Stowarzyszenie i Fundacja Rzecznik Praw Rodziców przyniosły do Sejmu prawie milion podpisów pod projektem referendum dotyczącym edukacji. Inicjatorzy akcji chcieli, byśmy mogli zadecydować o tym, czy sześciolatki będą obowiązkowo chodzić do szkół, a pięciolatki do przedszkoli, czy przywrócony zostanie „pełen kurs historii oraz innych przedmiotów", czy zlikwidowane zostaną gimnazja, a także czy gminy będą miały zakaz zamykania szkół.
Postulaty te mogą się nam podobać, bądź nie – przykładowo odgórny zakaz likwidacji placówek przypomina nieco postulat lewicowego publicysty Piotra Szumlewicza, by „ustawą znieść ubóstwo". Jednak wszelka dyskusja na ten temat nie ma większego sensu, bowiem i tak nie będzie nam dane odpowiedzieć na proponowane pytania przy urnie wyborczej. Najważniejsze jest to, że na te pytania „5 razy nie" odpowiedziałaby rządowa koalicja. I jako że sejmowa większość nie zgadza się z tymi postulatami, referendum edukacyjne podzieliło los innych tego typu projektów, jak np. referendum, którego chciały związki zawodowe, a dotyczącego powrotu do niższego wieku emerytalnego.
Plebiscyty III RP
To, co parlamentarzyści mają do powiedzenia na temat pytań postawionych w projekcie danego referendum, nie powinno mieć żadnego znaczenia. Obywatele zbierają setki tysięcy podpisów po to właśnie, żeby móc, wbrew politykom, zdecydować o ważnej dla siebie kwestii. Nie ma potrzeby proponować plebiscytu w sprawie, która ma poparcie Sejmu, gdyż posłowie sami mogliby przegłosować odpowiednią ustawę.
W historii III RP przeprowadzono raptem cztery referenda, z czego ani jednego z inicjatywy obywateli. Pierwsze dwa przeprowadzono 18 lutego 1996 roku. Zaczęło się od inicjatywy prezydenta Lecha Wałęsy, który tuż przed zakończeniem kadencji, za zgodą Senatu, rozpisał referendum, w którym pytał o to, czy należałoby przeprowadzić „powszechne uwłaszczenie obywateli". Oprócz wartości merytorycznej, referendum miało także na celu konsolidację rozbitej wówczas i pozostającej niemal w całości poza parlamentem centroprawicy wokół nośnego postulatu. Zdominowany przez postkomunistów i ludowców sejm nie pozostał dłużny, rozpisując plebiscyt na temat „niektórych kierunków wykorzystania majątku państwowego". Ostatecznie frekwencja wyniosła nieco ponad 30 proc. – aby wyniki były wiążące, zagłosować musiała przynajmniej połowa uprawnionych. W 1997 roku głosujący przyjęli obowiązującą do dziś Konstytucję, czego wymagały wcześniejsze ustalenia. Ostatni raz Sejm spytał nas o zdanie w 2003 roku, kiedy to 78 proc. głosujących opowiedziało się za wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej.