Reklama

WikiMurdoch czyli hipokryzja

Pierwszy dzień tygodnia - niedzielny cykl Piotra Goćka

Publikacja: 24.07.2011 12:40

Piotr Gociek

Piotr Gociek

Foto: Rzeczpospolita

Fajnie jest dzięki skandalowi, który doprowadził do upadku "News Of The World". Łatwo się można wybić. Jak człowiek jest politykiem albo prasowym komentatorem to - niezależnie od kraju - łatwiutko może sobie nabić wierszówkę tekstami pełnymi świętego oburzenia. Zgiełku wokół afery jest przy tym tak wiele, że można ukryć w nim hipokryzję świata polityki i mediów.

Zacznijmy od zastrzeżenia - to oczywiste, że bardzo wiele z praktyk ujawnionych przy okazji skandalu jest haniebnych. Włamywanie się do poczty głosowej ofiar przestępstw lub ich rodzin,  nielegalne podsłuchy zakładane celebrytom, korumpowanie policjantów - bez dwóch zdań nie są to działania godne pochwały. I niech odpowiedzialni za to pseudodziennikarze i pseudonaczelni jak najszybciej trafią na ławy oskarżonych, a rodziny skrzywdzonych niech jak najszybciej zabiorą się za wysadzenie od nich i ich wydawców ostatnich skarpetek.

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, jak błyskawicznie do zarzutów słusznych dołącza się zarzuty co najmniej wątpliwe. Że ludzie rządzący mediami wdają się w konszachty ze światem polityki? Otóż tak, wdają się. I w Wielkiej Brytanii, i w USA, i w Polsce także. Różnica jest tylko taka, że brytyjscy naczelni - jak choćby Piers Morgan znany z "News Of The World", a potem z "Daily Mirror" - opisują potem w swoich autobiografiach, jakie to interesy ubijali z ministrami i premierami. Często są to opowieści smutne i ponure, bo  zwykle to politycy łaszą się do mediów, a nie odwrotnie (polecam więc lekturę "The Insider" - autobiografii Morgana). W Polsce cicho sza, choć tajemnicą poliszynela są kontakty prasowych czy telewizyjnych gwiazd z politykami z pierwszych stron gazet.

Że dziennikarze uzyskują informacje od policji? Ano tak, uzyskują. I z prokuratury, i ze służb specjalnych, i od skłóconych ze sobą biznesmenów, i od agencji czarnego PR oraz zwykłego PR. I co z tego?

Że gonią za sensacyjnym materiałem, za skandalem, że uprzykrzają życie celebrytom, nie szanują żałoby? Tak, właśnie tak jest. Take it or leave it. Zabawne jest tylko to, że dziś przy okazji afery z gazetą Murdocha jego imperium krytykowane jest na łamach pism, które same kreują aferalne newsy, ścigają się na szokujące nagłówki i zawsze węszą za nowym źródłem informacji.

Reklama
Reklama

Jakie jeszcze zarzuty wysuwa się pod adresem "imperium zła" Ruperta Murdocha? Ano że jego gazety robiły to wszystko "dla zysku". Jak wiadomo inne gazety - w tym tabloidy, bulwarówki i idiotyczno-rozrywkowe kanały telewizyjne - ukazują się z pobudek czysto charytatywnych. A kiedy przez przypadek zarobią jakiegoś funta lub dolara - wbrew woli, oczywiście! - to natychmiast oddają je na rzecz sierot z Bośni albo na szkoły w Afganistanie.

Jest oczywiście i aspekt polityczny - Murdoch znany jest ze zbudowania potęgi prawicowej telewizji Fox oraz  z tego, że jego gazetom bliżej w Anglii do konserwatystów niż do Partii Pracy. I tym także można wyjaśnić wyjątkową furię, z jaką przypuszcza się dziś na niego ataki. Jestem dziwnie przekonany, że gdyby na jaw wyszło, że to "New York Times" albo francuski lewicowy "Liberation" włamywały się komuś do poczty głosowej, to dowiedzieli się byśmy szybko, że nie chodziło o uczynki haniebne, lecz  o "wolność słowa".

Spójrzmy na fetowanego w ostatnich miesiącach idola prasy lewicowo-liberalnej Juliana Assange, twórcę WikiLeaks, który ujawnił setki tysięcy tajnych rządowych dokumentów. Dlaczego media współczują tylko rodzinom ofiar podsłuchanych przez hieny z "News of The World", a w nosie mają rodziny ofiar publikacji Juliana Assange - który wystawił na szwank życie i zdrowie setek ludzi toczących wojnę w Iraku czy w Afganistanie?

Aha, że ponoć robił to dla idei? Cóż, nie sądzę, by zaoferowano mu równie obfite  honorarium za wspomnienia, gdyby jego portal ujawniał dokumenty wykradzione z kont bankowych emerytów.

Sprawa "News Of The World" jest aferą, co do tego nie ma wątpliwości.  Ludzie Murdocha mają swoje za uszami i prędzej czy później za to zapłacą. Ale nie może być zgody na stosowany przy tej okazji szantaż moralny, w myśl którego to co robi Murdoch jest złe tylko dlatego, że robi to Murdoch.

Fajnie jest dzięki skandalowi, który doprowadził do upadku "News Of The World". Łatwo się można wybić. Jak człowiek jest politykiem albo prasowym komentatorem to - niezależnie od kraju - łatwiutko może sobie nabić wierszówkę tekstami pełnymi świętego oburzenia. Zgiełku wokół afery jest przy tym tak wiele, że można ukryć w nim hipokryzję świata polityki i mediów.

Zacznijmy od zastrzeżenia - to oczywiste, że bardzo wiele z praktyk ujawnionych przy okazji skandalu jest haniebnych. Włamywanie się do poczty głosowej ofiar przestępstw lub ich rodzin,  nielegalne podsłuchy zakładane celebrytom, korumpowanie policjantów - bez dwóch zdań nie są to działania godne pochwały. I niech odpowiedzialni za to pseudodziennikarze i pseudonaczelni jak najszybciej trafią na ławy oskarżonych, a rodziny skrzywdzonych niech jak najszybciej zabiorą się za wysadzenie od nich i ich wydawców ostatnich skarpetek.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Niezauważalne sukcesy rządu. Dlaczego ekipa Donalda Tuska sprzedaje tylko złe wiadomości?
Opinie polityczno - społeczne
Na decyzji Andrzeja Dudy w sprawie Roberta Bąkiewicza zyska Konfederacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: „Nasi chłopcy”, nasza prowokacja, nasza histeria
Opinie polityczno - społeczne
Nadciąga polityczny armagedon: Konfederacja i Razem zastąpią PiS i PO
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Pożytki z Karola Nawrockiego
Reklama
Reklama