Powszechna mobilizacja w całym kraju okazała się prawdziwym pospolitym ruszeniem i spowodowała, że Kraina Wielkich Jezior uzyskała oficjalne miano najpiękniejszego regionu Europy.
Mazury wprawdzie nie zakwalifikowały się do ścisłej siódemki, to mimo wszystko uważam, że odnieśliśmy niemały sukces. Znaleźliśmy się na liście pierwszych 14 miejsc, które uzyskały największe uznanie wśród głosujących. Pokonaliśmy wszystkich finalistów z Europy i prześcignęliśmy rozpoznawalne ikony światowej przyrody jak Malediwy, Wielki Kanion Kolorado, Galapagos, Wodospad Salto Angel w Wenezueli, Skałę Uluru w Australii czy Wezuwiusz.
Rozgłos w konkursie na 7 Nowych Cudów Natury, w którym uczestniczyło kilkaset milionów internautów, ma niebywałą siłę rażenia i zapewnia wysoką rozpoznawalność na globalnym rynku. W ogólnoświatowej konfrontacji Polska nie przegrała, a Mazury wygrały zdobywając cudowną laurkę krainy najpiękniejszych jezior na świecie. Pozwolę sobie zauważyć, że ze swoim niezaprzeczalnie unikatowym pięknem przyrodniczym są one atrakcyjniejsze i bardziej wyróżniają się na tle wąskich środowisk jakim są nowe cuda natury Góra Stołowa czy Wyspa Jeju.
Po długiej kampanii Mazury stały się marką zauważalną na świecie. Za kilka lat możemy dołączyć do krajów posiadających wyrazisty przyrodniczy produkt narodowy i zbliżyć się do grona tradycyjnych potęg turystycznych. Mamy szansę, że Polskę skojarzą z Mazurami, tak jak Holandię z tulipanami, Islandię z gejzerami, czy Norwegię z fiordami.
Mimo wszystko nie zamierzam skrywać, iż moje oczekiwania i nadzieje nie zostały w pełni spełnione, gdyż nie znaleźliśmy się na złotej liście cudów natury.