W polskiej polityce pojawiło się nowe źródło podziałów. Jest nim stosunek do eurosceptycznej linii Davida Camerona. Ostatnia deklaracja brytyjskiego premiera, w której wyraził on gotowość wyjścia jego kraju z Unii Europejskiej (jeśli tak zdecydowaliby Brytyjczycy w ewentualnym referendum), spotkała się z pozytywnym oddźwiękiem części polskiej opinii publicznej.
Przywódca antyniemieckiego frontu
W środowiskach kojarzonych z szeroko pojętą prawicą Cameron urasta na przywódcę antyniemieckiego frontu. Bo przecież wiadomo, że całe zło w UE pochodzi z Niemiec. To Niemcy narzucają Unii model sfederalizowanego mocarstwa, w ramach którego poszczególne państwa tracą swoją suwerenność na rzecz Berlina. A zatem politycy PiS i sympatycy tej partii, a także konserwatywni publicyści z utęsknieniem wyczekują zwycięskiego wjazdu Camerona na białym koniu do Brukseli.
Odrzucenie proniemieckiego kursu przez PiS – gdyby partia ta doszła do władzy – podyktowane byłoby nie roztropnością, lecz naiwnością
Dla zwolenników brytyjskiego premiera czarnym charakterem jest oczywiście rząd Donalda Tuska. Bo zamiast sprzyjać Cameronowi, nie szczędzi mu krytyki, co mocno podkreślił kilka dni temu na łamach „Rzeczpospolitej” Łukasz Warzecha. Oczywiście szczególną rolę odgrywa tutaj – jako szef polskiej dyplomacji – Radosław Sikorski, któremu wielokrotnie już dostawało się za to, że polska polityka zagraniczna podporządkowana jest interesom Berlina. Ciążenie ku niemieckiej stolicy rzuca się w oczy od momentu przejęcia władzy w Polsce przez Platformę Obywatelską w roku 2007. Tyle że można odnieść wrażenie, iż odrzucenie proniemieckiego kursu przez PiS – gdyby partia ta doszła do władzy – podyktowane byłoby nie roztropnością, lecz naiwnością, którą wykorzystują właśnie Brytyjczycy.
Hucpa brytyjskiego posła
Warto zwrócić uwagę na opublikowany przez portal wpolityce.pl list, jaki ministrowi Sikorskiemu przesłał poseł brytyjskiej Partii Konserwatywnej Daniel Kawczynski. Ten szczycący się swoim polskim pochodzeniem polityk wyraża w swojej korespondencji rozczarowanie „stanowiskiem polskiego rządu, który zdecydował się na ignorowanie woli Wielkiej Brytanii, chcącej renegocjować własną pozycję wewnątrz Unii Europejskiej”. Kawczynski sugeruje, że ekipa Tuska okazuje Londynowi historyczną niewdzięczność. I w tym fragmencie listu zaczyna się hucpa.