Władimir Putin traci Rosję? - Grzegorz Ślubowski

Wiele wskazuje na to, że młodzi Rosjanie wcale nie są zapatrzeni w zachodnie wartości – pisze publicysta

Aktualizacja: 05.12.2011 21:51 Publikacja: 05.12.2011 19:06

Grzegorz Ślubowski

Grzegorz Ślubowski

Foto: Rzeczpospolita

Red

Niespodzianki rzecz jasna nie było. Wybory parlamentarne w Rosji wygrała Jedna Rosja. W coraz szerszych kręgach nazywana też Partią Żulików i Złodziei. Nazwa wymyślona i wprowadzona w obieg przez blogera Aleksieja Nawalnego robi – przynajmniej w Internecie – zawrotną karierę. Bo żulików i złodziei faktycznie jest w niej sporo, choć wydaje się, że bardziej adekwatna byłaby nazwa "Partia Cyników i Karierowiczów".

Ustrój: putinizm

Nic tak nie spaja środowiska władzy jak koniunkturalizm. Oczywiście wybory na realną sytuację polityczną w Rosji nie mają wielkiego wpływu. Zgodnie z konstytucją w Rosji rządzi prezydent, a Duma Państwowa, czyli parlament, ma drugorzędne znaczenie. Nawet dylemat, czy partia władzy przekroczy konstytucyjną większość i zdobędzie 65 proc. mandatów, też jest sztuczny. Wszystkie partie zasiadające w Dumie – może poza komunistami – są opozycją systemową. Kreml, jeśli zechce, przeprowadzi dowolną zmianę w konstytucji i Jedna Rosja nie jest tu do niczego potrzebna. W praktyce w Rosji panuje putinizm, czyli rządzi elita, na której czele stoi Władimir Putin bez względu na to, jaką akurat funkcję sprawuje. Rytuały demokratyczne są jedynie fasadą, która służy legitymizacji rządzącej elity.

A jednak te wybory były bardzo ważne. Wyraźnie pokazały bowiem tendencje, które od kilku lat zachodzą w Rosji. Warto się też zastanowić, kto by wygrał wybory, gdyby rzeczywiście były one demokratyczne. Odpowiedź, niestety, nie jest dla nas pocieszająca. Zamiast "żulików i złodziei" mogliby w Rosji rządzić radykalni nacjonaliści, bo to oni sprawują rząd dusz.

Kto gwizdał?

Jeżeli wyniki wyborów do Dumy nie zaskakują, to już kampania wyborcza zdecydowanie tak. Jak bardzo różniła się ona od poprzednich, można było zobaczyć paradoksalnie nie na wiecu politycznym, lecz podczas walki MMA ( mieszane sztuki walki – red.) w Moskwie. Fiodor Jemieljanienko pokonał w niej Jeffa Monsa. Najciekawsze było jednak to, że po walce na ring wszedł Władimir Putin, znany wielbiciel sportów walki i... został wygwizdany przez kibiców.

Było to takim szokiem dla administracji premiera, że najpierw próbowano ukryć całe zdarzenie, a później wytłumaczyć, że tak naprawdę nie gwizdano wcale na Putina, ale na Monsa. Niestety, jest Internet i każdy może zobaczyć, na kogo gwizdano.

W tym samym czasie kibice wygwizdali też hokeistę Władimira Antipowa, który po meczu Traktora z CSK agitował, żeby głosować na Jedną Rosję. Jeszcze bardziej charakterystyczna historia miała miejsce podczas koncertu Andrieja Makarewicza, lidera zespołu Maszyna Wriemieni. Kiedy na scenę wszedł jeden z kandydatów z Jednej Rosji, aby – jako organizator koncertu – zareklamować się przed wyborami, został wygwizdany, wytupany i wyśmiany, a Makarewicz musiał się tłumaczyć, że nic nie ma z tym wspólnego.

Oczywiście tych wydarzeń nie pokazała żadna telewizja, ale wszystko można znaleźć w sieci. Internet zmienia sytuację władzy w Rosji. Mobilizuje opinię publiczną i sprawia, że władza staje się bezradna.

To nie przypadek, że Putin, obejmując władzę w Rosji, doprowadził do przejęcia przez państwo wszystkich telewizji. Dzięki temu przez długie lata kontrolował przekaz, który trafiał do społeczeństwa. Wszystko się zmieniło wraz z rozpowszechnieniem Internetu. Teraz już nie da się zmonopolizować przekazu. Przedstawiciele lokalnych władz, którzy muszą "zabezpieczyć" wyniki wyborów, mają coraz większy problem. Każdy czytelnik rosyjskiego Internetu mógł się dowiedzieć, że w Moskwie komisja wyborcza zatrzymała nieznanego mężczyznę, który wrzucał do urny dodatkowe karty do głosowania. Albo że we Włodzimierzu deputowany Sprawiedliwej Rosji zatrzymał studentów, których przywieziono autobusami na głosowanie.

