Obserwując konflikt wokół związków partnerskich, można by dojść do wniosku, że sprawa ta ma dla wszystkich niemal Polaków podstawowe znaczenie i że Polacy podzielili się na dwa wrogie obozy: prawicowy i liberalno-postkomunistyczny. W istocie ta kwestia rozpala emocje tylko części elit. Dla rządzących wielką zaletą konfliktu jest to, że przysłania zdarzenia realne i ważne: bezrobocie, demograficzną traumę, pogarszające się położenie Polski na arenie międzynarodowej. Zresztą awantura nieźle służy całej klasie politycznej, bo – choć przez chwilę – można za nią ukryć pazerność przedstawicieli wszystkich środowisk politycznych, co tak spektakularnie ujawniły premie przyznane marszałkom Sejmu. Wiele to mówi o polskim życiu publicznym.
Starcie dwóch grup
Strach mi to napisać, ale muszę przyznać, że heteroseksualność wydaje mi się normą. Z tego przekonania nie wynika jednak, że należy utrudniać życie ludziom, którzy z różnych powodów znajdują się w związkach jednopłciowych. Nikogo też nie wolno przymuszać do zawierania małżeństw, jeżeli preferują związki nieformalne. Więcej, w takiej mierze, w jakiej tym zbiorowościom można ułatwić życie bez negatywnych konsekwencji dla większości – trzeba to uczynić.
Entuzjaści związków partnerskich twierdzą, że Sejm, odrzucając projekty, zablokował dyskusję. To nieprawda. Dyskusja się odbyła.
Kłopot w tym, że dwie grupy (nazwijmy ich fundamentalnymi konserwatystami i permisywistami) na podstawie twardych ideologicznych przekonań kwestionują dopuszczalność regulacji „zrównoważonej”, która musi respektować zarówno przekonania większości, jak i problemy mniejszości. Kwestionują oni sens takich rozstrzygnięć przede wszystkim na płaszczyźnie etycznej.
Jedni odrzucają w istocie tolerancję. Drudzy odmawiają większości prawa do uznania, że pewne zachowania seksualne są normą, a inne są po prostu dopuszczalne. Już samo to rozróżnienie traktują jako dyskryminujące.
Ponadto – i to ma ogromne znaczenie – wokół „związków partnerskich” toczy się zwykła gra polityczna i przynajmniej część jej uczestników traktuje problemy związane z płciowością człowieka w sposób instrumentalny.