Ukraina, UE i integracja europejska - Lyubashenko

Słabością projektów unijnych w zakresie stosunków z państwami sąsiedzkimi jest to, że nie zaoferowały one nic, co pomogłoby przeciętnemu obywatelowi zrozumieć i odczuć korzyści płynące z integracji europejskiej – twierdzi politolog

Publikacja: 20.12.2011 21:45

Igor Lyubashenko

Igor Lyubashenko

Foto: Archiwum

Red

Zgodnie z oczekiwaniami szczyt Unia Europejska – Ukraina, który odbył się 19 grudnia w Kijowie, nie okazał się przełomowy. Strony ogłosiły jedynie, iż uzgodniły tekst umowy stowarzyszeniowej. Perspektywa podpisania dokumentu pozostaje jednak niepewna. Wątpliwości odnośnie do stanu ukraińskiej demokracji wciąż są u zachodnich partnerów zbyt silne. Brakuje też pomysłów, jak reaktywować współpracę z państwem, które jeszcze niedawno postrzegane było jako lider Partnerstwa Wschodniego. W polskiej przestrzeni publicznej pojawiły się nawet głosy o śmierci myśli Giedroycia.#

Wsparcie Kijowa

Panuje pogląd, iż wydarzenia ostatnich miesięcy na Ukrainie, a w szczególności zaangażowanie sądu w walkę polityczną przy okazji sprawy byłej premier Julii Tymoszenko, pokazują, że Kijów politycznie nie jest gotowy do stowarzyszenia z Unią. Podpisując umowę stowarzyszeniową z nieprzestrzegającą zasad demokracji Ukrainą, UE złamałaby rzekomo swoje zasady.

Jeżeli jednak chcemy (przynajmniej do pewnego stopnia) wpływać na rozwój wydarzeń na Ukrainie, w interesie Unii leży możliwie jak najszybsze podpisanie umowy z tym krajem, nawet jeżeli wspomniane problemy nie zostaną rozwiązane. I wcale niekoniecznie będzie to oznaczało zdradę ideałów.

To prawda, dzisiejsza Ukraina nie jest krajem o wzorcowej demokracji. Ale też nigdy nim nie była. Obserwatorzy odnotowują wprawdzie regres, lecz z punktu widzenia przeciętnego Ukraińca obecna sytuacja nie różni się specjalnie od tej sprzed roku czy nawet pięciu lat. Owszem, po pomarańczowej rewolucji Ukraińcy cieszą się wolnymi wyborami. Wybory nie są jednak jedynym kryterium w ocenie stopnia demokratyzacji systemu politycznego. Niezawisłe sądownictwo, praworządność czy walka z korupcją nigdy nie zostały na Ukrainie w pełni rozwinięte.

UE podpisała umowę o partnerstwie i współpracy, rozpoczęła i zakończyła negocjacje odnośnie do umowy stowarzyszeniowej oraz głębokiej i wszechstronnej współpracy w strefie wolnego handlu z nie w pełni demokratyczną Ukrainą. Celem wszystkich tych posunięć jest stabilizacja i wsparcie dla wciąż słabej państwowości ukraińskiej, przy czym największym wyzwaniem staje się poprawa sytuacji przeciętnego obywatela. A wszak temu właśnie służą wartości w procesie integracji europejskiej.

Być może warto więc zmienić sposób patrzenia na zasady demokratyczne wpisane do tekstu umowy stowarzyszeniowej, aby ich przestrzeganie stało się nie tylko warunkiem, lecz celem współpracy?

Utopijne marzenie

To prawda, że fakt podpisania umowy stowarzyszeniowej mógłby zostać uznany za propagandowy sukces obecnej władzy ukraińskiej. Wątpliwe jednak, aby można było uznać to za akt legitymizacji działań Kijowa.

Idea integracji europejskiej, choć popierana przez znaczną część obywateli, stanowi rodzaj utopijnego marzenia o lepszym życiu. Choć oczywiście umowa stowarzyszeniowa z dnia na dzień nie zmieni jakości życia Ukraińców, a zatem nie stanie się symbolem sukcesu obecnej władzy, jeżeli w ślad za jej podpisaniem nie pójdą autentyczne reformy. Poza tym wszystko wskazuje na to, że dopiero po podpisaniu umowy stowarzyszeniowej UE będzie w stanie zweryfikować rzeczywiste cele ukraińskich władz.

Ale nie można wykluczyć i takiego rozwoju wydarzeń: dokument zostaje podpisany, a sytuacja wewnętrzna na Ukrainie się nie poprawia. Wtedy państwa członkowskie UE zapewne nie zgodzą się na ratyfikację dokumentu, a władze ukraińskie nie mogłyby obciążyć strony unijnej winą za niepowodzenie negocjacji.

