Polityka „o czymś”

Panuje powszechne przekonanie, że polska polityka jest "o niczym". Tak jednak wcale być nie musi. I, co więcej, czasem nie jest. Na przykład wtedy, gdy posłowie PiS wnioskują o odwołanie minister edukacji Krystyny Szumilas.

Publikacja: 24.05.2012 20:10

Piotr Zaremba

Piotr Zaremba

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Może niepotrzebnie weszli na grząską drogę obrachunków, kto ile na co dał i kto za co odpowiada. Kiedy gromko ogłaszali z trybuny, że 700 szkół nie ma w Polsce ciepłej wody, Donald Tusk mógł jeszcze bardziej gromko przypomnieć, że w roku 2007 było ich ponoć 3000.

Taka licytacja sens ma niewielki. Ale prawicowa opozycja ma rację w rzeczy podstawowej. Premier Tusk nigdy nie przedstawił edukacyjnej strategii, a kluczowe zmiany w oświacie wprowadzał chyłkiem, nie chwaląc się nimi. W tej sytuacji minister Szumilas jawi się jako figurantka, a polskie państwo naprawdę zrzuca w tej dziedzinie wszystko na samorządy, stowarzyszenia i na przypadek.

Z różnych decyzji kontury wstydliwie ukrywanego programu jednak się wyłaniają, PO edukację traktuje głównie jako źródło oszczędności. Temu służą zmiany programowe w liceach przygotowane przez minister Hall, a firmowane w milczeniu przez jej następczynię. Mają one wpychać młodego człowieka jak najwcześniej na jedną edukacyjną ścieżkę, z której nie ma odwrotu. Aby nie wydziwiał, nie szukał dodatkowych kierunków, ale jak najszybciej, jak ujął to kiedyś minister Boni, zaczął "pracować na nasze emerytury". Tej wizji przyklaskuje "Gazeta Wyborcza", bo jej powiedziano, że w nowym systemie uczeń nie będzie kuł, ale "dyskutował".

Na szczęście budzi się opinia publiczna. Powołana w Krakowie z inicjatywy ludzi dawnej "Solidarności" Obywatelska Komisja Edukacji Narodowej wyrosła ze sporów wokół lekcji historii, ale jej ambicje sięgają dalej. Chce hamować zmiany, które czynią ze szkolnictwa głównie przestrzeń "ratowania finansów". W tej materii polityka jest jak najbardziej "o czymś".

A przy okazji obalamy po trosze kolejny mit: że społeczeństwo jest w każdej sprawie wielkim niemową. Już nie jest.

Reklama
Reklama

Może niepotrzebnie weszli na grząską drogę obrachunków, kto ile na co dał i kto za co odpowiada. Kiedy gromko ogłaszali z trybuny, że 700 szkół nie ma w Polsce ciepłej wody, Donald Tusk mógł jeszcze bardziej gromko przypomnieć, że w roku 2007 było ich ponoć 3000.

Taka licytacja sens ma niewielki. Ale prawicowa opozycja ma rację w rzeczy podstawowej. Premier Tusk nigdy nie przedstawił edukacyjnej strategii, a kluczowe zmiany w oświacie wprowadzał chyłkiem, nie chwaląc się nimi. W tej sytuacji minister Szumilas jawi się jako figurantka, a polskie państwo naprawdę zrzuca w tej dziedzinie wszystko na samorządy, stowarzyszenia i na przypadek.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Uwaga, dezinformacja! Dlaczego biskup Mering w homilii sięgnął po fake newsy
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Największy błąd Putina. Czy Trump zmusi go, by siadł do stołu?
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Niemcy się zbroją
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Tylko spokój może nas uratować
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Grok z kapustą, czyli sztuczna inteligencja Krzysztofa Bosaka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama