Gorliwi heroldzi ruszyli właśnie z hiobową wieścią. Gotowi są śpiewać rekwiem nad niemieckimi ojcami, którzy dla zbożnej idei padli na polskiej ziemi w wojskowych ubrankach. Nasz naród znów ma gnieść wstyd. Bez umiaru smagani jesteśmy wyrzutami za potworności agresji, której skutkami jesteśmy wciąż zgnębieni.
Tylko czekać na zwrotne tsunami oburzenia całego świata łącznie z dziurą ozonową i plemionami Guru Kanguru, gdy się dowiedzą, że dziko i gremialnie bezcześcimy prochy niemieckich ojców. W ten interes wkręcono już nawet Sofoklesa i końską dawkę arystotelesowskiej litości i zgrozy jaką wykłuwają nam oczy wrażliwi zawstydzacze. Ze starożytnych, niebotycznych, teatralnych koturnów niezwykle jednak łatwo było wygruzić się na płask.
Nic nie poradzę na to, że jako przedsiębiorca na kilometr wyczuwam zawiłości przetargów a zwłaszcza konkurencji gospodarczej. Czy nie mamy więc do czynienia z sytuacją, że ekshumacji niemieckich ojców podjęła się firma, która na to ze wszech miar nie zasługiwała ? Zdaniem innej firmy. Doskonalszej, która chętnie podjęłaby się takiej misji. Może dlatego lecą pompatyczne oskarżenia o barbarzyństwo polskie i niekompetencję. Może zawiodły, może nie zawiodły organizacja i tryb zamawiania usługi komercyjnej, ale na pewno nie jest to nasza narodowa tragedia.
Może myli mnie wyczucie, lecz czy ktoś wzbraniał stronom precyzyjnie sklecić kontrakt w kwestii metody ekshumacji niemieckich ojców w zupełnie nieproblematycznym kontekście międzypaństwowym? Byli tam jacyś prawnicy? Może trzeba było przysłać obserwatorów, a przynajmniej któreś niemieckie dziecko mogło zainteresować się sprawą wcześniej. W tej historii koszty prac najpewniej nie grały roli dla kochających potomków?
A cywilne cmentarze poniemieckie zajmują na Ziemiach Zachodnich wielkie przestrzenie. Stąd też dla mnie, jako dla dziecka Dolnego Śląska, rzewna, filmowa sugestia nostalgii za przodkami zawarta w tytule serialu przez niemieckie dzieci jest żałosnym bajerem. Dla realnych, niemieckich dzieci polskie cmentarze ich przodków to Atlantyda. Kraina wymazana z pamięci. Kiedyś przypuszczano, że ze strachu przed socjalizmem. Od czasu Gierka po Dolnym Śląsku kręcą się jednak watahy ich autobusów. Tysiące hektarów nekropolii niemieckich matek i ojców są wciąż obojętne żyjącym mimo wolnych granic. Stare dzieci roztkliwiają się nad krajem młodości. Lubią sprawdzać, co dzieje się z ich byłymi siedliskami, ścieżkami dzieciństwa. Nikt nie widział ich na cmentarzu, nad grobem bliskich. Jednej Antygony.