Jeżeli jednak umowa stowarzyszeniowa nie zostanie podpisana, ryzykujemy sprowadzenie stosunków między UE a Ukrainą do poziomu stosunków między UE a Białorusią. A nie można także wykluczyć, że Ukraina wybierze przystąpienie do powstającej Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej tworzonej przez Rosję, Białoruś i Kazachstan. Te scenariusze nie oznaczają bynajmniej końca dialogu czy współpracy. Mogą oznaczać jednak brak niezbędnych reform gospodarki ukraińskiej, brak konwergencji norm i standardów ukraińskich z odpowiednimi normami i standardami unijnymi.

Na kursie integracji

UE boryka się obecnie z poważnym kryzysem wewnętrznym, skutecznie odwracającym jej uwagę od polityki zagranicznej. Polska pozostaje zapewne jedynym dużym krajem unijnym, który wciąż otwarcie zabiega o utrzymanie Ukrainy na kursie integracji europejskiej. Polityka taka jest jak najbardziej uzasadniona. I nie chodzi tu wcale o hasło "partnerstwa strategicznego", lecz o konkretne interesy.

Po pierwsze, bezpieczeństwo Polski i całej UE jest dziś bardziej uzależnione od stabilności rządów w krajach trzecich, w szczególności bezpośrednio z Polską sąsiadujących, niż od posiadanego potencjału militarnego. Bez reform zaś stabilność i przewidywalność Ukrainy będzie mocno wątpliwa. #Po drugie, jeżeli Ukraina zrezygnuje z integracji z UE, nie wejdzie też na unijny rynek wewnętrzny. To oznacza, iż 40-milionowy rynek ukraiński pozostanie poza bezpieczną strefą dogodnego klimatu inwestycyjnego, do którego jesteśmy w UE przyzwyczajeni. Tymczasem rynek ten jest jednym z najciekawszych potencjalnych kierunków ekspansji polskiego kapitału. Współpraca gospodarczo-inwestycyjna jest też korzystna dla Ukrainy, bowiem rozwija przedsiębiorczość i aktywność społeczną. Warto wspomnieć, iż cele te są wpisane w zainicjowaną przez Polskę inicjatywę Partnerstwa Wschodniego. Polska dyplomacja powinna zatem postawić sobie za cel to, by Unia nie zapomniała o Ukrainie.

Słabością wszelkich projektów unijnych w zakresie stosunków z państwami sąsiedzkimi – w tym z Ukrainą – jest to, że dotąd nie zaoferowały one nic, co pomogłoby przeciętnemu obywatelowi zrozumieć i odczuć korzyści płynące z integracji europejskiej. Projekty takie jak Partnerstwo Wschodnie istnieją głównie na szczytach politycznych i w opracowaniach akademickich, nie ma ich jednak w głowach zdecydowanej większości ukraińskich przedsiębiorców, urzędników, studentów. Wprowadzenie zapisów umowy stowarzyszeniowej mogłoby zmienić ten stan rzeczy, choć nie stanie się to od razu.

Myśl Giedroycia nie umarła, powinniśmy ją odczytać na nowo. Jeżeli chcemy działać zgodnie z naszymi ideałami, musimy być pragmatyczni, musimy też pokazać naszym partnerom wymierne korzyści naszych propozycji. Bez względu na to, jaki kierunek myślenia jest nam bliski, warto pamiętać, że ostatecznie to sami Ukraińcy podejmą suwerenną decyzję odnośnie do kierunku rozwoju własnego państwa. My możemy jedynie im ułatwić (lub utrudnić) wybór opcji, która przyniosłaby wszystkim korzyści.

Autor jes ukraińskim politologiem mieszkającym w Polsce.  Analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych

Zgodnie z oczekiwaniami szczyt Unia Europejska – Ukraina, który odbył się 19 grudnia w Kijowie, nie okazał się przełomowy. Strony ogłosiły jedynie, iż uzgodniły tekst umowy stowarzyszeniowej. Perspektywa podpisania dokumentu pozostaje jednak niepewna. Wątpliwości odnośnie do stanu ukraińskiej demokracji wciąż są u zachodnich partnerów zbyt silne. Brakuje też pomysłów, jak reaktywować współpracę z państwem, które jeszcze niedawno postrzegane było jako lider Partnerstwa Wschodniego. W polskiej przestrzeni publicznej pojawiły się nawet głosy o śmierci myśli Giedroycia.#

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?