Piotr Zaremba o Jacku Żakowskim - felieton

Na kolegiach w „Gazecie Wyborczej" powinny trwać teraz nerwowe rozmowy.

Publikacja: 10.08.2011 20:07

Piotr Zaremba o Jacku Żakowskim - felieton

Foto: Fotorzepa, Mateusz Dąbrowski Mateusz Dąbrowski

– Daliśmy się zwieść podszeptom Ziobry? – pali papierosa za papierosem wicenaczelny Piotr Stasiński. – Ale Piotrze, kiedy drukowaliśmy pierwszy tekst Marcina Kąckiego o seksaferze, ty prowadziłeś gazetę – wytęża pamięć Seweryn Blumsztajn. – Ja? Nie było mnie w redakcji! – krzyczy Stasiński.

O co chodzi? O zarzut, jaki wyszedł spod pióra Jacka Żakowskiego. I pojawił się w... „Wyborczej". Zacytujmy: „Gwiazda Leppera gasła, od kiedy wszedł w koalicję z PiS i LPR, ale zdmuchnięcie jej było skutkiem wymyślonych w gabinetach władzy fikcyjnych oskarżeń znanych jako afera gruntowa i częściowo fałszywych (m.in. ojcostwo dziecka Anety K.), a częściowo niewyjaśnionych oskarżeń o przestępstwa seksualne".

Stoi czarno na białym, że oskarżenia o przestępstwa seksualne (zdaniem Żakowskiego niewyjaśnione, choć był wyrok sądu) zostały wymyślone w gabinetach władzy. To jak, Ziobro dzwonił do Kąckiego? Do Stasińskiego? Przyznacie się koledzy? Oskarża wszak sumienie polskiego dziennikarstwa.

Teraz serio. „Wyborcza" nie tylko nie współdziałała z ekipą Kaczyńskiego, ale tę ekipę atakowała, że nie rozlicza Leppera i Łyżwińskiego. Liderowi PiS seksafera była nie na rękę. Żakowski kłamie.

Mógłby się ograniczyć do sztuczki, którą stosuje, niestety, wielu publicystów. Gdyby postawił ogólną tezę: Lepper ofiarą Kaczyńskiego, popełniłby mnóstwo intelektualnych nadużyć – od założenia, iż wie, co jest przyczyną śmierci po założenie, że ofiara samobójstwa musi być kimś pokrzywdzonym (Hitlera  i Goebbelsa też to dotyczy?). Ale nie byłby oryginalny – w polskiej debacie padło już wszystko.

Ale Żakowski idzie dalej, fałszuje powszechnie znane fakty. Jest w tej dziedzinie recydywistą: rok temu twierdził, że to integryści katoliccy zaszczuli arcybiskupa Paetza, choć hierarcha odszedł po kampanii także z udziałem „Wyborczej". Kleptoman kradnie, bo lubi, Żakowski kłamie, bo lubi. Bronek Wildstein nazwał go Urbanem III RP. Ale on jest i baronem Münchhausenem.

Tyle że bezkarnym. W TVP Info Dominika Wielowieyska orzekła, że Żakowski o „Wyborczej" w ogóle nie pisał. Gdyby powiedzieć: sumienie dziennikarstwa pisze nieprawdę, posypałaby się cała konstrukcja antykaczyńskiej propagandy? To już czysty Orwell...

– Daliśmy się zwieść podszeptom Ziobry? – pali papierosa za papierosem wicenaczelny Piotr Stasiński. – Ale Piotrze, kiedy drukowaliśmy pierwszy tekst Marcina Kąckiego o seksaferze, ty prowadziłeś gazetę – wytęża pamięć Seweryn Blumsztajn. – Ja? Nie było mnie w redakcji! – krzyczy Stasiński.

O co chodzi? O zarzut, jaki wyszedł spod pióra Jacka Żakowskiego. I pojawił się w... „Wyborczej". Zacytujmy: „Gwiazda Leppera gasła, od kiedy wszedł w koalicję z PiS i LPR, ale zdmuchnięcie jej było skutkiem wymyślonych w gabinetach władzy fikcyjnych oskarżeń znanych jako afera gruntowa i częściowo fałszywych (m.in. ojcostwo dziecka Anety K.), a częściowo niewyjaśnionych oskarżeń o przestępstwa seksualne".

Opinie polityczno - społeczne
Pytania, na które Karol Nawrocki powinien odpowiedzieć podczas debaty prezydenckiej
felietony
Marek A. Cichocki: 80 lat po wojnie Polska staje przed olbrzymią szansą
analizy
Włoski historyk Massimiliano Signifredi: Obiecujący początek papieża Leona XIV
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wybór Friedricha Merza może przynieść Europie nadzieję
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem