Prywatyzacja to nie neokolonializm

Szczególne uprzywilejowanie Skarbu Państwa w niektórych spółkach to ryzykowna gra. Dobrze byłoby się dowiedzieć, dlaczego jest prowadzona – pisze prawnik

Publikacja: 12.06.2011 22:12

Red

„Kapitał nie ma ojczyzny" – to stwierdzenie niemające pokrycia w rzeczywistości jest forsowane może jeszcze gdzieniegdzie przez niedobitków ultraliberałów. Zwolennicy szybkiej prywatyzacji, tylko dlatego, że prywatne jest lepsze niż państwowe, to jedna skrajność. Dla nich kapitał nie ma ojczyzny, a sektor prywatny w gospodarce w stosunku do publicznego wykazuje same zalety.

Po drugiej stronie barykady są poglądy Krzysztofa Świątka, jak można wnioskować z treści artykułu „Polska SA" z „Rz" z 6.06.2011. Autor wysuwa tezę o nowym neokolonializmie, tym razem obejmującym nie kraje Afryki, lecz Polskę – wykupywaną przez obcy kapitał, w efekcie prowadzącym do sytuacji, w której nie będziemy już gospodarzami we własnym państwie.

Krzysztof Świątek pisze: „Jeśli w miejsce słowa »Afryka« wpiszemy słowa »Europa Środkowo-Wschodnia«, to otrzymujemy opis procesów gospodarczych, które przeprowadzono także w Polsce pod dyktando Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego i Leszka Balcerowicza". Jeśli ostrość poglądów zacytowanych przed chwilą zderzy się z bezkompromisowymi twierdzeniami Leszka Balcerowicza, chociażby tymi porównującymi obecnego ministra Skarbu Państwa Aleksandra Grada do wenezuelskiego dyktatora Hugo Chaveza, to łatwo zdać sobie sprawę, jak trudno przy takiej konfrontacji o klimat sprzyjający spokojnemu rozpoznaniu problemów prywatyzacji A.D. 2011.

A nie są one tak proste jak dystynkcja pozbawiona uroków odcieni: prywatyzacja = neokolonializm versus obecność państwa w gospodarce = socjalizm. Procesy prywatyzacyjne powinny być oceniane nie przez pryzmat założeń ideologicznych, prostych jak cep i z pozoru atrakcyjnych, lecz z punktu widzenia aktualnego interesu państwa, i to w wielu aspektach.

Co z narodowymi czempionami?

Jestem jednak wdzięczy autorowi „Polski SA" za poruszenie ważnej sprawy, jaką jest prywatyzacja, a przede wszystkim jej strategia. Tym, w czym się z nim zgadzam, jest niepokój o spójność polityki prywatyzacyjnej i celów, do których ona prowadzi. Jeden z poruszonych przez niego wątków wymaga jednak pogłębienia – mianowicie obecność państwa w niektórych spółkach, ale nie według reguły: wyprzedaż to neokolonializm.

Kiedy Aleksander Grad zdecydował o fuzji Energii i PGE, a sprzeciwiła się temu prezes UOKiK Małgorzata Krasnodębska-Tomkiel, Aleksander Grad mówił: „Nie stać nas na naiwność. A co po wybuchu kryzysu robiły inne rządy i zagraniczne firmy (...)? Przecież każdy kraj pilnował swoich interesów, każdy chronił miejsca pracy u siebie, kapitał płynął do krajów macierzystych. Rządy szły ramię w ramię z narodowymi firmami. W Polsce też są firmy, które są ważne dla państwa" („Polityka" 6.10.2010).

Słowa te padły, kiedy toczyła się debata, między innymi na łamach „Rz", na temat tworzenia narodowych czempionów. Chodziło o wytypowanie kluczowych spółek, które będą liderami nie tylko na rynku polskim, ale także na rynkach zagranicznych. Narodowe czempiony miały się także stać w jakiś sposób strażnikami polskiego interesu w świecie, promując m.in. rozwój polskich kadr menedżerskich, jednocześnie chroniąc gospodarkę przed kryzysami powodującymi wycofywanie się innych przedsiębiorstw z Polski pod presją rządów państw ich siedziby. Minister Grad brał udział w tej dyskusji, wskazując wyraźnie, że lista kluczowych spółek powinna powstać, określając wyraźnie interes państwa i jego cele.

Problem jednak polega na tym, że tych deklaracji nie potwierdza dotychczasowa polityka Skarbu Państwa. Można było sądzić, że spółkami kluczowymi są spółki energetyczne, takie jak PGE, Energa, Lotos, Orlen, spółki działające w sektorze bankowym i ubezpieczeniowym, np. PKO BP i PZU. Opinia publiczna, której głos w jakiejś części reprezentuje Krzysztof Świątek, nie powinna trwać w niepewności co do zamiarów Skarbu Państwa. Deklarowany przez ministra Grada pragmatyzm nie oznacza chyba przypadkowości decyzji. O co zatem warto zapytać?

