Michaił Chodorkowski zasługuje na Nagrodę Lecha Wałęsy. Zasługuje na nią dokładnie w takim samym stopniu, w jakim patron nagrody, były polski prezydent i przywódca „Solidarności", zasługuje na poczesne miejsce w powojennej historii Rzeczypospolitej. Bo też obie te postaci łączy bardzo wiele – błędy młodości. Historie Wałęsy i Chodorkowskiego dowodzą, że nie ma bohaterów bez skazy. Ale te skazy właśnie czynią ich losy ciekawszymi, bardziej autentycznymi i inspirującymi.
Pokonane słabości
Miejsce Wałęsy w historii Polski wynika nie z jego słabości, ale z tego, że mimo zawirowań potrafił stanąć na czele ruchu, który obalił komunizm w naszej części świata. Wbrew głoszonym niekiedy radykalnym opiniom jego losów nie da się sprowadzić do prostego faktu, że jako 23-latek w wyniku wydarzeń grudniowych podpisał deklarację współpracy z SB, służbą, na której opierał się terror komunistycznego reżimu w PRL. Swoimi późniejszymi działaniami w latach 80. Wałęsa udowodnił bowiem, że robił wszystko, by ten reżim obalić, i że jego romans z bezpieką był wynikiem młodzieńczej słabości, którą potrafił odpokutować. I choć sam Wałęsa w tej sprawie często zmienia zdanie, kluczy; choć sam ze swej przeszłości nie chciał się nigdy w pełni rozliczyć, a nawet – kiedy został prezydentem – podejmował działania, które miały zatrzeć pamięć o niechlubnych wydarzeniach z początku lat 70., jest i pozostanie jednym z najważniejszych bohaterów w polskiej historii.
W pewnym sensie Michaił Chodorkowski jest do Wałęsy podobny. Jak mówił wygłaszający laudację na jego cześć Jan Krzysztof Bielecki, historia rosyjskiego biznesmena to „uniwersalna opowieść o człowieku, który zmienia się na lepsze".
Przypomniał, że w czasie, gdy Wałęsa stał na czele „Solidarności", Chodorkowski był młodym komsomolcem, członkiem partii komunistycznej. Na początku lat 90. zbudował zaś swój biznes na uwłaszczonym państwowym majątku. Z pewnością więc nie za tamtą działalność dostał Nagrodę Lecha Wałęsy. Dostał ją za to, że w pewnym momencie dołączył do grona osób, które przestały się godzić na panujący w Rosji system polityczny i zapragnął budowy normalnego, nowoczesnego oraz demokratycznego państwa. Za to właśnie spotkała go kara – wieloletni wyrok łagru. Nikt chyba – poza oficjalną rosyjską propagandą – nie ma wątpliwości, że Chodorkowski został skazany nie za gospodarcze machlojki, lecz za antykremlowską działalność.
Przeciwnicy przyznania nagrody Chodorkowskiemu przypominają, że został on skazany prawomocnym wyrokiem za realne przestępstwa. To prawda. Ale nie należy zapominać, że działalność, jaką w czasie PRL prowadził Wałęsa, również nie była zgodna z obowiązującym wówczas prawem. I choć trudno porównywać prawo gospodarcze Federacji Rosyjskiej z ostrym ograniczeniem praw obywatelskich z PRL, faktem jest, że wielu przedsiębiorcom współpracującym z Kremlem na sucho uchodzą znacznie poważniejsze występki niż działania Chodorkowskiego.