Od lat mówi się o „reformie KRUS". Na czym ma ona polegać? No właśnie na „włączeniu rolników do systemu powszechnego". Ale skoro rolników w nim jeszcze nie ma, to on chyba nie jest „powszechny"? Nieprawdaż?
De facto chodzi o podwyższenie składki na KRUS. Tylko i wyłącznie. Bo przecież nie o wyższe emerytury! Jakby emerytury miały wzrosnąć proporcjonalnie do wzrostu składek, to co by to była za „reforma"? Ale jakbyśmy mówili, że chodzi jedynie o to, by rolnicy płacili więcej, to może u tych, którzy już więcej płacą, odezwałaby się sympatia, o której Adam Smith pisał w „Teorii uczuć moralnych" jako o sile napędowej niektórych ludzkich działań? Jak pytamy ubezpieczonych w ZUS, czy są za reformą KRUS, odpowiadają, że są – wiadomo „reforma" dobra rzecz. Jak się ich pytamy, czy woleliby płacić niższe składki emerytalne – takie, jak rolnicy ?– czy żeby rolnicy płacili wyższe, odpowiadają, że woleliby płacić niższe jak rolnicy.
Czym się różni ZUS od KRUS, mówiąc obrazowo? Na KRUS jest niska składka i niskie świadczenie. Na ZUS składka jest wysoka, za to świadczenie będzie... niskie.
Zapowiadana „reforma" KRUS jest więc ewidentnie elementem działań na rzecz zalecanego Polsce przez Komisję „zwiększenia bazy podatkowej" i „poprawiania przestrzegania przepisów prawa podatkowego". Ciekawe przez kogo? Może przez urzędników skarbowych? W zeszłym tygodniu jedna z pań, która „wzięła swoje sprawy w swoje ręce" – zgodnie z zaleceniami sprzed ?25 lat, po 21 latach postępowania podatkowego popełniła w końcu samobójstwo. Więc może raczej trzeba przepisy prawa podatkowego poprawić, żeby nie trzeba było przestrzegać absurdów?
Ale, o dziwo, w jednym Komisja ?ma rację: „w Polsce funkcjonuje rozbudowany system obniżonych stawek VAT, co przyczynia się do największej w UE luki w podatku VAT". Od lat jestem za jednolitą stawką podatku VAT i dlatego mam pewność, że ten akurat postulat nie zostanie zrealizowany, bo jest rozsądny, a na jego wcielenie w życie nie trzeba więcej czasu niż w przypadku słynnej ustawy „hazardowej".