Pytanie o cele

Po pierwsze, należy zapytać o cele. Minister Grad obiecywał podanie listy kluczowych spółek dla Skarbu Państwa, jednocześnie zastrzegał, że nie uczyni tego, dopóki nie zostanie uchwalona ustawa o zasadach wykonywania niektórych uprawnień Skarbu Państwa. Problem polega na tym, że pierwszy projekt takiej ustawy powstał już za czasów rządu Jarosława Kaczyńskiego, pracę zaś nad nim kontynuowano po 2007 r. w Ministerstwie Skarbu Państwa przez kolejne trzy lata.

Po długim czasie projekt wpłynął do Sejmu, ale nie wiadomo, czy nie utknie tam na dobre, ze względu na kontrowersje z nim związane i udział strony społecznej w debacie nad projektem. Dość powiedzieć, że nie ma szczególnych powodów do uzależniania ogłoszenia listy kluczowych spółek od uchwalenia tej ustawy, gdyż nie wiadomo, jak długo może to jeszcze potrwać.

Być może minister chciałby takiej liście nadać jakiś szczególny walor prawny na podstawie uchwalonej w przyszłości ustawy. Już w tej chwili wystarczyłaby jednak deklaracja polityczna. Cokolwiek, co poważnie potraktuje obywateli. I to bardziej ich niż inwestorów.

Po co sprzedajemy?

Po drugie, ostatnie prywatyzacje lub też zapowiadane prywatyzacje wskazują, że Skarb Państwa pozbywa się udziałów w spółkach, które wydawałyby się najwłaściwsze do tego, by znaleźć się na takiej liście. Sprzedaż kolejnych akcji Lotosu, Tauronu, PGE, PKO BP, Jastrzębskiej Spółki Węglowej, PZU przy jednoczesnym zachowaniu decydującego wpływu na działalność tych spółek to strategia przyjęta przez ministerstwo. Obarczona jest ona jednak ryzykiem.

Decydujący głos Skarbu Państwa zapewniony jest bowiem przez zapisy statutowe, a nie większość wynikającą z liczby posiadanych akcji. Taki statut może być łatwo zmieniony przez nieodpowiedzialnych następców ministra Grada albo też, co gorsza, uznany za niezgodny z prawem. Już kiedyś w historii transformacji zdarzyło się, że Skarb Państwa posiadał złote akcje, które następnie zostały podważone przez Sąd Najwyższy, w innych zaś państwach europejskich podważył je Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu (obecnie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej). Szczególne uprzywilejowanie Skarbu Państwa w niektórych spółkach to tylko ryzykowna gra. Dobrze byłoby się zatem dowiedzieć, dlaczego jest prowadzona. Czy tylko dlatego, że Skarb Państwa potrzebuje podnieść wysokość wpływów ze sprzedaży akcji, a zarazem zachować kontrolę w wybranych spółkach? I czy to na dłuższą metę ma sens? I do jakiego poziomu udziałów Skarbu Państwa można zejść, żeby nie stracić całkiem kontroli nad spółkami, być może kluczowymi?

Udzielenia odpowiedzi na te pytania domaga się czas już nie niekiedy chaotycznej transformacji, lecz sprawnie zarządzanego państwa, które wie, czego chce w kwestii jego udziałów w spółkach państwowych i polityki właścicielskiej. Tej informacji bardziej potrzebują obywatele niż inwestorzy. Nie chodzi przy tym o informacje parametryczne – ile jest akcji na sprzedaż w tym albo przyszłym roku, ale po co w ogóle sprzedajemy.

Autor jest doktorem nauk prawnych, adiunktem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

Pisał w Opiniach

Krzysztof Świątek

Polska SA

„Kapitał nie ma ojczyzny" – to stwierdzenie niemające pokrycia w rzeczywistości jest forsowane może jeszcze gdzieniegdzie przez niedobitków ultraliberałów. Zwolennicy szybkiej prywatyzacji, tylko dlatego, że prywatne jest lepsze niż państwowe, to jedna skrajność. Dla nich kapitał nie ma ojczyzny, a sektor prywatny w gospodarce w stosunku do publicznego wykazuje same zalety.

Po drugiej stronie barykady są poglądy Krzysztofa Świątka, jak można wnioskować z treści artykułu „Polska SA" z „Rz" z 6.06.2011. Autor wysuwa tezę o nowym neokolonializmie, tym razem obejmującym nie kraje Afryki, lecz Polskę – wykupywaną przez obcy kapitał, w efekcie prowadzącym do sytuacji, w której nie będziemy już gospodarzami we własnym państwie.

Pozostało 90% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę