Ostatnio w Polsce Sejm RP przegłosował ustawę zakazującą uboju bez wcześniejszego ogłuszania zwierząt. Zgodnie z zasadami tzw. uboju rytualnego, stosowanymi przez wyznawców judaizmu i islamu, ogłuszanie zwierząt nie jest dozwolone. Nasuwa się jednak pytanie: czy rzeczywiście decyzja Sejmu zapewni lepszą ochronę zwierząt? A może jest to przykład rozbudzania kontrowersji wokół drugorzędnego problemu, który choć podgrzewa temperaturę debaty publicznej, to jednak odciąga uwagę od ważniejszych kwestii związanych z naszym stosunkiem do zwierząt?
Uspokajanie sumień
Projekt zakazujący uboju rytualnego zgodnie z oczekiwaniem wywołał burzliwą dyskusję. Spór dotknął znanych od lat kwestii dotyczących wielokulturowości i wolności religijnej. Jednak istota problemu – czyli to, w jaki sposób projekt ten może pomóc zwierzętom – została odsunięta na bok. Jako działacz na rzecz ochrony praw zwierząt z wieloletnim doświadczeniem sądzę, że projekt ten nie tylko nie pomoże, lecz wręcz pogorszy ich sytuację. Moim zdaniem sprowadzenie debaty publicznej do kwestii rodzaju stosowanego uboju jest niesłuszne, oburzające, nieodpowiedzialne oraz błędne.
Krzywda wyrządzana w nowoczesnym przemyśle mięsnym zwierzętom jest ciężka i długotrwała, a zajmowanie się krótkotrwałą chwilą uśmiercenia jest w gruncie rzeczy odwróceniem uwagi od cierpienia, na które skazujemy zwierzęta w ciągu ich życia. Walka z ubojem bez ogłuszenia tylko utwierdza ten powszechny i błędny mit, że najpoważniejszym problemem moralnym zabijania zwierząt jest sposób, w jaki jest to robione. O wiele ważniejszy jest sam fakt ich masowego zabijania oraz zadawania im wielomiesięcznych męczarni podczas poprzedzającej go hodowli. Jeśli rzeczywiście pragniemy zmniejszyć cierpienie zwierząt trafiających na nasz talerz, walczmy raczej z problemami mniej sensacyjnymi, a bardziej istotnymi, np. męczącą deformacją genetyczną, na którą narażona jest większość zwierząt w przemyśle spożywczym. Kurczaki cierpią mniej z powodu samego uboju, a bardziej przez zniekształcenie ciała i trudności z oddychaniem spowodowane nienaturalnym przerostem piersi. Skupianie się na uboju, a nie na okaleczeniach zwierząt stosowanych przez przemysł mięsny na długo przed ich uśmierceniem (usuwanie dziobów, zębów, ogonów, rogów, znakowanie gorącym żelazem itp.), nie tylko odwraca uwagę od bardziej istotnego problemu, lecz wręcz potęguje złudzenie, że spożywane przez nas mięso pochodzi z pewnego rodzaju polowania: szybkiego uśmiercenia zwierząt, które dotychczas żyły sobie w spokoju.
W tym kontekście toczenie dyskusji na temat uboju rytualnego nie ma na celu wstrząśnięcia obojętnym na cierpienie społeczeństwem, lecz raczej „poklepanie go po ramieniu" za humanizm – w przeciwieństwie do innych, my zabijamy zwierzęta, wcześniej humanitarnie je ogłuszając. To typowy przykład potwierdzający przekonanie obrońców praw zwierząt, że prawa chroniące zwierzęta raczej uspokajają sumienie, niż poprawiają realną sytuację zwierząt.