R<sup>2</sup>: Listy Roberta do Roberta

Publikacja: 07.09.2012 19:44

R<sup>2</sup>: Listy Roberta do Roberta

Foto: Rzeczpospolita

D

rogi Robercie, i po wakacjach. To znaczy dla Ciebie jeszcze nie, bo jak kozica hulasz po Tatrach, ale generalnie fajrant. To znaczy koniec fajrantu. Różnie na to ludzie reagują. Jedni się cieszą, drudzy wpadają w depresję, jeszcze inni, wyjeżdżając z Jastarni, rezerwują od razu ten sam pokój na za rok. Niektórzy potrafią jeździć kilkadziesiąt lat w to samo miejsce. Dziwne, chyba tym się różnią wakacje od pracy, że właśnie na wakacjach nie musisz ciągle patrzeć na ten sam widok. Ale chcą, niech jeżdżą, co im zrobisz?

W

każdym razie u mnie już po wakacjach. Na ścianie nowy obrazek, na lodówce nowy magnes, za oknem znów ta sama szara, ligowa rzeczywistość. Już nie Barcelona i Juventus, ale Widzew i Podbeskidzie. Jak co roku o tej porze płonie chińska czy wietnamska hala, znów chcą reformować oświatę, znów opozycja mówi, że trzeba zmienić rząd, a rząd mówi, że nie trzeba. I znów jakiś ważny mecz Polaków, ale ja go bojkotuję podobnie jak telewizja, która znowu zwalnia, ale znowu nie tych, co trzeba, i znowu zacieśnia pasa, ale nie tam, gdzie powinna.

T

y jeszcze wąchasz wrześniową kosodrzewinę i umęczone, spocone zakopiańskie konie, ale ja, jak Fileas Fogg po okrążeniu świata, wróciłem do klubu Reforma, palę cygaro, wsłuchuję się w uspokajający szum pralki wypłukującej nadmorski piach i wspominam obrazki z wakacji.


K

olejkę do budapeszteńskiej łaźni, gdzie przede mną stał Włoch z niemożliwie brudnymi nogami (pływaliśmy potem obok siebie). Czyjś używany opatrunek, który wypłynął obok mnie i spowodował, że już tylko leżałem potem na trawie. Uśmiechniętego Pana Austriaka na przygranicznej stacji benzynowej i złą jak osa Panią Słowaczkę po drugiej stronie granicy (komuna trzyma się mocno). Wspominam Mazury, cud natury. Cud, pod warunkiem że nie podpłynie się na jakąś tajemniczą wyspę. Romantyczne uniesienie szybko mija na widok tego, co tam zostawiają żeglarze.

A

le generalnie pięknie. To nie przypadek, że więzienia CIA, których nie ma, powstały właśnie tutaj. Jest przecież na świecie tyle uroczych miejsc, gdzie można torturować więźniów, a jednak to właśnie nasz czarodziejski zakątek Polski tak zachwycił kierownictwo amerykańskich służb.

N

a marginesie wolę dary narodu amerykańskiego niż dary narodu radzieckiego. Tamci, żeby postawić Pałac Kultury, doburzyli kwartał miasta niezburzony przez spadające z nieba dary narodu niemieckiego, Amerykanie zaś swój dar postawili, umiejętnie wkomponowując go w zastane leśne otoczenie. Duch czasu, prawdziwe architektoniczne kultury (których nie ma i nie było).

B

ędąc za granicą, tęskniłem do dwóch rzeczy: polskiego jedzenia i naszego bałaganu, swojskiego elementu zaskoczenia. Takie sukcesy na paraolimpiadzie. To w sumie naturalne w kraju, gdzie inwalidzi na ulicy napotykają tyle barier, schodów i krawężników, że na takich igrzyskach wygrywają z marszu. Sukces paraolimpiady przykrywa porażkę parabanków.

Z

nowu nie otworzyli czegoś zgodnie z terminem, który i tak już był przesunięty dwa razy. No, ale z drugiej strony gdyby wszystko było zgodnie z obiecanym terminem, już mielibyśmy euro w kieszeni. Metro zalało po sufit, za to Wisła prawie wyschła. Dwa szlaki komunikacyjne szlag trafił jednocześnie. Trzy, bo jeszcze tunel wzdłuż Wisły. Paraliż. To w Warszawie powinno się zrobić paraolimpiadę. Chociaż pewnie nie starczyłoby złota dla wszystkich. Tym bardziej że już brakuje.

I

dzie jesień, idzie kryzys, zbliża się wojna na Bliskim Wschodzie, premiera filmu o Wałęsie, za to z każdym dniem coraz szybciej oddalają się ciepłe kraje. Schodź z tych gór ostrożnie, bo to łatwiej wejść, niż zejść. I wracaj. Góra z górą się nie zejdą, ale Góral z Mazurem już tak. Najlepiej przy śledziu bałtyckim.

 

 

 

D

rogi Robercie, i po wakacjach. To znaczy dla Ciebie jeszcze nie, bo jak kozica hulasz po Tatrach, ale generalnie fajrant. To znaczy koniec fajrantu. Różnie na to ludzie reagują. Jedni się cieszą, drudzy wpadają w depresję, jeszcze inni, wyjeżdżając z Jastarni, rezerwują od razu ten sam pokój na za rok. Niektórzy potrafią jeździć kilkadziesiąt lat w to samo miejsce. Dziwne, chyba tym się różnią wakacje od pracy, że właśnie na wakacjach nie musisz ciągle patrzeć na ten sam widok. Ale chcą, niech jeżdżą, co im zrobisz?

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Katedrą Notre Dame w Kreml
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Waluś nie jest bohaterem walki z komunizmem
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: W sprawie immunitetu Kaczyńskiego rację ma Hołownia, a nie Tusk