Mieliśmy się podciągnąć. Na pierwszym programie TVP amatorzy pop muzy ostrzyli sobie zęby na wieczorne, opolskie, festiwalowe kotlety. Konsumenci sztuki wzniosłej pozostali przy klasyce w TVP Kultura. Wierność sztuce operowej często dziś graniczy z fanatyzmem. Potrzeba dobrej woli i uporu, by trwać przy teatrze współczesnych inscenizacji. Tego wieczoru dawano operę z festiwalu w Salzburgu.

Środowisko XIX wiecznej cyganerii malarskiej okazało się tu paczką artystów przebranych za ni to współczesnych meneli, ni to luzackich graficiarzy około pięćdziesiątki. „Ach, co za beznadziejny pędzel!" – przeżywał bohater opery, nie wypuszczając z ręki puszki farby w sprayu. „A ty miękki kapelusiku! – kierował śpiewak swe liryczne wyznania wprost do modnego, idiotycznego kapelutka. Na szczęście, nie tak łatwo udoskonalić muzykę. Opera Pucciniego jest wciąż wielka, choćby nie wiem ile na scenie wypalić papierosów, wypić puszek piwa czy coli, zanudzić chwytami już tak długie lata „łamiącymi konwencje". Mimo że tragiczny finał opery i tym razem okazał się farsą reżyserskiej niemocy. Bohaterowie opery są do bólu niby dzisiejsi, ale dziewczyna obwieszona brylantami, zamiast skorzystać z karty płatniczej, musi upłynnić swoje kolczyki, gdyż nie ucieknie od faktu, że jej postać to w operze kurtyzana dziewiętnastowieczna. Nikt, w pozorowanej na scenie erze piwa w puszce, nie słyszał o szpitalu. Nikt nie wzywa pogotowia. Wszyscy za to do końca siedzą murem w okropnej melinie, w oczekiwaniu na ciepłą mufkę dla umierającej. Graficiarze w sile wieku, w butach do koszykówki, jakby zapomnieli o telefonach. Mimi nie doczeka się lekarza, gdyż posłano po niego piechotą, jak dwieście niemal lat temu kazał pan Puccini. Broni się muzyka. Żal tylko wspaniałej orkiestry i śpiewaków (Piotr Beczała) wydanych na pastwę kiczu.

Do zagranicznej koncepcji spektaklu dostosował się polski napis - tłumaczenie frazy „O czym rozmawiałaś do tamtego mężczyzny?" - współczesny koszmar, wyłącznie rodzimy. Wyrażenie „rozmawiać do kogoś" – jest przecież tylko obiegowym żartem, modną parodią. Rozmawiamy zawsze z kimś. Bywa, że z samym sobą. Jeśli jest rozmowa to musi być dialog, czyli mówimy oboje. Ja do ciebie mówię. Do was mówię. Rozmawiam z tobą, z wami. Mówię do ciebie, do was. Ale może TVP Kultura przekona nas, że jest inaczej? Może to taka „qltura" ma być dzisiaj i innej już nie będzie?