Dla większości Rosjan głównym źródłem wiadomości jest ciągle telewizja, ale tych, którzy sięgają po Internet, jest coraz więcej. Wkrótce może nie wystarczyć pokazywanie Putina prężącego tors, który przemierza ładą Kalinką daleką Północ. On już nie jest idolem młodych Rosjan. Internet kreuje własnych bohaterów, a na pewno jednym z nich jest wspomniany już Aleksiej Nawalnyj.

Ruscy idą

Ten trzydziestokilkuletni prawnik i bloger zrobił dla zdyskredytowania władzy więcej niż wszyscy demokratyczni polityczni działacze, jak Borys Niemcow, Grigorij Jawlińskij czy Gari Kasparow razem wzięci. Jego komentarze zamieszczane w Internecie miały przełożenie na realne życie. Po nich wszczynano procesy sądowe, rozpoczynano ogólnorosyjskie protesty. Naśladowanie go stało się modne – w Rosji pojawia się coraz więcej "Nawalnych", którzy zakładają blogi obywatelskiego nieposłuszeństwa.

Modne są też poglądy, które głosi bloger. Warto przypomnieć, że został on wyrzucony z partii Jabłoko za nacjonalizm. Nawalnyj jest współorganizatorem "ruskich marszy", w których coraz większe rzesze ludzi przemierzają ulice miast, protestując przeciwko korupcji, wszechwładzy urzędników, ale głównie przeciwko obecności imigrantów. Wiele wskazuje na to, że nowe pokolenia Rosjan wcale nie są zapatrzone w zachodnie wartości. Dla nich Niemcow, Jawliński czy Kasparow to "złodzieje", którzy skompromitowali się w czasach nieudolnego Borysa Jelcyna. Za latami 90., kiedy panowała względna demokracja, nikt w Rosji nie tęskni – kojarzą się one z bandytyzmem i anarchią. Oni tęsknią za sprawnym państwem, ale opartym na nacjonalistycznej ideologii.

Napędzanie lęków

Kto wygrałby więc w Rosji wybory parlamentarne, gdyby były one naprawdę demokratyczne? Odpowiedź poznaliśmy kilka lat temu. Będący szarą eminencją Kremla Władisław Surkow stworzył wtedy partię Ojczyzna. Miała to być kolejna koncesjonowana opozycyjna partyjka – tym razem gospodarująca nacjonalistyczny elektorat. Okazało się, że szybko partia osiągnęła nieprawdopodobny sukces i mogła śmiało wygrać wybory. Trzeba było nie byle jakiego wysiłku, aby rozłamami i kampanią oszczerstw doprowadzić do jej likwidacji.

Oczywiście można powiedzieć, że władza sama doprowadziła do popularności takich poglądów. Wszak co jakiś czas gra kartą niechęci do Czeczenów, Polaków czy Amerykanów. Pobudza resentymenty mocarstwowe. Bo czymże była poprzedzająca wybory deklaracja prezydenta Dmitrija Miedwiediewa? Zapowiedział on, że w odpowiedzi na tarczę antyrakietową rozmieści w obwodzie kaliningradzkim rakiety Iskander. I zrobił to Miedwiediew, polityk postrzegany na Zachodzie jako bardziej liberalny.

Faktem jest, że była to czysta gra wyborcza i przykład cynizmu. Nikt nie wierzy, że obecna rosyjska elita w pełni świadoma dystansu, jaki dzieli ją od Zachodu, zdecydowałaby się na realny konflikt z NATO. Przecież to w Londynie studiują ich dzieci, a w Paryżu ich żony robią zakupy. Rosyjska elita od dłuższego czasu gra jednak kartą nacjonalizmu. Wykorzystuje i napędza społeczne lęki. To działanie zaczyna przynosić efekt kuli śniegowej i łatwo może się wymknąć spod kontroli. W rosyjskiej historii tak już bywało. Warto pamiętać, że Jewno Azef, który wywołał rewolucję 1905 roku, też był formalnie agentem carskiej Ochrany.

Autor jest publicystą Programu 1  Polskiego Radia i TVP INFO. Długoletni  korespondent mediów polskich w Moskwie

Niespodzianki rzecz jasna nie było. Wybory parlamentarne w Rosji wygrała Jedna Rosja. W coraz szerszych kręgach nazywana też Partią Żulików i Złodziei. Nazwa wymyślona i wprowadzona w obieg przez blogera Aleksieja Nawalnego robi – przynajmniej w Internecie – zawrotną karierę. Bo żulików i złodziei faktycznie jest w niej sporo, choć wydaje się, że bardziej adekwatna byłaby nazwa "Partia Cyników i Karierowiczów".

Ustrój: putinizm

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?