D
rogi Robercie, i po wakacjach. To znaczy dla Ciebie jeszcze nie, bo jak kozica hulasz po Tatrach, ale generalnie fajrant. To znaczy koniec fajrantu. Różnie na to ludzie reagują. Jedni się cieszą, drudzy wpadają w depresję, jeszcze inni, wyjeżdżając z Jastarni, rezerwują od razu ten sam pokój na za rok. Niektórzy potrafią jeździć kilkadziesiąt lat w to samo miejsce. Dziwne, chyba tym się różnią wakacje od pracy, że właśnie na wakacjach nie musisz ciągle patrzeć na ten sam widok. Ale chcą, niech jeżdżą, co im zrobisz?
W
każdym razie u mnie już po wakacjach. Na ścianie nowy obrazek, na lodówce nowy magnes, za oknem znów ta sama szara, ligowa rzeczywistość. Już nie Barcelona i Juventus, ale Widzew i Podbeskidzie. Jak co roku o tej porze płonie chińska czy wietnamska hala, znów chcą reformować oświatę, znów opozycja mówi, że trzeba zmienić rząd, a rząd mówi, że nie trzeba. I znów jakiś ważny mecz Polaków, ale ja go bojkotuję podobnie jak telewizja, która znowu zwalnia, ale znowu nie tych, co trzeba, i znowu zacieśnia pasa, ale nie tam, gdzie powinna.
T