To znaczy nie ja z własnej nieprzymuszonej woli. Poszedłem naprawić odtwarzacz DVD. Miałem z tym niejaki problem, bo znana firma ma swój serwis pod Warszawą (w godzinach szczytu ponad godzina jazdy do centrum) czynny od poniedziałku do piątku w godzinach od 9 do 17. Więc jak ktoś pracuje u kogoś, to się musi z pracy zwolnić, żeby odtwarzacz do naprawy oddać. Drugi raz trzeba będzie zrobić to samo, żeby go z naprawy odebrać. No, chyba że od razu powiedzą, że bardziej się opłaca kupić nowy, niż naprawiać „stary". Co prawda „stary" ma dopiero trzy lata, ale przecież jakby się to wszystko nie psuło, to byśmy nie wymieniali na nowe, bo po co? Różnic jakościowych wielkich nie ma. To znaczy są – na gorsze. U moich rodziców gdzieś na antresoli stoi jeszcze stary radiomagnetofon. Ma lat chyba 40. I gra! Owszem, jakość dźwięku na taśmach kasetowych (młodzi pewnie nie wiedzą, co to takiego) była dużo gorsza niż na płytach CD czy DVD. Ale mechanicznie działa. A jak się kiedyś popsuł, to nie było problemu z naprawą. Bo wyprodukowany został w czasach, gdy produkt krajowy brutto (PKB) nie rósł tak szybko. Zaczął rosnąć szybciej, bo się wszystko szybciej psuje.
Generujemy „popyt" na nowy sprzęt RTV czy AGD, bo często nie mamy innego wyjścia. Jak musimy niepotrzebnie wydać pieniądze na coś nowego, bo coś, co wydawało nam się całkiem nowe, się popsuło, a naprawić się nie daje, to czujemy się bogatsi? Raczej nie. A powinniśmy, bo przecież PKB wzrósł! Tak zwane postarzanie produktów stało się zasadą. Producenci celowo tak je projektują, by zaraz po okresie gwarancji się psuły. Niektóre się psują jeszcze na gwarancji i wtedy wymieniają na nowy. Bo nie opłaca się naprawiać. Nie to co kiedyś zapalniczki jednorazowe, które na Zachodzie były często darmowymi gadżetami, a u nas je przerabiano na wielokrotnego użytku. Jeden z wielkich koncernów powiększył ostatnio dziurkę do podłączania ładowarki w nowym modelu swojego kultowego urządzenia. Wszyscy, którzy mają modele wcześniejsze, jak kupią nowy, muszą wymienić ładowarki. Od tego też wzrasta PKB. Ale czy poziom życia właścicieli tych nowych ładowarek wzrósł? Jest to niestety efekt uznania, że najważniejszy w gospodarce jest popyt i trzeba go wszelkimi sposobami kreować. Trudno wykreować popyt na coś nowego, jak niewiele różni się od starego. Chyba że się to stare popsuje. Ale z czego się cieszyć?
Autor jest adwokatem, profesorem prawa, prezydentem Centrum im. Adama Smitha