Krzysztof Bukowski dokładnie pamięta dzień, w którym dowiedział się, gdzie został pochowany ojciec. Rano, tuż przed dziesiątą, zadzwonił telefon.
- Na Powązkach odnaleźliśmy grób pana ojca – powiedział Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN do spraw poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego. – Jest pierwszym zidentyfikowanym przez nas więźniem rozstrzelanym na Rakowieckiej w Warszawie – wyjaśnił. Przez krótką chwilę Krzysztof Bukowski nie mógł wypowiedzieć nawet słowa. Do oczu napływały łzy. Z trudem dziękował za przekazaną wiadomość, na którą czekał wiele lat. Był szczęśliwy, że dożył chwili, kiedy prawda o pochówku ojca została ujawniona. Teraz chce jego szczątki złożyć we wspólnej mogile razem z innymi zamordowanymi przez Urząd Bezpieczeństwa bohaterami. Ojciec, Edmund Bukowski, był wileńskim kurierem AK. W czasie wojny przewoził tajne meldunki do Francji i Włoch. Jego działalność w konspiracji, odwaga i bohaterstwo zostały nagrodzone odznaczeniami wojskowymi.
Niestety, po wojnie za przynależność do wileńskiego AK trafił za kraty. W 1948 r. został oskarżony o próbę obalenia siłą ustroju PRL i współpracę z obcym wywiadem. Sąd skazał go na karę śmierci. 13 kwietnia 1950 r. został rozstrzelany.
W latach powojennych bezpieka najsurowiej karała AK-owców okręgu wileńskiego, którzy najdłużej walczyli z komunistyczną władzą. W rodzinie Bukowskich za działalność konspiracyjną na Wileńszczyźnie aresztowano aż 16 osób. Wszyscy przeżyli. Mama pana Krzysztofa, która również znalazła się na Rakowieckiej, wyszła na wolność dopiero po 10 latach.
Odkrycie na Powązkach
Rodziny, które w okresie stalinowskim straciły bliskich, nie wiedziały długo, gdzie zostali pochowani. Władze nie udzielały na ten temat żadnych informacji. Dopiero po 1989 r., gdy skończył się w Polsce komunizm, sytuacja się zmieniła. Wówczas coraz częściej, choć, niestety, nadal tylko nieoficjalnie, mówiło się, że ciała więźniów Rakowieckiej były wywożone na warszawskie Powązki oraz na cmentarz przy kościele św. Katarzyny na Służewie i tam zbiorowo grzebane. Zresztą tę informację potwierdzili już wcześniej grabarze pracujący na Powązkach. Ale były to tylko ich nieoficjalne relacje. Niestety, nadal do urzędowych dokumentów, na przykład protokołów z wykonywania wyroków śmierci i pochówków – rodziny zamordowanych nie miały dostępu. Sytuacja poprawiła się dopiero wtedy, gdy losem ofiar stalinowskiego reżimu zainteresował się IPN. Film, który w ostatnich dniach na konferencji prasowej zaprezentowali wspólnie pracownicy IPN i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, pokazuje mapę dawnego Cmentarza Powązkowskiego z zaznaczonymi miejscami, gdzie ostatnio zostały odnalezione szczątkami zamordowanych więźniów. Jest tych miejsc 117.