei Donald Tusk mówił: "zajmijmy się konstytucją", gdy nie wiedział, czym się zająć.
Co nie znaczy, że nie widzę wagi poszczególnych konstytucyjnych rozwiązań dla naszego życia. Oto Komisja Konstytucyjna, której przewodniczy Jarosław Gowin, zajmie się rozdziałem dotyczącym relacji Polski z Unią Europejską. To gąszcz pozornie suchych, technicznych przepisów. Ale istotnych.
Część pomysłów przygotowanych przez prezydenta Bronisława Komorowskiego jest niesporna. Ale o kilka rozegra się mała bitwa. Przedstawiciel PiS w Komisji Konstytucyjnej Kazimierz Ujazdowski mówi: – Im więcej zabezpieczeń, tym lepiej. Dlatego chce, aby Trybunał Konstytucyjny łatwiej niż do tej pory mógł badać zgodność umów międzynarodowych z polską konstytucją jeszcze przed ratyfikacją. Chce też, aby Trybunał mógł badać zgodność z polskim prawem tzw. wtórnego prawa europejskiego (rozporządzenia, dyrektywy). Pamiętajmy: państwo narodowe i Unia mają swoje obszary władztwa nienakładające się na siebie.
Większe możliwości odrzucenia unijnych regulacji sprzecznych z naszymi zasadami wzmocniłyby pozycję Polski w przetargach z partnerami. Nie chodzi o nieufność, ale o pilnowanie swojego interesu i swojej wizji życia społecznego. To charakterystyczne, w podkomisji wszystkie kluby były zrazu "za", łącznie z Gowinem (za co mu chwała). Potem euroentuzjaści z MSZ, kancelarii Prezydenta i Premiera ten kompromis podważyli. Ale wszystko jest do uratowania. Mamy tu zresztą różnicę stanowisk. Prezydent chciałby być ojcem kompromisu. Za to Tusk jest zwolen- nikiem konfrontacji z PiS, co może oznaczać nieprzyjęcie niczego.