Walka o nominację w partii konserwatywnej zaczyna się od nowa. Newt Gingrich wygrał niespodziewanie prawybory w Karolinie Południowej, a Rick Santorum w trzech innych stanach. W ten sposób mormon Mitt Romney, do niedawna murowany kandydat republikanów, przekonał się o sile głosów religijnej prawicy.
Najwięcej emocji budzi Gingrich. Przede wszystkim dlatego, że stał się bohaterem internetowego filmiku. Filmik, który robi w Ameryce furorę, pokazuje, z jaką wściekłością ten konserwatywny polityk reaguje na pytanie dziennikarza o życie prywatne. A konkretnie: czy rzeczywiście zaproponował swojej drugiej żonie otwarty związek?
Dlaczego to pytanie tak zirytowało Gingricha? Trzeba pamiętać, że polityk ten stroi się w piórka prawdziwego konserwatysty i gorliwego katolika, którym stał się pod wpływem obecnej żony, Calisty. Nie otwiera ust bez podkreślenia konieczności ochrony rodziny i przywiązania do tradycyjnych wartości. Bezustannie grzmi przeciwko małżeństwom gejowskim, które rzekomo zagrażają tak gloryfikowanej przez niego rodzinie.
Tyle że można pytać, o którą rodzinę, czy raczej związek, Gingrichowi chodzi. Jak na konserwatystę i wyznawcę tradycyjnych wartości, polityk ten bardzo często zmienia partnerki. Swoją pierwszą żonę zdradzał z jej następczynią. O rozwód poprosił ją osobiście, kiedy leżała w szpitalu na chemioterapii. Można rzec: nie ma to jak "współczujący konserwatysta". Ale na tym nie koniec. Także swoją drugą żonę Gingrich zdradzał z obecną. I robił to dokładnie w tym samym czasie, kiedy bezlitośnie gromił za rozwiązłość prezydenta Billa Clintona po ujawnieniu jego romansu z Moniką Levinsky.
Przypadek Newta Gingricha jest jednak doskonałym pretekstem, żeby także w polskiej rzeczywistości postawić pytanie: gdzie jest granica między prywatnością a życiem publicznym polityka? Czy mamy prawo zadawać analogiczne pytania o prywatne życie naszym politykom? Co to ma wspólnego z kompetencjami do piastowania stanowisk publicznych?