Mocnym przykładem takiego ślepego na rzeczywistość intelektualisty jest Daniel Cohn-Bendit. I nie chodzi wcale o jego młodzieńcze zapewnienia, że przedszkolaki prowokowały go seksualnie (to bowiem zupełnie inny niż intelektualny problem), ale o całkiem świeże wypowiedzi dotyczące przyszłości Europy i tożsamości europejskiej.

„Wyobraźmy sobie młodą Holenderkę tureckiego pochodzenia na studiach w Montpellier. Tam spotyka studenta medycyny z Maghrebu. Zakochują się w sobie. Kim będzie ich dziecko? Francuzem? Holendrem? Arabem? Turkiem? Nie, po prostu Europejczykiem” – zapewniał Cohn-Bendit w świątecznym numerze „Gazety Wyborczej”. A ja, choć autorytetem i politycznymi stanowiskami nie mogę się równać z idolem wielu lewicowców, to nie mogę nie zadać mu pytania, czy nie dostrzega, że tym, co będzie łączyć tych dwoje, nie będzie ideologia europejskości, wymyślone na poczekaniu europejskie symbole ani nawet „Oda do radości”, ale islam.

Turczynka i Arab są – czego Cohn-Bendit raczył nie dostrzec – wyznawcami islamu, i to jest ich główna, obejmująca całego człowieka tożsamość. Nie ma w niej podziału na to, co boskie i na to, co cesarskie, nie ma miejsca na teorię dwóch władz. Jest jedna religijna tożsamość, której trzeba podporządkować wszystko inne.

Ich dziecko będzie zatem – wedle wszelkiego prawdopodobieństwa – muzułmaninem. Islam w Europie, wbrew nadziejom intelektualistów, wcale się nie liberalizuje, lecz przeciwnie – przesiąka najbardziej totalitarnymi wątkami naszej tradycji: marksizmem, pewnymi elementami nazizmu, i w efekcie rodzi polityczny radykalizm śmiertelnie niebezpieczny dla naszej cywilizacji. To zjawisko, w połączeniu z większą liczbą dzieci u imigrantów z krajów muzułmańskich i katastrofą demograficzną wśród rdzennych Europejczyków daje niemal pewność, że nowa tożsamość paneuropejska już się tworzy. Tyle tylko, że będzie to tożsamość islamska, która prędzej czy później przekształci Unię Europejską w Zjednoczone Emiraty Europejskie. I żadne programy lewicowych intelektualistów nie są w stanie zatrzymać tego procesu.