Ulubiony zwrot publicystów, stosowany podczas debat nad postawami ideowymi Polaków, że krajem rządzą dwie trumny: Piłsudskiego i Dmowskiego, wymaga poszerzenia. O trumnę Giedroycia.
Nie wiem, na ile dobiegający z przeszłości głos „pana na Maison Lafitte" jest rozpoznawalny w dzisiejszym społeczeństwie, ale wśród elit politycznych silny jest na tyle, że kierują się nim kolejni szefowie naszej dyplomacji i to on wyznacza priorytety polskiej polityki wschodniej. Nie wdając się w szczegóły – koncepcja Giedroycia sprowadza się do dwóch prostych stwierdzeń: silna Rosja stanowi permanentne zagrożenie dla niepodległości Polski oraz że, broniąc się przed owym zagrożeniem, należy stworzyć bufor terytorialny w postaci państw narodowych, wyzwalających się spod rosyjskiej dominacji. Główną rolę osłonową powierzał Giedroyć Ukrainie.
Dwie prawdy wiary
Szczególnie chętnie dzisiejsi „piłsudczykowie" przyjmują owe dwie prawdy wiary, gdyż dobrze one korespondują ze starą ideą Marszałka stworzenia federacyjnego Międzymorza pod wodzą Polski, nie mówiąc już o wciąż żywych, choć nieco omszałych, tradycjach Jagiellońskich.
Pierwsza z prawd, o rosyjskim zagrożeniu, broni się sama albo raczej broni jej nasze doświadczenie historyczne. Pewną nadzieję mogłaby stworzyć demokratyzacja Rosji, która to myśl nieobca była także Giedroyciowi. Ale nic z tego; pozbawia nas tej nadziei publicysta „ Rzeczpospolitej" Andrzej Talaga, specjalizujący się w polityce wschodniej. Twierdzi on mianowicie, że demokratyczna Rosja byłaby dla nas jeszcze większym zagrożeniem niż obecna, Putinowska i autorytarna. Trudniej byłoby bowiem przekonywać naszych europejskich i amerykańskich przyjaciół o tym, że Rosja jest zła z samej definicji i pozostanie taka, bez względu na okoliczności. A skoro znikąd nadziei, zajmijmy się drugą prawdą wiary.
Koncepcja „bufora" jako elementu strategii wojennej powstała w czasach, gdy w armiach europejskich dominowała trakcja konna, a środki przenoszenia sprowadzały się do artylerii o zasięgu dwudziestu kilku kilometrów. Wtedy te 800 kilometrów, jakie dzieli dziś naszą granicę od granicy Rosji przez Ukrainę, dawałoby czas na mobilizację i przygotowanie obrony.